W ostatnim odcinku Z Kamerą u Kardashianów (Keeping Up With The Kardashians) Kim Kardashian opowiedziała o napadzie, którego ofiarą stała się na początku października 2016 roku w Paryżu. Jak Wam juz pisaliśmy, celebrytka rozważała nawet próbę ucieczki zamaskowanym bandytom, jednak bała się, że ci strzelą jej w plecy. To jednak nie koniec dramatycznych przeżyć i lęków Kim związanych z wydarzeniami w hotelu.
>> Kim Kardashian o napadzie: "Myślałam, 'Czy strzelą mi w plecy?'" Zobacz poruszające video!
Jak wiadomo, do napadu na Kim Kardashian doszło w środku nocy. Celebrytka była wówczas w swoim apartamencie. Miała na sobie jedynie szlafrok. Jak zdradziła w nowym odcinku KUWTK, przez jej głowę przechodziły różne straszne myśli. Gwiazda nie zna francuskiego, więc nie rozumiała, co mówią przestępcy. Jedyną osobą, która mówiła i po francusku, i angielsku, był hotelowy portier, którego złodzieje zmusili do otworzenia im drzwi apartamentu Kim Kardashian. Gwiazda nie umiała sama zadzwonić nawet na numer alarmowy, bo nie wiedziała, jaki obowiązuje we Francji!
"Kiedy byłam związywana, mówiłam: 'Czy my umrzemy, czy oni nas zabiją? Płakałam i prosiłam, by powiedział im, że mam małe dzieci" - wspomina Kim Kardashian w Z Kamerą u Kardashianów. Celebrytka dodaje, że później jeden z przestępców zakleił jej usta taśmą. "Zakleił mi twarz, bym nie mogła krzyczeć. A potem złapał mnie za nogi, a ja nie miałam, wiecie, nie miałam nic pod spodem. Pociągnął mnie do siebie z przodu łóżka, a ja pomyślałam: "OK, to jest moment, w którym mnie zgwałcą. W pełni przygotowywałam się na to psychicznie, ale on tego nie zrobił" - zdradza gwiazda.
Trudno wyobrazić sobie, jak wielki stres przeżyła Kim Kardashian. Z tego samego odcinka dowiadujemy się, że jej siostry i matka dotarły na miejsce zdarzenia równo z policją i że jeszcze tej samej nocy cała rodzina opuściła Paryż ze względu na wielką traumę, jaka kojarzyła im się z tym miejscem.
i
