- Iga Świątek, świeżo po zdobyciu tytułu w Wimbledonie, zaskoczyła, wracając do Polski rejsowym samolotem, jak każdy inny pasażer.
- Mistrzyni podróżowała w klasie biznes z ojcem i psycholog Darią Abramowicz, nie oczekując specjalnego traktowania i serdecznie reagując na fanów.
- Na pokładzie samolotu zauważono torby, w których najprawdopodobniej znajdował się puchar Wimbledonu oraz suknia z Balu Mistrzów.
- Jak udało się Idze Świątek dyskretnie opuścić Lotnisko Chopina w Warszawie i co o jej podróży sądzą współpasażerowie?
Mistrzyni Wimbledonu wśród pasażerów
Po wyczerpującym finale z Amandą Anisimovą i zdobyciu swojego szóstego tytułu wielkoszlemowego, Iga Świątek mogłaby pozwolić sobie na każdy luksus. Zdecydowała się jednak na powrót do kraju w sposób, który najlepiej oddaje jej charakter. W towarzystwie swojego ojca i psycholog Darii Abramowicz pojawiła się na lotnisku Heathrow, by jak każdy inny pasażer, przejść przez procedury i wsiąść na pokład rejsowego samolotu.
Jej obecność nie umknęła uwadze innych podróżnych. Jak relacjonują świadkowie, mistrzyni nie oczekiwała żadnego specjalnego traktowania, sama niosła swoje rzeczy i z niezwykłą serdecznością reagowała na fanów.
"Kilka młodych fanek poprosiło ją o zdjęcie. Zgodziła się bez wahania, z uśmiechem. Była bardzo serdeczna i otwarta" – opowiada w rozmowie z "Faktem" jedna z osób, które leciały tym samym samolotem.
Kulisy lotu w klasie biznes
Podczas lotu Iga Świątek zajęła miejsce w klasie biznes. Czas spędzała na rozmowach z Darią Abramowicz i słuchaniu muzyki, regenerując siły po turnieju. Uwagę spostrzegawczych pasażerów przykuły bagaże teamu. Daria Abramowicz pomagała z torbami, w których, jak można się domyślać, znajdowało się najcenniejsze trofeum – puchar za zwycięstwo w Wimbledonie. Sama tenisistka miała przy sobie pokrowiec, w którym najprawdopodobniej podróżowała suknia z niedzielnego Balu Mistrzów, gdzie pojawiła się u boku zwycięzcy męskiego turnieju, Jannika Sinnera.
Dyskretne lądowanie w Warszawie
Po przylocie na Lotnisko Chopina w Warszawie, mistrzyni uniknęła tłumów i blasku fleszy. Dzięki sprawnej organizacji, bezpośrednio z płyty lotniska została odebrana przez podstawiony samochód, co pozwoliło jej na szybkie i spokojne opuszczenie terenu portu lotniczego. Dla wielu współpasażerów ten zwykły lot okazał się niezapomnianym przeżyciem. "Dla mnie to było niesamowite lecieć z Igą jednym samolotem. Widziałem, że wielu ludzi ją rozpoznało, ale nikt nie chciał przeszkadzać mistrzyni" – podsumował inny z podróżnych. To najlepszy dowód na to, że Iga Świątek jest mistrzynią nie tylko na korcie, ale także poza nim.
