Joanna Koroniewska

i

Autor: WBF

Joanna Koroniewska o traumie łódzkiej Filmówki. "Na samą myśl robi mi się niedobrze"

2021-03-25 10:08

Joanna Koroniewska dołączyła do grona aktorów, którzy głośno mówią ostatnio o drastycznych metodach stosowanych przez niektórych z wykładowców Szkoły Filmowej w Łodzi. Kolejni absolwenci wyznają, że na studiach cierpieli z powodu prześladowania, poniżania i strachu. Joanna Koroniewska ma wyjątkowo osobistą historię, którą podzieliła się teraz w sieci.

W polskich mediach nie milknie dyskusja na temat metod nauczania stosowanych przez łódzką Szkołę Filmową, o których głośno zrobiło się w połowie marca po otwartym liście absolwentki uczelni, Anny Paligi. W swoim oświadczeniu aktorka ujawniła, że niektórzy z wykładowców uczelni poniżają i zastraszają swoich studentów, a do codzienności należy też mobbing, wykorzystywanie seksualne czy przemoc. Paliga przytoczyła wiele sytuacji, w których wymienieni z nazwisk wykładowcy przekraczali granice swojej pracy.

Po oświadczeniu Anny Paligi głos zaczęło zabierać coraz więcej aktorów, którzy opowiedzieli o podobnych traumach i doświadczeniach. Swoje własne historie przekazali m.in. Weronika Rosati, Dawid Ogrodnik czy Zofia Wichłacz. Teraz na Instagramie wypowiedziała się również Joanna Koroniewska, która opowiedziała o swoich bardzo przykrych doświadczeniach z czasów studiów z Szkole Filmowej w Łodzi.

Kobiety kontra mężczyźni | ESKA XD #018

Joanna Koroniewska o łódzkiej Filmówce

Joanna Koroniewska ukończyła PWSFTviT w Łodzi w 2001 roku. Aktorka nie ma jednak z czasu studiów dobrych wspomnień - gwiazda wspomina o poniżaniu i zastraszaniu. Koroniewska mówi o jednej z wykładowczyń, która miała stosować wobec niej wyjątkowo drastyczne metody. Aktorka opowiada historię śmierci jej mamy - gwiazda nie mogła być przy niej w ostatnich chwilach z powodu ultimatum ze strony wykładowczyni.

- czytamy.

Przeczytajcie cały post Joanny Koroniewskiej poniżej:

Mam w sobie ogromne emocje. Tak dawno to minęło a tak wiele pamietam. Byłam „pupilką” jednej z Profesorek, o której kilkanaście godzin temu wspomniała @weronikarosati .Tak, na samą myśl o nazwisku Ewa Mirowska robi mi się niedobrze. W imię zahartowania mnie, od razu na początku wybrała mnie sobie za cel i szczerze, była to niekończąca się moja walka z upokorzeniem, wstydem i samymi najgorszymi emocjami. Wybitna Pani Pedagog wymyślała mi ksywy, które raniły mnie do żywego, wciąż zwracała uwagę na to jaka to jestem głupia, używając przy tym naprawdę mocnych słów. Najgorszych. Najmocniejszych. Do historii przejdzie jeden z egzaminów, w trakcie, którego podczas mojego monologu na scenie, przerwała mi i z wściekłością zaczęła mnie poprawiać i krzyczeć na mnie, żebym zaczynała raz jeszcze, i tak parokrotnie. Bawiła się chyba tym moim strachem, ewidentnie TO lubiła. A ja?!! Ja niczym w traumie wciąż zapominałam.

Ale nie zapomnę jej jednego. I niestety nie wybaczę jej tego nigdy. Kiedy umierała na raka moja mama, byłam w trakcie prób do przedstawnienia dyplomowego, od którego zależało moje być albo nie być na uczelni. Siedząc z moją umierającą mamą, bez rodzeństwa, bez oparcia ze strony ojca, zadzwoniłam do Pani Mirowskiej, że to ostatnie godziny mojej mamy i bardzo chciałabym móc ją pożegnać. Byłam w tej sytuacji sama [...] Usłyszałam w słuchawce wzburzony głos moje Profesorki, że absolutnie nie ma takiej możliwości, że muszę wracać mimo, że usilnie tłumaczyłam, że nie mam z kim zostawić mojej mamy. Zostałam wtedy wyzwana od egoistek, że myślę tylko o sobie, a nie o Kolegach, którzy potrzebują próby ze mną, po czym rzucona została słuchawka.

- relacjonuje aktorka.

Dalej czytamy, że matka Joanny Koroniewskiej zmarła w hospicjum w trakcie próby spektaklu, na którą po ultimatum ze strony uczelni wyjechała aktorka. To nie był jednak koniec - wykładowcy mieli robić wszystko, by przyjaciele Joanny ze studiów nie mogli pojawić się na pogrzebie jej matki, ustawiając zajęcia i próby dokładnie w tym samym czasie.

W tym zawodzie wymagana jest wrażliwość, którą niestety niektórzy Nadludzie NAM odbierają. Takich traumatycznych historii są dziesiątki. Ale niech lepiej opowiedzą o nich inni [...]. Mój mąż mnie zapytał, dlaczego mu nigdy o tym wcześniej w szczegółach nie opowiadałam. Tak właśnie jest z traumami w naszym życiu. Po prostu za wszelką cenę próbujesz o nich zapomnieć.