Spis treści
Śmierć Katarzyny Stoparczyk, ikony polskiego dziennikarstwa radiowego, wywołała falę poruszenia w całym kraju. Dziennikarka zginęła w wypadku, w którym brały udział dwa samochody: Skoda Octavia i Skoda Scala. Tragedia rozegrała się w ubiegły piątek, 5 września, a jej okoliczności wciąż budzą wiele pytań. Po kilku dniach intensywnego śledztwa Prokuratura Rejonowa w Nisku zaczęła ujawniać kluczowe fakty. Śledczy pracują nad pełnym wyjaśnieniem przebiegu zdarzenia, które doprowadziło do śmierci dwóch osób i ranienia trzech innych.
Kto kierował samochodem?
Z ustaleń prokuratury wynika, że wbrew początkowym spekulacjom, to nie Katarzyna Stoparczyk siedziała za kierownicą pojazdu, którym podróżowała. Autem kierował 29-letni mieszkaniec Niska. Prokurator Piotr Walkowicz poinformował, że mężczyzna nie jest spokrewniony z dziennikarką. Co istotne, po wypadku 29-latek trafił do szpitala, jednak po udzieleniu mu pomocy lekarskiej został wypisany. Jego stan zdrowia pozwala na kontynuowanie śledztwa.
Nie mam żadnej informacji, żeby on był spokrewniony z osobą, która poniosła w tym wypadku śmierć. Kierowca wyszedł już ze szpitala.
- powiedział w rozmowie z "Faktem" prok. Walkowicz.
Nowe pytania po sekcji zwłok
Przeprowadzona we wtorek sekcja zwłok zmarłych dostarczyła prokuraturze dodatkowych informacji, które stawiają nowe pytania. Jak podaje TVN24, przyczyną śmierci Katarzyny Stoparczyk był uraz wielonarządowy wewnętrzny, a zmarły pasażer drugiego pojazdu, Jerzy Ch., poniósł śmierć w wyniku urazu czaszkowo-mózgowego.
Prokurator Piotr Walkowicz w rozmowie z „Faktem” ujawnił, że w chwili wypadku Katarzyna Stoparczyk miała zapięte pasy bezpieczeństwa. Fakt ten jest jednym z kluczowych aspektów śledztwa, ponieważ śledczy starają się ustalić, dlaczego, mimo zapiętych pasów, ciało dziennikarki znalazło się poza pojazdem.
Na pewno pasy były zapięte, bo obraz sekcyjny na to wskazuje. A potem trwały czynności ratownicze nie tylko strażaków, ale podejrzewam, że również osób, które przybyły tam jako pierwsze, czyli innych uczestników drogi, którzy mogli tutaj służyć pomocą. Musimy to ustalać i zweryfikować.
- czytamy na stronie "Faktu".
Trwające śledztwo i apel do świadków
Prokuratura rejonowa w Nisku kontynuuje intensywne dochodzenie w sprawie tragicznego zdarzenia. Przesłuchiwani są świadkowie, a materiał dowodowy jest stale gromadzony. Prokurator Walkowicz podkreśla, że zbierane są wszystkie informacje i dowody, które umożliwią wyjaśnienie przyczyn i okoliczności tego tragicznego zdarzenia. Śledczy apelują do wszystkich, którzy posiadają nagrania z monitoringu lub byli świadkami wypadku, o kontakt z organami ścigania.