Dziennikarz Piotr Jacoń w ubiegłym roku na łamach magazynu Replika przyznał, że jest ojcem transpłciowej córki. Zdradził, jak to jest być rodzicem transpłciowego dziecka i jak bardzo jest to trudne.
Polecany artykuł:
Teraz Piotr Jacoń kolejny raz otwiera się na temat rodzicielstwa i porusza kwestia bycia ojcem transpłciowej córki. Dziennikarz udzielił obszernego wywiadu magazynowi Viva. Zdradził, że przechodził przez swego rodzaju żałobę. Zdradził też, czy miał żal, że to właśnie jego dotknęła taka sytuacja.
Nie wiem, czy każdy rodzic dziecka transpłciowego tak ma, ale ja przechodziłem pewien rodzaj żałoby. Żyłem w poczuciu fizycznej wręcz straty. Na początku dopadała mnie tęsknota za przytuleniem się do tamtego dziecka. To jest absurdalne, bo przecież dziecko nie umarło, ono ciągle jest, mam się przecież do kogo przytulić, tylko inaczej. Jak mnie to uczucie dopadało, to miałem łzy w oczach z tęsknoty za gestem, którego już nigdy nie doświadczę. Jest jednak różnica pomiędzy moją żałobą a taką, którą przechodzi się po śmierci kogoś bliskiego – mi się od razu urodziło nowe dziecko.
- mówił.
Ani żalu, ani pretensji. Ale na początku myślałem, że gdyby okazało się, że Wiktoria jest osobą homoseksualną, byłoby łatwiej. Szybko jednak przyszła konkluzja, że skoro już na kogoś miało trafić, dobrze, że trafiło na nas. Gdy się dowiedzieliśmy, czuliśmy lęk, ale także ulgę. Wcześniej miałem dziecko na drodze do nieszczęścia, a teraz widzę szczęście na horyzoncie. To zasadnicza różnica. Fundamentalna. Jakiś czas temu Wiktoria poszła na manifestację w Warszawie. Oczywiście cali w nerwach czekaliśmy na jakiekolwiek sygnały od niej, czy wszystko jest dobrze, czy nic złego się nie dzieje, ale telefon długo milczał. Ostatecznie gdy wróciła, była cała w skowronkach. Okazało się, że ktoś do niej rzucił: „Niech pani przejdzie na drugą stronę, bo idą narodowcy”. Rozumiesz: „PANI”! Nawet z narodowcami pod bokiem transpłciowa dziewczyna może znaleźć szczęście.
- przyznał, odpowiadając na pytanie, czy ma żal do losu, że to właśnie jego rodzinę spotkała taka sytuacja.