Żona Adriana ze "ŚOPW" nie kryje rozpaczy. Walczy z systemem i błaga o pomoc

2025-09-04 11:09

Dramat w rodzinie, którą pokochała cała Polska! Anita i Adrian Szymaniakowie, para z "Ślubu od pierwszego wejrzenia", przeżywają najgorszy koszmar. U Adriana zdiagnozowano glejaka, a zmagania z chorobą to nie jedyny problem. Anita staje do nierównej walki z biurokracją, a jej rozpaczliwe apele poruszają do głębi. Chory mąż, dwoje małych dzieci i pusta kasa – to codzienność, z którą mierzy się gwiazda reality show, nie kryjąc rozpaczy i zmagając się z problemami, które przekraczają granice ludzkiej wytrzymałości.

Żona Adriana ze ŚOPW nie kryje rozpaczy. Walczy z systemem i błaga o pomoc

i

Autor: @anitaczylija/ Instagram

Kiedy jesienią 2018 roku Polska zasiadła przed telewizorami, by śledzić losy uczestników trzeciej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia", nikt nie spodziewał się, że miłość, która rozkwitła między Anitą i Adrianem, stanie się symbolem prawdziwej, niezłomnej więzi. Eksperci programu trafili w dziesiątkę. Ona – tancerka pełna energii, on – spokojny i opiekuńczy. Ich historia to nie scenariusz, a prawdziwe życie, które zaskoczyło nawet ich samych. Po programie powitali na świecie dwoje cudownych dzieci. Ich życie wyglądało jak bajka, a media rozpisywały się o ich szczęściu. Jednak los bywa okrutny. Rodzinna sielanka przerodziła się w walkę o życie, która pokazuje, że nawet najsilniejsze uczucia podlegają najcięższym próbom.

Justyna Żyła wzięła ślub! Tak wyglądała jej suknia - zwiewna i romantyczna

Diagnoza, która zwaliła z nóg

Początek dramatu był niepozorny. Niebezpieczne epizody halucynacyjne i migreny i inne problemy neurologiczne – Adrian długo nie zdawał sobie sprawy, jak poważne mogą być te objawy. Dopiero po specjalistycznych badaniach usłyszał wyrok: glejak czwartego stopnia, agresywny i śmiertelnie niebezpieczny nowotwór mózgu. Ta diagnoza to cios, który rzuca cień na całą rodzinę. Mężczyzna przeszedł operację usunięcia guza, ale to dopiero początek drogi. Przed nim wyczerpująca radioterapia i chemioterapia.

Kosztowne leczenie

W mediach społecznościowych Adrian nie ukrywa, że szuka nadziei.

Jest jedna metoda kontynuacji leczenia, na którą chciałbym się załapać. (...) Są to faktycznie skuteczne metody, są dowody na to, że świetnie sobie radzą z rozbijaniem komórek glejowych. Bardzo chciałbym zapisać się do statystyki tych osób z przeżywalnością jednak dłuższą, niż mówią statystki w internecie.

- wyznał ze szczerością.

Tą alternatywą jest leczenie komercyjne, którego koszt przyprawia o zawrót głowy: 120 tysięcy złotych miesięcznie! Adrian i Anita postanowili spróbować leczenia refundowanego.

Próbujemy dostać się do refundowanych badań klinicznych i mamy wizytę w Bydgoszczy już po weekendzie! Niestety w Gliwicach się nie udało.

- zdradziła Anita.

Zorganizowanie zbiórki nie jest dla nich priorytetem, bo nie chcą wykorzystywać trudnej sytuacji. Zamiast tego, tancerka wpadła na pomysł, jak połączyć siły z ludźmi dobrej woli.

Chciałabym zorganizować charytatywny koncert muzyczno-taneczny. Jestem tancerką, znam mnóstwo osób z branży artystycznej, więc wiem, że się uda! Z WAMI.

- zapowiedziała z nadzieją, dodając tym samym otuchy sobie i innym.

Walka z ZUSem

Jednak zbiórka to nie jedyne, co spędza sen z powiek Anicie. Rodzina mierzy się z kolejnym, absurdalnym problemem – opóźnieniami w wypłacie świadczeń z ZUS. Te pieniądze są im potrzebne na bieżące wydatki związane z leczeniem, na leki, badania. Bez nich, walka z chorobą jest jeszcze trudniejsza. To właśnie ten biurokratyczny impas jest źródłem frustracji Anity.

Są opóźnienia w wypłacaniu świadczeń przez ZUS, a musimy sprowadzać leki i robić badania, ale na to przyjdzie czas i chcemy to zrobić z głową!

- przyznała. W tych słowach kryje się nie tylko nadzieja, ale i ogromna determinacja kobiety, która dla swojej rodziny gotowa jest przenieść góry.

Oby ten trudny czas przyniesie im siłę i wsparcie, na które zasługują.