Ubiegłoroczny gest Elliota Page, który w grudniu ogłosił, że jest osobą transpłciową, był bardzo ważny dla wszystkich członków społeczności trans. Słynny aktor pokazał, że swojej tożsamości nie wolno się wstydzić, a zamiast tego - ze wsparciem bliskich - można dojść do momentu, w którym jest się w końcu z samym sobą szczęśliwym.
Polecany artykuł:
Po wyznaniu Elliota Page osoby transpłciowe nabrały więcej odwagi do walki o swoje prawo i szczęście i coraz głośniej mówią, że nie zasługują na to, by żyć w ukryciu. W ukryciu nie chcą też żyć dłużej rodzice transpłciowych dzieci. Właśnie swoistego coming outu dokonała jedna z takich osób - Piotr Jacoń z TVN24. Na łamach magazynu Replika dziennikarz ogłosił, że jest ojcem transpłciowej córki.
Piotr Jacoń o transpłciowej córce
Piotr Jacoń to autor dokumentu Wszystko o moim dziecku z marca tego roku, w którym pochylił się nad rodzicami osób transpłciowych i niebinarnych w Polsce. Sam jednak dopiero teraz ujawnił, że do nich należy. W szczerym wywiadzie dla magazynu Replika dziennikarz TVN24 opowiedział o tym, jak to jest być ojcem transpłciowej córki, Wiktorii. Jak podkreślają redaktorzy magazynu, Piotr Jacoń to pierwszy ojciec transpłciowej córki, który postanowił opowiedzieć o swoim rodzicielstwie. Dlaczego to wyjątkowo trudne?
Bo funkcjonuje ta straszna, patriarchalna gradacja. Ojciec myślał, że miał syna. Rozumie pan: s y n a. Ach, jak to brzmi! S y n – duma. Aż tu nagle ten syn mówi, że jest dziewczyną, czyli – jak podpowiada nam patriarchat – kimś jakby gorszym. Transmężczyzna to jest w pewnych kategoriach „awans”, transkobieta – „degradacja”! Jeśli syn okazuje się córką, to ojciec we własnych oczach staje się kimś innym. Syna nie ma, więc ojca tego syna też jakby trochę nie ma. To wszystko brzmi dość absurdalnie, ale tak to, niestety, działa.
- powiedział w wywiadzie Piotr Jacoń.
Dziennikarz opowiedział też, w jaki sposób Wiktoria poinformowała rodziców o swojej tożsamości.
- czytamy.
W komentarzach pod postem na funpage'u Repliki pojawiło się mnóstwo słów wsparcia dla Wiktorii i jej rodziców. Sama kobieta zaznaczyła w jednym z komentarzy, że oczywiście wyraziła zgodę na rozmowę jej ojca z magazynem.
Latem ubiegłego roku moje dziecko zaczęło przebąkiwać, że robi jakieś badania i „o czymś musi nam powiedzieć”. Dopytywaliśmy z żoną, o co chodzi, ale słyszeliśmy, że „jeszcze jest za wcześnie”. Mieszkamy w Gdyni, Wiktoria studiuje w Warszawie, więc ta kluczowa rozmowa odbyła się przez telefon, na głośnomówiącym. Nie pamiętam dokładnie jej słów, ale musiała powiedzieć, że od dawna źle czuje się w swoim ciele. Musiała powiedzieć, że jest kobietą i używa imienia „Wiktoria”. Wspominała o terapii hormonalnej. Niemal automatycznie oboje z żoną od razu weszliśmy w tryb „pełna akceptacja”. Zapewniliśmy nasze dziecko o miłości i wsparciu. To była spokojna rozmowa. Gdy się skończyła, oboje się rozpłakaliśmy