Piotr Skarga - Żywoty świętych: streszczenie, opracowanie, interpretacja, PODCAST

i

Autor: Pixabay

Żywoty świętych - streszczenie, opracowanie

2021-08-30 13:35

Żywoty świętych do połowy dwudziestego wieku były najpopularniejszą polską książką. Od czasu wydania w tysiąc pięćset siedemdziesiątym siódmym roku cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem. Poniżej podrzucamy streszczenie utworu wraz z opracowaniem i interpretacją.

Słuchaj Piotr Skarga - Żywoty Świętych

Spis treści

  1. Żywoty świętych: najważniejsze informacje
  2. Żywoty świętych: streszczenie
  3. Żywoty świętych: opracowanie
  4. I na koniec kilka słów dla ambitnych

Nie „Treny” Jana Kochanowskiego, nie „Dziady” Adama Mickiewicza, nie „Lalka” Bolesława Prusa, a właśnie „Żywoty świętych” Piotra Skargi to dzieło, które przez stulecia, aż do połowy dwudziestego wieku, cieszyło się największym zainteresowaniem czytelników. Może to przesada mówić, że książka ta była w każdym domu, ale niewątpliwie opowieści o świętych były w Polsce chętnie czytane. Najpierw wydano je po łacinie w tysiąc pięćset siedemdziesiątym siódmym roku, ale już dwa lata później pojawiło się pierwsze polskie wydanie. Co ciekawe, do roku tysiąc sześćset czterdziestego czwartego książka ta miała dwanaście wydań. To było nie lada osiągnięcie. Większość pisarzy cieszy się, gdy ma drugie wydanie, a tutaj taki sukces. Książka ta jest więc interesująca już jako fenomen kulturowy. Jej treść jest oczywiście nie mniej istotna, ale spokojnie, nikt nie każe uczyć ci się historii w dwóch tomach liczących łącznie ponad tysiąc stron. Jednak warto znać kilka wybranych opowieści. „Żywoty świętych” mogą ci się przydać jako przykład realizacji pewnego bardzo popularnego w średniowieczu (ale i później - sam Skarga pisał w renesansie) motywu spisywania historii świętych w określonym kluczu. Oprócz tego, że święci byli jakby z automatu wyjątkowi, to historie ich życia także musiały takie być. Od samego początku do samego końca…

Przeczytaj albo posłuchaj nagrania do końca, a dowiesz się, co to właściwie jest hagiografia, jak się pisze o świętych i dlaczego Szymon Słupnik miał przydomek Słupnik. Zacznijmy jednak od najważniejszych informacji.

Żywoty świętych: najważniejsze informacje

„Żywoty świętych” Piotra Skargi to taki przewodnik po najważniejszych świętych Kościoła, który przeznaczony był zarówno dla niższego duchowieństwa, jak i prostego ludu, któremu najczęściej czytano takie opowieści, tłumacząc je z łaciny na język narodowy.

Księga podzielona jest na miesiące, a każdy dzień w miesiącu opatrzony jest inną historią. W ten sposób przez cały rok można poznać całkiem obszerny kalejdoskop świętych. Tutaj nie chodziło jednak o konkretne historie, ale o naukę z nich płynącą. Tego typu żywoty miały przede wszystkim nawoływać do życia w zgodzie z nauką chrześcijańską i przedstawiać ogólny wzór cnotliwego człowieka, i świętości, do której każdy powinien dążyć.

„Żywoty świętych” obejmują bardzo długi czas. Pierwsi wskazani przez Skargę święci i męczennicy żyli w pierwszych wiekach po Chrystusie. Inni, na przykład święty Wojciech, to bohaterowie średniowieczni.

Bohaterami są nie tylko polscy święci i męczennicy. W czasie, kiedy Skarga przygotowywał swój zbiór, nie było ich aż tak wielu, żeby wypełnić cały rok. Na początku było ich kilku, potem kilkunastu. W całej serii znaleźli się zakonnicy, pustelnicy, męczennicy, biskupi, żebracy, władcy. Są tutaj tak znane postaci, jak święty Franciszek z Asyżu i mniej znane, jak Hildegarda z Bingen. 

