wakacje

To jedyne takie muzeum w Polsce. Mamy je w woj. lubelskim!

2023-07-07 9:04

Nie wiadomo, jak skończyłaby się „Lalka” i czy powstałyby „Emancypantki”, gdyby Bolesław Prus nie podjął walki z agorafobią. Lekiem na lęk przed otwartą przestrzenią miał być pobyt w uzdrowisku w Nałęczowie. Pisarz spędził tam 28 sezonów i został okrzyknięty najwierniejszym kuracjuszem. Od 62 lat trwa jego najdłuższy turnus, bo właśnie wtedy powstało Muzeum Bolesława Prusa.

Przez 57 lat świątynia fanów i fanek pisarza mieściła się w Pałacu Małachowskich, ale z powodu sprzedaży budynku przeniesiono ją do Ochronki im. Adama Żeromskiego, zaprojektowanej przez architekta Jana Koszczyc-Witkiewicza. W zbiorach muzeum można zobaczyć pamiątki po Bolesławie Prusie, np. jego cudem zachowane okulary, nożyk do listów wykonany z kości słoniowej, tabliczkę z inicjałem imienia i nazwiskiem z warszawskiego mieszkania. Muzeum Bolesława Prusa jest oddziałem Muzeum Narodowego w Lublinie.

Bolesław Prus w Nałęczowie

Pisarz po raz pierwszy pojawił się w uzdrowisku w 1882 roku za radą doktora Karola Benniego, aby spróbować dobroczynnej wodnej kuracji mającej pomóc mu w nasilającej się agorafobii. Ale jego związki z Lubelszczyzną zaczęły się dużo wcześniej, bo urodził się w Hrubieszowie, a jako 9-latek zamieszkał w Lublinie przy ul. Olejnej 8. Choć spędził tu tylko cztery lata, niektórzy badacze i badaczki literatury nie mogą oprzeć się wrażeniu, że opis Łazienek, którymo przechadzali się panna Łęcka i Wokulski, był wzorowany na lubelskim Ogrodzie Saskim. Na pewno jednak lubelskim śladem jest postać Jana Mincla, którego pierwowzór był zamożnym kupcem mającym sklep przy Krakowskim Przedmieściu.

Los rzucił jednak Aleksandra Głowackiego (tak naprawdę nazywał się pisarz) do Warszawy, gdzie poza pisaniem tekstów dziennikarskich zajął się też literackimi. I zmagał się z lękiem przed otwartymi przestrzeniami, który przejawiał się napadami lękowymi na przykład podczas przejazdu przez most. W liście z 1882 roku do Stanisława Kronenberga Prus opisał okoliczności podjęcia decyzji o przyjeździe do Nałęczowa.

– Stało się tak, że onegdaj wziął nas kilku doktor Benni „Pod Raka” na Pragę. Trzeba było przejechać Nowy Zjazd i most, na którym dostałem lekkiego nerwowego ataku. Okazało się, że mam wcale piękny początek fenomenalnej choroby zwanej obawą przestrzeni. Nim zjedliśmy półmisek raków, Benni wytłumaczył mi, że za sześć tygodni będę zdrów, ale muszę jechać na wodnistą kurację do Nałęczowa. Więc pojadę – napisał Prus.

Pojechał i tak mu się spodobało, że do Nałęczowa wracał przez 28 sezonów. Ostatni raz przyjechał do uzdrowiska w 1910 roku. W międzyczasie odkrywał uroki tego miejsca na Lubelszczyźnie, a jednocześnie spisywał swoje obserwacje i publikował w kronikach relacje dotyczące Nałęczowa. Prof. Monika Gabryś-Sławińska, kierowniczka muzeum, przyznała, że były to bardzo entuzjastyczne opisy, które zachęcały czytelników i czytelniczki prasy warszawskiej do przyjazdu.

– Bez wątpienia Bolesław Prus przyczynił się do wzrostu popularności uzdrowiska – oceniła.

Autor arcypowieści poza odpoczynkiem i leczeniem dużo spacerował, poznawał okolicę i nawiązywał przyjaźnie, m.in. z Oktawią Rodkiewiczową (późniejszą żoną Stefana Żeromskiego). Ale też pracował, np. pisząc fragmenty „Emancypantek” i „Lalki”. To tu stawiał pierwsze kroki w nauce jazdy na welocypedzie, który był przodkiem dzisiejszego roweru. Prus był zresztą dużym entuzjastą tego przebojowego środka transportu. Nowe technologie poznawał również, szkoląc się w pisaniu tekstów na maszynie i podczas robienia fotografii.

Tak jak on lubił Nałęczów, tak Nałęczów pokochał jego.

– Pewnego razu Prus rozdawał mieszkańcom Nałęczowa i kuracjuszom jabłka w parku. Zdarzało się też, że przez dziurę w kieszeni surduta „przez przypadek” gubił cukierki zbierane przez dzieci. Nałęczowskie dzieci ciepło wspominały Dziadzię Prusa – przekazała kierowniczka, dodając, że do dzisiaj mieszkańcy i mieszkanki miasteczka z sentymentem mówią o Prusie jako o najwierniejszym nałęczowskim kuracjuszu.

Muzeum Bolesława Prusa w Nałęczowie

Wydarzenia II wojny światowej bezpowrotnie zniszczyły większą część kolekcji, którą Oktawia Głowacka, małżonka Bolesława Prusa, przekazała instytucjom publicznym po śmierci pisarza. Muzeum jego imienia już od sześćdziesięciu lat gromadzi pamiątki związane z życiem i twórczością autora Lalki. W zbiorach placówki znajdują się unikalne zdjęcia z albumu państwa Głowackich, oryginały listów pisarza i jego żony, karty pocztowe, rękopisy i maszynopisy prac. Na szczególną uwagę zasługuje bogata kolekcja ilustracji do dzieł Prusa, zwłaszcza cykl grafik autorstwa Edwarda Okunia do Faraona. Powstały one w 1914 roku, wcześniej artysta wyruszył w podróż do Egiptu, aby jak najwierniej oddać w nich atmosferę starożytnego świata. Wybuch I wojny światowej pokrzyżował plany wydawnicze Gebethnera i Wolffa, w rezultacie pierwsze (i jedyne) wydanie Faraona z ilustracjami Okunia ukazało się sto lat później.

Muzeum Bolesława Prusa jest czynne od środy do niedzieli w godzinach 9.00–17.00

Dni bezpłatnego zwiedzania w lipcu: 5, 13, 19, 26.

CENY BILETÓW WSTĘPU:

bilet normalny – 6 zł

bilet ulgowy – 5 zł

zwiedzanie z przewodnikiem – 35 zł + koszt biletów

Zobacz zdjęcia: Piknik w Lublinie. Gdzie warto się wybrać? TOP 5 miejsc

"Nie boli, ale doprowadza do dramatycznych konsekwencji zdrowotnych". Pierwszym objawem może być zawał albo udar.