Film “Maryla. Tak kochałam” okazał się hitem oglądalności. W pierwszy dzień siąt Bożego Narodzenia dokument o życiu artystki oglądało - według prezesa Tvp, Jacka Kurskiego - 3,5 miliona osób. W produkcji pokazane jest życie Maryli Rodowicz od zupełnie innej strony. Gwiazda opowiada przede wszystkim o swoich uczuciach. Z filmu dowiadujemy się, że Maryla przyciągała zajętych facetów…
Był też wątek byłego męża Rodowicz, Andrzeja Dużyńskiego, z którym finalnie rozwiodła się jakiś czas temu.
Polecany artykuł:
W filmie Maryla powiedziała, że pod jej nieobecność Andrzej wywiózł z jej domu dwie ciężarówki rzeczy. Przyjaciele Dużyńskiego przedstawiają nieco inny przebieg zdarzeń z tamtego czasu.
On wywiózł z tego domu jedną małą furgonetką kilka pamiątkowych rzeczy, które należały do niego, zanim poznał Marylę. Biurko, szafę, dwa stoliki i trzy obrazy w tym jeden, który namalował jego przyjaciel Franciszek Starowieyski, a drugi autorstwa Katarzyny Ważyk
mówią bliscy Andrzeja w rozmowie z dziennikarzami Super Expressu.
W filmie Maryla powiedziała również, że w sądzie Andrzej nie mówił jej nawet “dzień dobry”.
Andrzej Dużyński odbywał wielokrotnie rozmowy z Marylą w towarzystwie prawników. Dwa lata temu, wspólnie wypracowali nawet ugodę przedsądową, w której zadeklarował comiesięczną wypłatę dla żony w wysokości 20 tysięcy złotych. Dzięki temu mieli rozwieźć się na pierwszej rozprawie, ale Maryla na nią nie przyszła. Zmieniła adwokata, wystąpiła o rozwód z orzeczeniem winy męża i o 28 tysięcy alimentów. Jej były mąż wita się na korytarzu sądowym ze wszystkimi, nawet z fotoreporterami, a Maryla na jego "dzień dobry" nie odpowiada
dodaje rozmówca SE.
Kto ma rację? Jak w przypadku takich sporów tak naprawdę nie wiadomo…