Dziady cz. III - streszczenie, opracowanie

Żywoty świętych: streszczenie

Jak to już zostało powiedziane na początku, nikt nie oczekuje od ciebie, że będziesz znał żywoty wszystkich świętych na pamięć. Chodzi jedynie o to, abyś umiał na przykładzie pokazać pewną strukturę opowieści o świętym. Aby ci to ułatwić, przygotowaliśmy dla ciebie streszczenia dwóch historii, które następnie omówimy w podsumowaniu

Piątego stycznia wspomina się Szymona Słupnika i jego historię na ten dzień przytacza również Piotr Skarga.

Szymon Słupik urodził się w miasteczku Sizon w Syrii. Skarga od razu mówi o tym, że jego życie było wyjątkowe. Na początku dowiadujemy się, że Szymon w młodości pasał owce u ojca, więc nie wiódł jakoś szczególnie ekscytującego życia. W wieku trzynastu lat usłyszał w kościele fragment Ewangelii: „Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają”. Młodzieniec wzruszył się tymi słowami, ale nie do końca je zrozumiał, zapytał więc o interpretację starca, który stał obok niego. Ten powiedział mu, że pokora, łzy i modlitwa to najlepsze narzędzia w walce o zbawienie, jeszcze lepiej jak towarzyszy im samotność. Szymon, niewiele myśląc, pobiegł więc do najbliższego klasztoru i poprosił o przyjęcie do zakonu. Nie było to łatwe, ale ostatecznie udało mu się przekonać opata. Szymon w klasztorze rozwijał cnotę pokory, ponadto stał się tak obojętny na uroki świata, że w tym nakierowaniu na życie pozaziemskie nikt mu nie mógł dorównać. W klasztorze wszyscy jadali co trzeci dzień, Szymon – co szósty. Po jakimś czasie urwał kawał liny i przewiązał się nim tak mocno wokół bioder, że lina zaczęła się wżynać w jego ciało, które z kolei zaczynało gnić. Kiedy zakonnicy zorientowali się, co się dzieje, wyleczono mu rany, a potem wydalono z klasztoru, bo ta surowość wobec własnego ciała zaczęła innych niepokoić. Przez jakiś czas Szymon tułał się po górach, a potem wszedł do wielkiego wąwozu i tam spędzał czas na modlitwie i pieśniach. Po jakimś czasie opat klasztoru rozkazał go odszukać. Kiedy go w końcu znaleziono, zabrano ponownie do klasztoru. Jednak nie pomieszkał tam długo. Za miastem znalazł bowiem opustoszały domek, w którym przepędził trzy lata.

Potem nałożył na siebie czterdziestodniowy post. Chciał nawet, aby go zamurowano na czterdzieści dni, ale nie znalazł chętnych do pomocy. W końcu uprosił, aby go zamurowano z dziesięcioma bochenkami chleba i odpowiednią ilością wody. Po czterdziestu dniach okazało się, że niczego nie tknął. Szymon powtarzał ten post przez kolejnych dwadzieścia osiem lat. Po trzech latach zbudował sobie domek pustelniczy na jednym z górskich wierzchołków. Co ciekawe, domek nie miał dachu, a sam Szymon kazał się za szyję i prawą nogę przykuć do skały. Chodziło mu o to, aby nie schodzić z góry i nie odrywać swoich myśli od nieba. Pewnego razu odwiedził go biskup, który zwrócił mu uwagę, że „człowiek własną wolą, a nie łańcuchami wiązać się powinien”. Szymon nakazał więc natychmiast się rozkuć.

Sława Szymon rozeszła się daleko i wiele osób przychodziło, aby go zobaczyć. Jedni szukali pocieszenia, zrozumienia lub pomocy. Jeszcze inni chcieli dotknąć jego szaty, bo uważali go za kogoś wyjątkowego. Niektórzy podobno potajemnie ucinali mu kawałki szat. Nie podobało się to Szymonowi, kazał więc zbudować sobie słup kamienny. Z czasem coraz wyższy. Najpierw na sześć, a w końcu na czterdzieści łokci (czyli ponad dwadzieścia metrów). Na tym słupie mógł właściwie tylko stać, miał bowiem tak mało powierzchni, że nie dało się na nim leżeć, ani nawet siedzieć. Tak Szymon przeżył trzydzieści siedem lat. Modlił się, wygłaszał kazania, uzdrawiał chorych, wspierał ludzi swoimi radami, ale nie pozwolił się czcić. Gromadziło się wokół niego coraz więcej osób, ale byli i tacy, którzy nazywali go dziwakiem. Niektórzy podejrzewali go także o chęć zdobycia sławy. Biskupi i opaci wystawili więc go na próbę. Wysłali posłańców z nakazem natychmiastowego powrotu do klasztoru. Szymon jednak zareagował błyskawicznie, udowadniając tym samym swoją pokorę. Biskupi więc dali mu spokój.

