Kim Dzong Un

i

Autor: Associated Press

Świat

Smartfon w Korei Północnej to twój największy wróg? Szokujące, jak reżim Kim Dzong Una szpieguje obywateli

2025-06-04 8:12

W Korei Północnej posiadanie smartfona to nie tyle luksus, co wejście w świat wszechobecnej kontroli. Reżim Kim Dzong Una, w obawie przed zgubnym wpływem Zachodu, a zwłaszcza kultury południowokoreańskiej, przekształcił telefony w narzędzia inwigilacji. Jak donosi BBC, urządzenia te nie tylko cenzurują język, ale co pięć minut robią zrzuty ekranu, wysyłając je prosto do władz.

Smartfon w Korei Północnej to Twój największy wróg? Szokujące, jak reżim Kim Dzong Una szpieguje obywateli

W najbardziej zamkniętym państwie świata, Korei Północnej, technologia, która dla nas jest oknem na świat, staje się narzędziem opresji. Smartfon w rękach obywatela to dla reżimu Kim Dzong Una potencjalne zagrożenie, ale i doskonałe narzędzie do inwigilacji. Walka z zewnętrznymi wpływami, a przede wszystkim z zalewem południowokoreańskiej kultury, przybiera tam formy rodem z dystopijnej powieści.

Dziennikarze BBC dotarli do przemyconego z Korei Północnej smartfona, którego oprogramowanie ujawnia przerażające mechanizmy kontroli. Urządzenie zostało zaprogramowane tak, by automatycznie cenzurować wpisywany tekst. Jak podaje BBC, w 2023 roku Kim Dzong Un wydał dekret zakazujący używania południowokoreańskich zwrotów. Nawet tak niewinne słowo jak "oppa" (używane przez kobiety w odniesieniu do starszego brata lub bliskiego przyjaciela, często z romantycznym zabarwieniem w kulturze popularnej) jest natychmiast zmieniane na oficjalne "towarzysz". Próba wpisania zakazanego słowa skutkuje ostrzeżeniem, że może być ono używane "tylko w odniesieniu do rodzeństwa".

To jednak dopiero wierzchołek góry lodowej. Oprogramowanie północnokoreańskich telefonów w czasie rzeczywistym podmienia całe frazy. Próba napisania "Korea Południowa" kończy się automatyczną zamianą na pogardliwe, oficjalnie stosowane przez reżim określenie "państewko kieszonkowe".

Najbardziej szokującym odkryciem jest jednak funkcja, która co pięć minut wykonuje zrzut ekranu telefonu i wysyła go bezpośrednio do organów władzy. Użytkownik nie ma o tym pojęcia, ani tym bardziej dostępu do tych screenów. Telefon jest zaprojektowany tak, by donosić, zanim jego właściciel zdąży pomyśleć o złamaniu narzuconych reguł.

Wojna o umysły, Dlaczego reżim boi się K-popu?

Skąd tak paniczny lęk przed kulturą południowokoreańską? Odpowiedź jest prosta: ona działa. Według danych południowokoreańskich służb i organizacji praw człowieka, na które powołuje się BBC, co roku do Korei Północnej przemycanych jest od 20 do 30 tysięcy nośników danych – pendrive'ów, kart SD czy dysków USB. Zawierają one południowokoreańskie seriale (tzw. K-dramy), muzykę K-pop oraz filmy.

Te materiały, przemycane głównie przez granicę z Chinami, są dla mieszkańców Północy często jedynym oknem na świat. Ich oglądanie jest jednak surowo karane – grozi za to więzienie, a w skrajnych przypadkach nawet kara śmierci. Kim Dzong Un traktuje napływ obcej kultury jak wojnę, ale nie jest to wojna toczona tradycyjnymi środkami. To batalia o umysły obywateli, a smartfon stał się jednym z jej kluczowych frontów.

Choć dostęp do smartfonów w Korei Północnej ma tylko ograniczona część społeczeństwa, dla tych, którzy mogą sobie na nie pozwolić, są one bronią obosieczną. Martyn Williams, ekspert cytowany przez BBC, stwierdza: "Smartfony są dziś jednym z głównych narzędzi, za pomocą których reżim próbuje indoktrynować ludzi".

System operacyjny tych urządzeń nie ma nic wspólnego ze znanymi nam Androidem czy iOS. To zamknięte, państwowe oprogramowanie, które uniemożliwia instalację aplikacji z zewnętrznych źródeł, blokuje dostęp do globalnego internetu (zastępując go ściśle kontrolowaną siecią wewnętrzną), rejestruje każdą aktywność użytkownika i analizuje ją pod kątem "ideologicznych odchyleń". Williams uważa, że mimo wszystko Korea Północna zaczyna odzyskiwać przewagę w wojnie informacyjnej z Południem, przynajmniej jeśli chodzi o utrzymywanie młodszych obywateli w świecie państwowej propagandy.

Wizja przedstawiona przez George'a Orwella w powieści "Rok 1984", gdzie każde słowo i myśl są kontrolowane przez Partię, w Korei Północnej staje się przerażającą rzeczywistością. Kiedy telefon nie tylko koryguje twoje słownictwo, ale także regularnie raportuje o twoich działaniach tajnym służbom, wolność słowa przestaje istnieć. Nie chodzi tu już tylko o blokowanie zagranicznych stron internetowych czy zakaz korzystania z YouTube'a. To cenzura języka, kultury i tożsamości na fundamentalnym poziomie.

Choć świat zewnętrzny coraz lepiej zdaje sobie sprawę ze skali tej kontroli, droga do zmiany jest długa i wyboista. Każdy przemycony pendrive to kropla w morzu propagandy, ale jednocześnie promyk nadziei, dowód na to, że ludzie wciąż pragną dotrzeć do prawdy.

W epoce, gdy większość z nas nosi w kieszeni narzędzie dające dostęp do niemal nieograniczonej wiedzy, przykład Korei Północnej dobitnie pokazuje, że smartfon może być również potężnym narzędziem ucisku. Jeśli kontrolujesz język, kontrolujesz myśli. A jeśli kontrolujesz myśli – armia staje się drugorzędnym narzędziem władzy.

Źródło: Spidersweb, oprac. Jakub Luberda.

Radio ESKA Google News