To była najgorsza kuchenna rewolucja Magdy Gessler. Chodzi o restaurację z Katowic

i

Autor: Archiwum/Super Express To była najgorsza kuchenna rewolucja Magdy Gessler. Chodzi o restaurację z Katowic

Rozrywka

Najgorsza kuchenna rewolucja Magdy Gessler? Internauci nie mają wątpliwości. Chodzi o restaurację z Katowic

W historii programu "Kuchenne rewolucje" było wiele mniej bądź bardziej udanych rewolucji przeprowadzonych przez Magdę Gessler. Część restauracji po programie nie dała rady się utrzymać i zakończyła działalność. Jedną z nich jest restauracja w Katowicach, gdzie Magda Gessler chciała przeprowadzić rewolucję, ale w trakcie odcinka się poddała.

Bistro z Katowic w "Kuchennych rewolucjach". Nawet Magda Gessler się poddała

Kilka lat temu program "Kuchenne rewolucje" dotarł do Katowic. Konkretnie do bistro Le Papillon Noir. I jest to po dziś dzień odcinek programu uznawany za najmocniejszy i najbardziej kontrowersyjny. Sama rewolucja nie przebiegła pomyślnie, czego dowodem jest to, że Czarny Motyl z Katowic od wielu lat już nie istnieje. Co się więc stało? 

Sama nazwa restauracji powstała przez przypadek, a do nadania jej skłonił moment, w którym do powstającego lokalu wleciał czarny motyl. Właścicielka uznała to za dobry znak. Jak się jednak szybko okazało, bardzo mylnie. Choć restauracja miała dobrą lokalizację w centrum Katowic, klienci omijali lokal szerokim łukiem. Powód? Prawdopodobnie przez menu, które powstało na bazie francuskiej kuchni, gdzie górowały żabie udka czy duszone ślimaki. Jeśli klienci wchodzili do restauracji, to wybierali raczej bezpieczne dania. O pomoc poproszono więc Magdę Gessler, ale rewolucja zakończyła się niepowodzeniem, by nie powiedzieć - skandalem. 

"Dlaczego powycinaliście momenty, w których brudne niby gary porównuje Pani do mojego odbytu, czy pochwy?"

Od samego początku realizacja programu przebiegała w mało kulturalnej atmosferze, a sam program do dziś uznawany jest za najmocniejszy epizod w historii "Kuchennych rewolucji". Po pierwsze ze względu na mocne słowa, jakie padły pod adresem słynnej restauratorki, a po drugie dlatego, że finałowa kolacja w ogóle się nie odbyła. W trakcie programu właścicielka, pani Justyna, zwyzywała Magdę Gessler wyrzucając ją nawet za drzwi. Właścicielka - co pokazano wtedy w programie, nie chciała współpracować ze znaną restauratorką. W trakcie programu powiedziała zresztą, że zgodziła się na udział w programie tylko i wyłącznie ze względu na promocję. Tyle tylko, że była to bardzo zła promocja, która finalnie nie przyniosła jej efektów w postaci większej ilości klientów. 

Właścicielka nie za bardzo chciała uczestniczyć w przemianie lokalu, będąc w restauracji w trakcie programu właściwie gościem wyróżniającym się tylko coraz nowszymi stylizacjami. Sama Magda Gessler w pewnym momencie uznała, że nie warto ciągnąć programu dalej zwłaszcza kiedy widziała, jak na uwagę dotyczącą brudnych naczyń właścicielka, zamiast zwyczajnie o nie zadbać, poszła kupić nowe. 

"Zaraz jej przyp*****" - po tych słowach Gessler zrezygnowała

Ja to zrobiłam tylko po to, żeby mieć reklamę. To jest mega promocja za darmo praktycznie. Zaraz nie wytrzymam i jej przypie****, przysięgam! Ona sobie zrobiła moim kosztem takie show, że ja nie wytrzymam - mówiła pani Justyna w trakcie programu do ekipy filmowej. 

To nie były zresztą jedyne, mało kulturalne odzywki i uwagi właścicielki w stronę prowadzącej program Magdy Gessler, dlatego w pewnym momencie znana restauratorka postanowiła opuścić lokal a samą rewolucję zakończyć. W obronie Magdy Gessler stanęli wtedy internauci, którzy bronili prowadzącej program i krytykowali zachowanie właścicielki Le Papillon Noir. 

Pani Magdo, dlaczego powycinaliście momenty, w których brudne niby gar yporównuje Pani do mojego odbytu, czy pochwy…?Albo ten, w którym Pani stwierdza, że może na ulicy coś zarobię, skoro w swojej restauracji nie potrafię?Dobrze, że chociaż my dwie wiemy jak było?" - napisała właścicielka Le Papillon Noir na profilu Kuchennych Rewolucji na Facebooku.

Pani Justyna wypowiedziała się wtedy również w jednym z serwisów plotkarskich mówiąc, że nie chce brać udziału w tym cyrku (jaki wywołała emisja programu - przyp. red.) , a ona sama nie jest "cholerną celebrytką". - Chcę zapomnieć o tej farsie. Ja mam swoje normalne życie i chcę spokoju. Poza tym, może nie wyglądam, ale jestem poważną osobą i chcę teraz po tym najgorszym roku w moim życiu, w końcu spokoju - powiedziała wtedy w rozmowie z Pudelkiem.

Bistro Le Papillon Noir tuż po emisji programu zostało przez właścicielkę zamknięte.