Szymon przez wiele lat stał na jednej nodze, w drugiej, która była wcześniej przykuta do skały, zagnieździło się bowiem robactwo, płynęła z niej ropa i generalnie nie było z nią najlepiej. Ale Szymon nie pozwolił jej leczyć. Cały czas spełniał również swoją posługę wobec tych, którzy do niego przychodzili. Doradzał królom i ganił ich, jak na przykład cesarza Teodozjusza, który zabrał chrześcijanom kościół. Ogółem mówiąc, Szymon miał bardzo duży wpływ na lud. Do samego końca nie pozwalał się leczyć, trzykrotnie tracił wzrok i trzykrotnie odzyskiwał go po modlitwach do Boga. Po jego śmierci drugiego września czterysta pięćdziesiątego dziewiątego roku ciało przyszłego świętego do Antiochii niosło sześciu biskupów, a zgromadzony wyjątkowo tłumie lud już domagał się jego relikwii. Przy grobie Szymona cały czas działy się cuda. Szybko wybudowano tam również piękny kościół. Wielu innych naśladowało świętego Szymona, ale nikt nie był aż tak zdeterminowany, jak on.

Dwudziestego trzeciego kwietnia wspomina się świętego Wojciecha, pierwszego biskupa Polski.

Ojcem świętego Wojciecha był Sławnik, pan grodu Libice leżącego na pograniczu Polski i Czech. Był wyjątkowym człowiekiem, prawym i mężnym. Matką Wojciecha była zaś rodzona siostra polskiej królowej Dąbrówki. Święty Wojciech był więc bratem, co prawda ciotecznym, ale jednak bratem, Bolesława Chrobrego. Poza tym miał sześciu rodzonych braci. Spośród nich wyróżniał się niezwykłą urodą i żywą wyobraźnią. Został oddany na wychowanie biskupowi Albertowi, który bardzo pokochał Wojciecha za jego charakter i gotowość do nauki. Od najmłodszych lat okazywał także wyjątkową pobożność, więc nikogo nie zdziwiło powołanie go do stanu duchownego. Po święceniach z Niemiec, gdzie wtedy mieszkał, wyprawiono go do ojczyzny, czyli Czech. Tutaj Wojciech od razu został następcą biskupa praskiego. Już jako biskup na kapłana wyświęcił także swojego brata Radyma, który od tej pory cały czas mu towarzyszył.

W Czechach w tym czasie panowało ogromne zepsucie. Wojciech robił więc wszystko, aby lud sprowadzić na dobre tory, niestety przychodziło mu to z wielkim trudem. Mimo to nie poddawał się. Sam świecił przykładem: pościł, umartwiał się, gorąco się modlił, odwiedzał chorych i więźniów, wszystkie swoje dochody przeznaczał na jałmużnę dla najuboższych. Sam, zupełnie nie jak biskup, chodził w wyjątkowo nędznej odzieży i jadł mniej niż skromnie. Niestety, zamiast zachęcać do poprawy, wszystkie te zachowania budziły jeszcze większą nienawiść rodaków do biskupa.

Po sześciu latach posługi Wojciech opuścił Pragę i udał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Wcześniej wstąpił do klasztoru benedyktynów w Kassynie, gdzie opat namawiał go, aby zamiast iść na niebezpieczną pielgrzymkę, wdział habit zakonny. W końcu przekonał do tego i Wojciecha, i Radyma. W klasztorze nasz bohater wyróżniał się cnotliwością, pobożnością, gorliwością w realizacji obowiązków i pokorą. Jednak po czterech latach przyszło poselstwo od papieża z prośbą o powrót na biskupstwo w Czechach. Podobno prosili o to sami skruszeni Czesi. Wojciech oczywiście usłuchał papieskiego rozkazu i udał się do Pragi. Niestety poprawa Czechów nie trwała zbyt długo.

