Widzowie doskonale znają Aleksandra "Sashę" Muzheiko dzięki jego występom w popularnych programach telewizyjnych. Na swoim koncie ma udział w "Top model", a w 2022 roku wygrał 6. edycję kontrowersyjnego randkowego show Telewizji Polsat "Love Island. Wyspa miłości". Okazuje się, że Sasha, który uwielbia podróżować i na swoim koncie na Instagramie często dzieli się kadrami ze swoich wypraw, był na pokładzie samolotu linii Wizz Air, który w poniedziałek 26 maja br. musiał awaryjnie lądować na lotnisku w Genewie z powodu awarii jednego z silników.
Zwycięzca "Love Island" przeżył chwile grozy. "Mama modliła się 100 razy"
Pasażerowie rejsu W61613 z Gdańska do Malagi przeżyli chwile grozy. Samolot linii Wizz Air, którym podróżowali do Hiszpanii, musiał nagle awaryjnie lądować z powodu awarii silnika. Podróżni noc spędzili w hotelu w Szwajcarii, a do miejsca docelowego wyruszyli dopiero następnego dnia. Serwis Plejada skontaktował się z uczestnikiem reality show Polsatu - Aleksandrem "Sashą" Muzheiko, który wraz z dziewczyną oraz rodzicami byli na pokładzie samolotu. Celebryta wyznał, że załoga spisała się na medal i panowała nad sytuacją.
Lot przebiegał gładko i bez turbulencji, aż zaczął się dziwny dźwięk, który trwał przez 10-15 min. Na pokładzie czuć było trochę paliwem, samolot gwałtownie zniżył wysokość, ale szybko sytuacja się unormowała. Załoga od razu zaczęła wykonywać instrukcje dokładnie takie, jak podczas lądowania. Potem pilot poinformował, że doszło do uszkodzenia silnika, niestety musimy lecieć na najniższych obrotach i natychmiast lądować na najbliższym lotnisku, które jest w Genewie. Powiedział również, że mają wszystko pod kontrolą i że nic strasznego się nie dzieje - relacjonował Sasha.
Cała sytuacja była niezwykle stresująca dla pasażerów. Jak przekazał uczestnik "Love Island" on sam w tym momencie zaczął się modlić.
Mama mówi, że modlitwa się 100 razy, ja tylko jeden raz. Myśli zaczęły nachodzić różne, bo to był moment, gdy nie wiesz, czy jest bardzo źle i to już może być koniec lub faktycznie nic poważnego się nie dzieje. Na szczęście samolot leciał łagodnie i nie było żadnych trzęsień. Uważam, że pilot poradził sobie bardzo dobrze, poinformował pasażerów, o co chodzi, ale też i potrafił zagwarantować bezpieczeństwo. I faktycznie lądowanie okazało się łagodne - przekazał Plejadzie Muzheiko.
Sasha Muzheiko zapowiedział także, że po powrocie z wakacji zamierza starać się o odszkodowanie.
Będę chciał ubiegać się o odszkodowanie za koszty poniesione na lotnisku, roaming, stracone a opłacone rezerwacje w Marbelli w związku z opóźnieniem lotu o dobę, za szkody emocjonalne i stres spowodowany porzuceniem nas na własną rękę. Te nerwy przekładają się teraz na nasze wakacje, bo te są już relaksujące, gdyż mamy wykupione bilety lotnicze powrotnie również przez linię Wizz Air. Po powrocie do Polski zdecydowanie udamy się do psychologa, aby upewnić się, czy na pewno nie odbiło się to na psychice żadnego z nas a szczególnie moich rodziców, którzy są już w wieku starszym i dla nich to przeżycie było gorsze niż dla mnie - zdradził serwisowi Plejada.