- Alert RCB dotyczący dronów wysłano rano, aby uniknąć "niebywałej paniki", która mogłaby wybuchnąć w nocy.
- MSWiA obawiało się, że nocny komunikat mógłby sprowokować masową ucieczkę i paraliż kluczowych służb.
- Decyzja o alercie zapadła po zneutralizowaniu zagrożenia, mając na celu informowanie i włączenie obywateli w poszukiwania szczątków.
W środę rano telefony mieszkańców siedmiu województw rozbrzmiały dźwiękiem alertu RCB. Komunikat wzywał do zachowania spokoju i informowania służb o ewentualnie znalezionych dronach. Niemal natychmiast w przestrzeni publicznej pojawiło się pytanie: dlaczego wiadomość wysłano dopiero rano, a nie w nocy, gdy zagrożenie było największe?
"Niebywała panika" - główny powód opóźnienia
Do kontrowersji odniosła się rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W swoim wystąpieniu jasno przedstawiła powody, dla których decyzja o wysłaniu alertów zapadła dopiero po ustaniu bezpośredniego zagrożenia.
"Pamiętajcie państwo, że komunikaty RCB, sms-y, które są wysyłane do mieszkańców, są szczegółowo analizowane, czy jest taka konieczność. Państwo w nocy czuwało, czuwało wojsko, Ministerstwo Obrony Narodowej, czuwało MSWiA i wszystkie służby po to, żeby obywatele mogli spać" - tłumaczyła.
Głównym argumentem przeciwko nocnej wysyłce była obawa przed wywołaniem masowej paniki. "Wysłanie komunikatów RCB w porze nocnej, czy bardzo, bardzo wczesnym rankiem, kiedy nie było bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia mieszkańców i obywateli Polski, spowodowałoby, jak państwo się domyślacie, niebywałą panikę" - stwierdziła rzeczniczka.
"Muszę pakować dzieci i uciekać"
Przedstawicielka MSWiA, aby zobrazować potencjalne skutki, odwołała się do własnych emocji i możliwej reakcji jako obywatelki. Jej słowa nie pozostawiają wątpliwości co do skali obaw.
"Jesteśmy ludźmi, reagujemy emocjonalnie. Ja szczerze mówiąc, gdybym dostała jako obywatel taką komunikację, to myślę, pomyślałabym sobie, że muszę pakować dzieci, brać samochód i uciekać z kraju" - przyznała. Dodała, że pod wpływem emocji radykalne decyzje mogłyby podejmować także osoby zarządzające kluczową infrastrukturą, np. szpitalami.
Kiedy zapadła decyzja o wysłaniu alertu?
Z wypowiedzi rzeczniczki wynika, że decyzja o wysłaniu SMS-ów była świadomym i przemyślanym działaniem, podjętym w odpowiednim momencie.
"W sytuacji, kiedy drony, które mogły zagrażać bezpieczeństwu, zostały zneutralizowane przed godziną siódmą, została wydana dyspozycja (...) poinformowania sms-owo mieszkańców poprzez system RCB" - wyjaśniła.
Alert miał więc na celu nie ostrzeżenie przed bezpośrednim atakiem, lecz poinformowanie o zaistniałej sytuacji i zaangażowanie społeczeństwa w poszukiwanie szczątków zestrzelonych maszyn. Potwierdzają to doniesienia m.in. z okolic Mniszkowa w województwie łódzkim, gdzie spadł jeden z dronów, a teren zabezpieczał patrol saperski.
