Amerykański plan pokojowy dla Ukrainy. Co zawiera?
Prezydent USA Donald Trump w piątek oświadczył, że dał Ukrainie czas do czwartku na to, by zgodziła się na zaproponowany przez Amerykanów plan zakończenia wojny. Trump potwierdził tym samym doniesienia Reutersa, który wcześniej napisał, powołując się na dwie osoby zaznajomione ze sprawą, że USA dały Kijowowi czas do 27 listopada. Według agencji Waszyngton zagroził ograniczeniem przekazywania informacji wywiadowczych oraz dostaw broni dla Ukrainy.
Axios zauważył też, że amerykańskie propozycje pokojowe przewidują udzielenie Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa zbliżonych do tych, jakie obowiązują w NATO. Według wstępnych założeń USA miałyby zagwarantować, że w przypadku „znacznego, umyślnego i długotrwałego” ataku Rosji na Ukrainę zostanie on uznany za zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa całej wspólnoty transatlantyckiej.
Według Axiosa w punkcie drugim projektu gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy jest mowa, iż członkowie NATO, w tym Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Polska i Finlandia, potwierdzają, że bezpieczeństwo Ukrainy jest integralną częścią stabilności europejskiej i zobowiązują się do działania w porozumieniu ze Stanami Zjednoczonymi w odpowiedzi na działanie zakwalifikowane jako naruszenie, co zapewni jednolitą i wiarygodną postawę odstraszającą.
Komentując amerykański plan, dziennik „Le Figaro” odnotował, że jest on powrotem do warunków stawianych przez Rosję. Zdaniem dziennika plan „pozostanie martwą literą”, ale jego założenia mogą niepokoić Ukrainę i jej sojuszników europejskich.
Reakcje na plan – od „strasznego” po „niepokojący”
Brytyjska stacja Sky News oceniła, że Europa i Ukraina nie mogą całkowicie odrzucić planu, ale będą grać na czas w nadziei, że zdołają przekonać Trumpa, by wywarł presję na Władimira Putina w sprawie zakończenia wojny, zamiast zmuszać Ukrainę do kapitulacji.
„Straszny”, „dziwny”, „osobliwy” i „zaskakujący” to niektóre z określeń, jakich użyli eksperci, komentując 28-punktowy plan, uzgodnionego między Białym Domem a Kremlem, bez udziału Ukrainy i państw europejskich - podała stacja.
W piątek po południu o planie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim rozmawiali kanclerz Niemiec Friedrich Merz, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer. Cała czwórka uzgodniła przede wszystkim, że siły ukraińskie muszą pozostać zdolne do obrony suwerenności Ukrainy.
Jak poinformował Pałac Elizejski, uczestnicy rozmowy zgodzili się, że „wszelkie rozwiązania (dotyczące Ukrainy) powinny angażować w pełni” ten kraj w podejmowanie decyzji na jego temat i gwarantować mu przyszłe bezpieczeństwo. Przywódcy „powtórzyli, że wszelkie decyzje mające skutki dla interesów Unii Europejskiej i NATO wymagają wspólnego poparcia i konsensusu - odpowiednio partnerów europejskich i sojuszników w NATO”.
Według brytyjskiego premiera zasada, że Ukraina musi decydować o swojej przyszłości w ramach suwerenności, jest fundamentalna. - Musimy zacząć działać w tym miejscy, gdzie jesteśmy, i dążyć do sprawiedliwego i trwałego pokoju - oświadczył Starmer.
Zełenski po tej rozmowie podkreślił, że plan pokojowy, przygotowany przez stronę amerykańską, musi zapewnić realny i godny pokój. Zaznaczył, że podczas narady z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Andrijem Sybihą uzgodnił, iż ewentualne porozumienie musi uwzględniać „ukraińskie interesy narodowe na wszystkich poziomach stosunków z partnerami”.
„Obecnie praktycznie co godzinę odbywają się spotkania, rozmowy telefoniczne i prace nad kwestiami, które mogą wiele zmienić. Ważne jest, aby rezultatem tych działań był godny pokój” - napisał Zełenski w komunikatorze Telegram.
Następnie w przemówieniu wideo do narodu zapewnił, że Kijów spokojnie i odpowiedzialnie współpracuje ze Stanami Zjednoczonymi i partnerami i będzie przedstawiać argumenty oraz proponować alternatywy, nie dając Rosji powodu twierdzić, iż nie chce pokoju.
Zełenski podkreślił, że Ukraina znalazła się w jednym z najtrudniejszych momentów historii, stoi przed wyborem między utratą godności a ryzykiem utraty kluczowego partnera, między przyjęciem 28 trudnych punktów a najcięższą zimą i dalszymi zagrożeniami. Zapewnił jednak, że nie zdradzi Ukrainy, tak jak nie zdradził jej w lutym 2022 roku, i że będzie walczył o to, aby wśród punktów planu pokojowego nie pominięto co najmniej dwóch – godności i wolności Ukraińców.
Wśród europejskich przywódców nie zabrakło krytycznych głosów w sprawie planu. Zdaniem prezydenta Czech Petr Pavla plan powinien być sprawiedliwy, musi gwarantować Ukrainie suwerenność i nie może być karą. „Ukraina i Europa muszą mieć pełne prawo głosu co do jakiegokolwiek porozumienia” – zaznaczył Pavel. Z kolei prezydent Litwy Gitanas Nauseda ocenił, że wszelkie propozycje, które stawiałyby Ukrainę w niekorzystnej sytuacji, są nie do przyjęcia.
Krytyczną opinię wobec planu wyraziła też szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas, która stwierdziła, że Rosja nie ma prawa do żadnych ustępstw ze strony kraju, który najechała, a o warunkach jakiegokolwiek porozumienia zdecyduje ostatecznie Ukraina. - UE ma prosty, dwupunktowy plan: wspierać Ukrainę i naciskać na Rosję - powiedziała Kallas i dodała, że nagradzanie Rosji za jej agresję nie uczyni nikogo bardziej bezpiecznym.
Stanowisko Polski w sprawie negocjacji pokojowych
Plan skomentowały także polskie władze. Premier Donald Tusk podkreślił, że w sprawie pokoju w Ukrainie wszelkie negocjacje powinny być prowadzone z udziałem tego państwa. „Decyzje dotyczące Polski podejmować będą Polacy. Nic o nas bez nas. W sprawie pokoju wszelkie negocjacje powinny być prowadzone z udziałem Ukrainy” - napisał na X.
Podobną opinię wyraził szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, który stwierdził, że stanowisko Polski jest niezmienne, jeżeli chodzi o udział Ukrainy w procesie pokojowym - nie ma sprawiedliwego pokoju bez udziału Ukrainy.
Nie jest wykluczone, że powstanie alternatywa dla planu amerykańskiego, o czym napisał Reuters. Powołując się na trzy źródła, agencja podała, że Ukraina, Francja, Niemcy i Wielka Brytania nad taką propozycją właśnie pracują, a jedno ze źródeł powiedziało, że w projekcie tym wezmą prawdopodobnie również udział inne kraje europejskie.
Na informacje o planie zareagował też Kreml. Jego rzecznik Dmitrij Pieskow oświadczył, że rosyjskie władze go nie otrzymały, a Moskwa o szczegółach dowiaduje się z prasy. Pieskow zaznaczył, że kontakty Rosji z USA są kontynuowane. (