- W Rafah doszło do ataku na izraelskich żołnierzy, co zagroziło rozejmowi w Strefie Gazy.
- Izrael zareagował nalotami i ostrzałem, podczas gdy Hamas zaprzecza złamaniu zawieszenia broni.
- Kto jest odpowiedzialny za eskalację i czy rozejm, pod patronatem USA, przetrwa?
Atak w Rafah. Rozejm w Strefie Gazy zagrożony
Izraelska armia poinformowała, że w niedzielę rano w rejonie miasta Rafah na południu Strefy Gazy doszło do ataku na żołnierzy ze strony „terrorystów”. W odpowiedzi wojsko przeprowadziło naloty i ostrzał artyleryjski, niszcząc – jak przekazano – tunele i budynki wykorzystywane przez napastników. To najpoważniejsze starcia od ponad tygodnia, czyli od czasu wprowadzenia rozejmu.
Izraelska odpowiedź na atak
Według komunikatu izraelskiej armii, „palestyńscy terroryści” użyli granatników przeciwpancernych i broni snajperskiej, łamiąc zawieszenie broni. Po ataku przeprowadzono serię uderzeń z powietrza i ostrzałów artyleryjskich, mających „zlikwidować zagrożenie”.
Biuro premiera Benjamina Netanjahu poinformowało, że w reakcji na „naruszenie rozejmu przez Hamas” premier zwołał pilne konsultacje z dowódcami i zarządził „zdecydowane działania przeciwko celom terrorystów”.
Minister obrony Israel Kac ostrzegł, że „Hamas zapłaci wysoką cenę za każdą strzelaninę i każde naruszenie rozejmu”, dodając, że w razie potrzeby odpowiedź będzie jeszcze bardziej stanowcza.
Hamas zaprzecza: „Nie złamaliśmy rozejmu”
Wysoki rangą przedstawiciel Hamasu Izzat al-Riszek oświadczył, że jego ugrupowanie nadal przestrzega warunków zawieszenia broni, a oskarżenia Izraela są bezpodstawne. Zarzucił też Jerozolimie „ciągłe naruszanie rozejmu i szukanie usprawiedliwienia dla własnych działań”.
Zbrojne skrzydło Hamasu, Brygady Al-Kasama, poinformowało, że nie ma nic wspólnego ze starciami w Rafah, gdyż utraciło kontakt z działającymi tam bojownikami. Podkreślono, że organizacja jest „w pełni zaangażowana w przestrzeganie zawieszenia broni”.
Ofiary i możliwi sprawcy starć
Według izraelskich źródeł, armia zaatakowała ponad 20 celów w Strefie Gazy. Palestyńskie media podały, że zginęło co najmniej siedem osób, a wielu innych zostało rannych. Z kolei izraelskie media, powołując się na źródła bliskie Hamasowi, podały, że atak w Rafah mógł być wymierzony nie w izraelskich żołnierzy, lecz w konkurencyjną milicję Jasera Abu Szababa, która – według doniesień – współpracuje z Izraelem.
Ostra reakcja izraelskich polityków
Na atak w Rafah ostro zareagowali izraelscy politycy. Minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben Gwir wezwał do wznowienia wojny z Hamasem, a poparł go minister finansów Becalel Smotricz, obaj od dawna przeciwni rozejmowi. Lider opozycji Awigdor Lieberman oraz Beni Ganc z centroprawicowej formacji Niebiesko-Biali również zażądali twardej reakcji.
– Atak Hamasu wymaga zdecydowanej odpowiedzi. Tylko w ten sposób ustala się zasady gry – skomentował Jair Golan, przewodniczący lewicowych Demokratów.
Rozejm pod patronatem USA
Rozejm w Strefie Gazy obowiązuje od 10 października, a jego zawarcie odbyło się pod patronatem prezydenta USA Donalda Trumpa. Na mocy porozumienia izraelskie wojska wycofały się z części terytoriów, przeprowadzono wymianę 20 izraelskich zakładników na ok. 2000 palestyńskich więźniów, a Izrael przejął kontrolę nad połową Strefy Gazy.
Wciąż nierozwiązana pozostaje kwestia przekazania przez Hamas ciał 28 zabitych zakładników – do tej pory wydano szczątki 12 osób. Kolejna faza rozmów, dotycząca rozbrojenia Hamasu, jeszcze się nie rozpoczęła.
Narastające napięcia i ostrzeżenie USA
Od czasu wprowadzenia rozejmu dochodzi do incydentów między Hamasem a innymi grupami zbrojnymi w Strefie Gazy. Hamas informował o likwidacji dziesiątek członków „gangów” i „izraelskich kolaborantów”.
Tymczasem Departament Stanu USA ostrzegł, że Hamas planuje atak na palestyńskich cywilów, co mogłoby doprowadzić do całkowitego załamania rozejmu.