– Nasze banery i plakaty rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. W ciągu tygodnia na terenie Pomorza rozdaliśmy ponad 2 tys. banerów i drugie tyle plakatów – mówi Bartosz Bejm z Pomorskiego Sztabu Rafała Trzaskowskiego. – W związku z tak dużym zainteresowaniem ruszymy z mobilnymi punktami, gdzie mieszkańcy sami mogą odebrać materiały wyborcze – dodaje Bartosz Bejm.
Podobnie wygląda to w sztabie Szymona Hołowni. – My tych banerów nie wciskamy. Ludzie sami po nie przychodzą, dzwonią, pytają się. To fantastyczne, że Polacy nareszcie nauczyli się pokazywać to na kogo chcą zagłosować. Najpierw nakładali nakładki na zdjęcia profilowe. Dziś wieszają banery – tłumaczy Zofia Wojtkowska ze sztabu wyborczego Szymona Hołowni.
Tymczasem w Gdańsku wieszanie banerów wyborczych na prywatnych posesjach jest niezgodne zasadami uchwały krajobrazowej. W Sopocie gdzie również obowiązuje uchwała - wygląda to inaczej.
– Sopocka uchwała krajobrazowa nie reguluje jednak kwestii reklam wyborczych. Kwestie dotyczące ekspozycji plakatów czy banerów ściśle reguluje Kodeks Wyborczy – mówi Anna Dyksińska z sopockiego magistratu.
Do kwestii uchwały krajobrazowej odnoszą się także same sztaby.
– Wieszanie plakatu na posesji prywatnej daje wręcz gwarancję, że po zakończeniu wyborów taki plakat zniknie. Inaczej jest w przestrzeni miejskiej, gdzie plakaty wiszą miesiącami – dodaje Zofia Wojtkowska.
Umieszczenie plakatu wyborczego na prywatnym ogrodzeniu, bez zgody właściciela, grozi grzywną.