W Pradze rządził Bolesław Rudy sprzymierzony z rodem Wrszowców, którzy nienawidzili rodziny Wojciecha. Kiedy w kościele u biskupa schroniła się kobieta ścigana przez swego męża za cudzołóstwo, mimo zakazu biskupiego chroniącego wszystkich, którzy znajdą się u stóp ołtarza, Wrszowcy wdarli się do świątyni i zabili kobietę. Przysięgli zgubę rodowi Sławników, a Wojciech musiał uciekać z Pragi. Jeden z jego braci udał się po pomoc do cesarza Ottona trzeciego, który walczył wtedy z Bolesławem Chrobrym. Cesarz nie spieszył się z pomocą dla Sławników, ale król Polski żywił tak wielką sympatię do biskupa Wojciecha, że przyjął jego brata w poczet swoich najznakomitszych rycerzy. Niestety to tylko rozsierdziło przeciwników rodziny Wojciecha. Zdobyli jego rodzinny gród i wymordowali czterech jego braci z rodzinami. Tymczasem prześladowany biskup powrócił do klasztoru w Rzymie. Cztery lata później przyjechał tam na koronację Otton trzeci. Tak, ten sam, który nie udzielił pomocy rodzinie Wojciecha. Jednak gdy poznał jego samego, pokochał go z całego serca.

Jeszcze raz przekonano Wojciecha do powrotu do Pragi. Wcześniej nasz bohater dwa miesiące mieszkał na dworze Ottona. W ciągu dnia nauczał cesarski dwór, wieczorami i nocami żarliwie się modlił. W końcu udał się do Pragi, ale zanim tam dotarł, dowiedział się o wymordowaniu rodziny. Zamiast więc do Czech, udał się na Węgry. Tutaj zaczął nauczać pogańskie ludy, co od dawna było jego pragnieniem. Wielu nawrócił i ochrzcił. Pomagał mu oczywiście Radym. Potem przeniósł się do Krakowa, gdzie również krzewił chrześcijaństwo, w końcu zaś przybył na dwór Bolesława Chrobrego do Gniezna. Król bardzo mu sprzyjał. Sam Wojciech dokonał niezwykłych nawróceń. Na tym nie kończy się jego wędrówka. Potem udał się do Gdańska, następnie do ujścia rzeki Pregli, do Królewca zamieszkałego przez Prusaków. Niestety w tym ostatnim miejscu nie czekało go gościnne przyjęcie. Podczas kolejnego dnia wyprawy wędrowcy usnęli na tak zwanym Romowym, czyli miejscu poświęconym pogańskim bożkom, na którym nie wolno było nikomu przebywać. Zgraja pogan ich otoczyła i powiodła do swojego arcykapłana. Ten uderzył włócznią w pierś Wojciecha. Wojciech cały czas się modlił i prosił o łaskę dla swoich oprawców. Spadło na niego siedem włóczni. Biskup wyzionął ducha. Radyma i jeszcze jednego towarzysza puszczono w końcu wolno. Brat Wojciecha udał się do Chrobrego, aby ten pomógł mu odzyskać ciało biskupa. Król wysłał poselstwo do Prusaków. Zgodzili się oddać ciało pod warunkiem, że dostaną tyle srebra, ile będą ważyły zwłoki. Bolesław się zgodził, ale tutaj nastąpił kolejny cud, bo ciało ważyło właściwie tyle, co piórko. Król Bolesław przeniósł zwłoki świętego Wojciecha do Gniezna i pochował je w kościele katedralnym. Tutaj zaczęły dziać się cuda, a Otton trzeci udał się z Rzymu na pielgrzymkę do Gniezna, tak nim wstrząsnęła wieść o męczeńskiej śmierci Wojciecha. 

Antygona - streszczenie, opracowanie

Żywoty świętych: opracowanie

Literatura średniowieczna wykształciła kilka modeli osobowych, które konsekwentnie promowała. Był to dobry i sprawiedliwy władca oraz odważny i prawy rycerz. Z tymi dwoma modelami większość społeczeństwa z jasnych przyczyn nie mogła się raczej utożsamiać. Inaczej było ze świętymi, którzy wywodzili się z różnych stanów i różne były koleje ich losów. Przede wszystkim zaś historie te były dużo ciekawsze i dawały autorom większe pole do popisu niż historie o królach i wojownikach. Sama liczba cudownych zdarzeń, jaka mogła towarzyszyć świętym, była nieporównywalnie większa od zdarzeń, które mogły się przydarzyć nawet wyjątkowemu wojownikowi. Tak właśnie powstała hagiografia, a więc inaczej żywotopisarstwo – dział piśmiennictwa chrześcijańskiego, zajmujący się opisywaniem biografii świętych i męczenników. Do działu tego niewątpliwie zaliczają się „Żywoty świętych” Piotra Skargi. Opowieści tego typu zaczęły powstawać już w początkach chrześcijaństwa, ale największy rozkwit tej sztuki przypada na średniowiecze, choć hagiografia nie kończy się wraz z tą epoką, czego dowodem są właśnie renesansowe „Żywoty świętych” Skargi. A jednym z najstarszych polskich utworów jest pochodzący z czternastego wieku „Żywot świętego Błażeja”.

Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że opowieści o świętych nie zawsze były zgodne z rzeczywistymi wydarzeniami. Bazowały oczywiście na źródłach historycznych, ale równie ważną inspiracją dla autorów były podania ludowe, legendy, baśnie i wszystkie inne podania ustne dotyczące danego świętego. A tutaj, jak pewnie się domyślasz, całkiem dobrze można byłoby prześledzić zabawę w głuchy telefon. Pierwotna historia w kolejnych przekazach mogła ulec tak dużym zmianom, że w ostatecznej wersji niewiele miała wspólnego z rzeczywistością. „Żywotów świętych” nie można więc traktować jako dokumentu, na podstawie którego można się uczyć, co który święty zrobił i jak przebiegało jego życie, bo w wielu momentach opowieść nie musi zgadzać się z prawdą historyczną.

Piotr Skarga jest jednym z niewielu znanych autorów żywotów świętych, ponieważ w większości byli oni anonimowi. Jednak niezależnie od tego, czy znani, czy nie, wszyscy starali się ukazywać wzorzec osobowy, który czytelnicy tych opowieści mogliby naśladować. Taką literaturę określa się mianem parenetycznej, pouczającej. Jej celem jest ukazywanie drogi do świętości. Jest więc to jakaś część literatury dydaktycznej i moralizatorskiej i w takim kontekście dobrze pamiętać o „Żywotach świętych” księdza Piotra Skargi. 

Hagiografią zajmowało się wiele osób, jak się więc domyślasz i jakość tych opowieści była bardzo różna. Niektóre okazały się chwilowym hitem, inne przetrwały wieki. Do tej drugiej grupy z pewnością zaliczają się „Żywoty świętych” Skargi. W ramach hagiografii powstawały zarówno pojedyncze utwory, jak pewnie doskonale ci znana anonimowa „Legenda o świętym Aleksym”, a także większe cykle. Podobna do „Żywotów świętych” Skargi jest „Złota legenda” Jakuba de Voragine, czyli żywoty świętych na każdy dzień roku. 

Pamiętaj, że literatura wykształciła dwa główne modele świętego:

  • pierwszy to święty asceta, który na wezwanie Boga świadomie rezygnuje ze wszystkiego, co ma, rozdaje wszystkie swoje doczesne dobra, z własnego wyboru żyje w nędzy i ma tylko to, co ludzie przekażą mu w formie jałmużny; pozbywa się także wszelkiej dumy, gotowości do walki z innymi – cierpliwie znosi cierpienie, niewygodę, obelgi i upokorzenia ze strony innych. Wszystko po to, aby pozbyć się potrzeb cielesnych, które święty uważa za ograniczające ludzką egzystencję, za zwierzęcą, gorszą stronę ludzkiego bytu; jest przekonany, że aby doskonalić duszę, musi pozbyć się potrzeb ciała;
  • drugi model to święty bojownik – łączy w sobie zarówno świętego, jak i rycerza; to ten, który walczy w obronie wiary chrześcijańskiej, poświęca się w obronie uciśnionych wierzących; z odwagą i wiarą w Boga staje na polu bitwy; wzór ten jest ściśle związany z wyprawami krzyżowymi, kiedy rycerstwo Europy było masowo wzywane przez Kościół do walki z muzułmanami; ile świętości było w tych wyprawach krzyżowych, pewnie dobrze wiesz z lekcji historii.

