Wola

Cukiernia z rurkami na Woli była bliska upadku. Teraz ustawiają się pod nią tłumy. "Kłaniam się klientom i dziękuję"

2023-11-11 17:33

"Rurki z Prawdziwą Bitą Śmietaną" przy ulicy Wolskiej to kultowe miejsce, które w Warszawie jest obecne od 1984 roku. Cukiernia działa od 39 lat, jednak w ostatnim czasie miała duże problemy. Wszystko zmieniło się, gdy odwiedził ją pewny youtuber. Od kilku dni pod lokalem stoją tłumy, a klienci na rurki czekają nawet 30 minut.

Pod lokalem na ulicy Wolskiej ustawiają się tłumy, a przechodnie zerkają w stronę niepozornego lokalu z dużym czerwonym szyldem z napisem "Rurki z Prawdziwą Bitą Śmietaną". To miejsce, które na warszawskiej Woli działa od 1984 roku i mieszkańcy tej okolicy doskonale je znają. Teraz jednak lokal przeżywa swoją drugą młodość, gdyż klienci biją do niego drzwiami i oknami. By zakupić wolski przysmak, trzeba czekać nawet 30 minut. Nagłą popularnością tego miejsca są zdziwieni nawet stali bywalcy.

"Szczerze powiem, że pierwszy raz widzę tu taką kolejkę, zawsze jest tu cztery, pięć osób, ale nie tyle. Ja tu regularnie przychodzę, kupujemy raz w tygodniu. Te rurki od lat smakują tak samo, nic się nie zmieniło" - mówi jedna z klientek lokalu.

Rurki z Woli były bliskie zamknięcia, teraz każdy chce ich spróbować

Mieszkańcy są zdziwieni tą sytuacją tym bardziej, że w ostatnim czasie lokal miał problemy finansowe i chylił się ku upadkowi. Wszystko zmieniło się jednak po tym, jak rurkami z Woli zainteresował się popularny youtuber Książulo. Opublikował on nagranie, na którym testuje przysmak. Zasmakował mu on tak bardzo, że postanowił kupić aż 100 rurek, a następnie rozdać je przechodniom. Wszystko po to, by wspomóc podupadający biznes. Twórca zachęcał także mieszkańców stolicy, by odwiedzili cukiernię. Jego apel rzeczywiście zadziałał.

"Zachęcił mnie filmik na tiktoku. Przekonała mnie naturalna śmietana i rurki pieczone na miejscu, mam nadzieję, że będą takie jak na filmiku" - mówił jeden z mieszkańców, czekających w kolejce po rurki.

W podobnym tonie wypowiadało się też wiele innych osób. Niektórzy rurki pamiętali jeszcze z dzieciństwa.

"Robią wrażenie te rurki, pamiętam, gdy leżałem tu w szpitalu jako dziecko i mama przynosiła mi te rurki. Są przepyszne" - mówił jeden z mieszkańców.

"Przekonało mnie to, że pan prowadzi ten lokal już tyle lat, a teraz zaczął mieć problemy. Trzeba wspierać takie lokale z dużą lokalną tradycją. Pan robi to rzetelnie, więc należy mu pomóc" - powiedziała inna mieszkanka.

Rurki na Woli - w czym tkwi ich sekret?

Wszyscy mieszkańcy zgodnie komplementowali wolski przysmak i hurtowo kupowali rurki. Wielu klientów wynosiło stamtąd po kilkadziesiąt wafelków z bitą śmietaną. Pani Ewa, która jest współwłaścicielką lokalu, nie kryła swojego wzruszenia tak dużym skokiem popularności cukierni. W środę 8 listopada musiała zamknąć interes 3 godziny wcześniej niż zazwyczaj, a wszystko przez to, że z powodu dużego zainteresowania zabrakło rurek.

"Jestem zaskoczona, zaskoczona to mało powiedziane, kłaniam się klientom, dziękuję i przepraszam, że stoją w tej kolejce. A najbardziej szkoda mi jest tych, którzy odchodzą bez rurek, bo brakuje ich, ciągle mamy teraz braki" - mówi eska.pl właścicielka lokalu pani Ewa.

Jak zaznacza pani Ewa, sekretem wolskiej cukierni jest to, że rurki są tam robione na miejscu.

"Wszystko robimy sami od 39 lat, nie zmieniamy receptury. Ich sekret tkwi w tym, że są na bieżąco robione na świeżo na zapleczu" - mówi pani Ewa.

Współpraca: Kuba Husarz

Próbowaliście już wolskich rurek? Tak wygląda kultowy lokal na Woli