Magda Gessler w Tarnowskich Górach

i

Autor: Google Maps/ UM TG

Wiadomości

Restauracja po kuchennych rewolucjach tonie w długach. Lokal dopiero co odwiedziła Magda Gessler

Kilka dni temu w Tarnowskich Górach zjawiła się Magda Gessler. Kuchenną rewolucją objęta restauracja nosząca wcześniej nazwę "Art Smaku na Lewka". Nazwa lokalu przy ulicy Lewka została zmieniona na "Bistro czy kapusty?". W trakcie kuchennych rewolucji otrzymaliśmy informacje dotyczące właściciela lokalu. Sebastian Malcher ma zalegać byłym pracownikom z wypłatą pensji.

Kuchenne rewolucje w Tarnowskich Górach. Właściciel zalega z wypłatami?

W piątek, 9 lutego w restauracji noszącej wcześniej nazwę "Art Smaku na Lewka" mieszczącej się przy ulicy Lewka odbyła się finałowa kolacja w ramach programu "Kuchenne Rewolucje" Magdy Gessler. Lokal zmienił nazwę na "Bistro czy kapusty?". Metamorfozie uległo także wnętrze restauracji. Pojawiło się więcej kwiatów, a wystrój bardziej przypomina styl rustykalny.

Zdjęcia z metamorfozy lokalu przeprowadzonej przez Magdę Gessler można zobaczyć w galerii.

Właściciel lokalu "Bistro czy kapusty?" zalega pracownikom z pensjami

W trakcie kuchennych rewolucji w restauracji "Art Smaku na Lewka" do naszej redakcji zgłosili się byli pracownicy lokalu. Właściciel Sebastian Malcher do tej pory miał nie wypłacić im zaległych pensji. Pracownicy przepracowali w restauracji w połowie roku kilka miesięcy. Restaurator - według ich relacji - jest winien im łącznie co najmniej kilka tysięcy złotych.

Pracowałam w restauracji o nazwie Art Smaku na Lewka przez półtora miesiąca, przyczyną zakończenia pracy w tym miejscu był brak wypłaty za pierwszy przepracowany miesiąc oraz problemy z dwoma egzemplarzami umowy - mówi redakcji Eska.pl jedna z byłych kelnerek.

Ponadto, gdy tarnogórzanka dowiedziała się, że właściciel jest zadłużony także u innych osób, zakończyła współpracę. Była kelnerka dodaje, że w trakcie jej pracy dochodziło do wielu niekomfortowych sytuacji. Podczas wakacji właściciel wraz z żoną miał udać się na wakacje, zostawiając lokal na głowie pracowników. W trakcie ich wyjazdu, w restauracji zaplanowano imprezę okolicznościową. Jak wspomina była kelnerka, przyjęcie się udało, ale stało się pretekstem do niewypłacenia pensji.

W czasie ich wyjazdu odbywała się zaplanowana wcześniej impreza, którą udało nam się obsłużyć. Jednak w trakcie rozmowy odnośnie wypłaty zostały narzucone nam argumenty, że nie należą nam się pieniądze, ponieważ zrujnowaliśmy im restaurację, mimo iż wcześniej zostaliśmy pochwaleni że daliśmy radę to wszystko ogarnąć podczas ich nieobecności - dodaje.

Właściciel byłego lokalu ART Smaku jest winny pracownicy blisko cztery tysiące złotych. Dlatego postanowiła zwrócić się z tą sprawą do prawnika. Sebastian Malcher w połowie grudnia otrzymał przedsądowe ostateczne wezwanie do zapłaty. Pomimo tego swoich zaległości finansowych nie uregulował. Sprawa jest w toku.

Restauracja Art Smaku na Lewka miała problemy finansowe. Ratunkiem miała być Magda Gessler

Przypadek byłej kelnerki pracującej w lokalu "Art Smaku na Lewka" nie jest odosobnionym przypadkiem. Inna przepracowała w restauracji blisko trzy miesiące. Właściciel miał kilkukrotnie zwlekać z wypłatą pensji. W sierpniu 2023 roku restaurator zalegał byłej kelnerce z pensją od 20 dni. Był winien jej prawie dwa tysiące złotych. Pomimo wielu próśb, termin wypłaty opóźniał się. Wtedy kobieta zdecydowała się na radykalne kroki.

10 sierpnia umawialiśmy się na wypłaty, za każdym razem jak przychodziłam to dostawałam 100, 200 lub 300 zł. Jednak dalej był mi winien prawie 2 tysiące zł. Postanowiłam wziąć ze sobą kolegę, który znał się na prawie pracy. Dopiero wówczas otrzymałam swoją pensję w całości po kilku dniach - mówi redakcji Eska.pl kolejna była pracownica.

Pokrzywdzonych osób w sprawie jest jeszcze kilka. Jednej z nich właściciel jest winien ponad 4,5 tysiąca złotych. Od momentu zwolnienia były pracownik otrzymał zaledwie 300 złotych z tytułu wynagrodzenia.

Jak przekazali naszej redakcji także inni pracownicy, właściciel nie zawsze dbał o to, by pracowali na umowach. Kilku z nich pracowało "na czarno". Dlatego do dziś nie otrzymali wypłat i nie mogą się o nie ubiegać.

Oto materiały przesłane nam przez pracowników:

Właściciel lokalu "Art Smaku na Lewka" przyznaje, że miał problemy finansowe

Skontaktowaliśmy się z właścicielem obecnej restauracji "Bistro czy kapusty?". Sebastian Malcher przyznaje, że do tej pory zalega z "drobnymi" należnościami wobec pracowników.

Jestem po kontrolach z PIP-u, które odbyły się we wrześniu i październiku i z tej kontroli nic nie wynikło. Wiem, że mam drobne zaległości wobec kilku pracowników, jednak wynika to z trudnej sytuacji finansowej, w której była nasza restauracja  - wyjaśnia redakcji Eska.pl Sebastian Malcher.

Właściciel restauracji tłumaczy, że udział w programie "Kuchenne Rewolucje" był ostatnią deską ratunku. Sebastian Malcher dodaje, że zespół, który pracował w restauracji, doprowadził ją do upadłości. Kwintesencją tego był 10-dniowy wyjazd, na który właściciel udał się wraz z żoną. W trakcie niego pracownicy mieli do tego stopnia zadłużyć lokal, że restaurator nadal spłaca zaległości z tego tytułu. Dlatego też restauracja została wystawiona na sprzedaż, czego udało się uniknąć dzięki interwencji Magdy Gessler.

Należności wobec byłych pracowników, którzy nie pracują od czerwca 2023 roku, zostaną uregulowane - podkreśla właściciel.

Sebastian Malcher w rozmowie zaznaczył, że nie ma żadnej wytoczonej sprawy sądowej. Zapytaliśmy o kwestię braku umów. Właściciel lokalu podkreślił, że kontrola Państwowego Inspektora Pracy nie wykazała nieprawidłowości w okresie od 1 stycznia do października. Restaurator tłumaczy, że są to zmyślone informacje.

Listen on Spreaker.