Każda opowieść o świętym miała dość podobną strukturę. Chodziło bowiem o jak najlepsze zaprezentowanie sylwetki danego świętego. W średniowieczu wypracowano więc schemat opowieści, który jak najlepiej miał oddawać wielkość świętych:

  • na początku opowieści, najczęściej w prologu, autor wyjaśniał, dlaczego chce opisać żywot danego świętego (akurat Skarga robi to na końcu swoich opowieści); z reguły autor od razu podkreślał także swoją nieudolność i prosił Boga o pomoc w napisaniu dzieła.
  • Pierwszym elementem opowieści były narodziny świętego – oczywiście zawsze nosiły znamiona cudowności, coś się niezwykłego wydarzało przy ich okazji, często święty był długo wyczekiwanym przez rodziców dzieckiem.
  • Opisując dzieciństwo świętego, zwracano uwagę na jego ogromną pobożność już w tak wczesnym okresie życia.
  • Młodość była najczęściej momentem objawienia się powołania do świętości.
  • Z reguły jednak młody z woli rodziców zawierał małżeństwo, ale nie było ono konsumowane, wieńczyły je śluby czystości.
  • Święty w końcu opuszczał żonę i dom. Tutaj trzeba zaznaczyć, że większość świętych w tamtym czasie była ludźmi bogatymi, opuszczenie domu wiązało się więc z rezygnacją z bardzo konkretnych dóbr doczesnych.
  • Święty żył w ascezie, umartwiał ciało i cierpliwie znosił prześladowania ze strony innych.
  • Jego życiu towarzyszyły liczne cuda, które kronikarz zawsze skwapliwie opisuje (im więcej, tym lepiej).
  • Zdarzało się, że święty otrzymywał stygmaty.
  • Śmierć czekała go albo świątobliwa, przypominająca zaśnięcie albo wręcz przeciwnie – męczeńska.
  • Kronikarz nigdy nie pomijał cudów związanych ze świętym, które miały miejsce już po jego śmierci.

Nie każda opowieść musi mieć wszystkie wymienione przed chwilą elementy. Jak sam słyszałeś, cudownych narodzin u Szymona i Wojciecha nie było. Chodzi jednak o ogólną charakterystykę losu świętego. U Piotra Skargi każdy żywot świętego jest wyrazem niezwykłego heroizmu i przykładem niezakłóconej wątpliwościami decyzji. Jego bohaterowie są przykładami konsekwentnego podążania do życia w świętości. Do każdej historii Skarga dołączał tak zwany obrok duchowny, czyli komentarz zwracający uwagę na kluczowe cechy świętego, które warto naśladować. Tłumaczył także sens kultu danego świętego.

I na koniec kilka słów dla ambitnych

Piotr Skarga „Żywotów świętych” nie napisał tak zupełnie od zera. Zresztą zgromadzenie materiałów dotyczących tylu życiorysów świętych zajęłoby mu pewnie pół życia. Korzystał z łacińskiego kompendium Lorenza Suriusa, posiłkował się także innymi źródłami. Przywoływana wcześniej „Złota legenda” Jakuba de Voragine była co prawda w Polsce znana, ale nie przyswojono jej jeszcze na gruncie narodowym. Zrobił to właściwie dopiero ksiądz Piotr Skarga, który stworzył pierwszy w Polsce zbiór hagiograficzny. Jego popularność naprawdę z czasem nie malała, a wręcz rosła. Była to obowiązkowa lektura w kolegiach jezuickich i niektórych szkołach parafialnych. Tego typu księgi były skierowane przede wszystkim do duchowieństwa, a później ewentualnie do szlachty. Mniej wykształconym czytelnikom opowiadano te historie albo odczytywano na głos. Warto pamiętać, że twórczość Skargi była przez późniejszych autorów chwalona przede wszystkim ze względu na kunszt językowy.

Sposób, w jaki pisze Skarga, jest naprawdę niezwykły. Łączy bowiem ze sobą wzniosłość i potoczność. Buduje bardzo długie i skomplikowane retorycznie zdania, a i momentami wyjątkowo prostą składnię. Raz przypomina wielkiego stylistę językowego, innym razem bliżej mu do staropolskiego gawędziarza, jakim był na przykład Mikołaj Rej. Nie bez powodu język Skargi chwalili ludzie oświecenia, „Żywoty świętych” cenił sobie także Adam Mickiewicz. Z czasem czytali je ludzie nie tylko wykształceni, ale i ludzie prości, których niejednokrotnie to właśnie ta pozycja wprowadzała w świat książek.

Początki europejskiej hagiografii sięgają okresu wczesnego chrześcijaństwa. Podstawowym źródłem były wtedy Acta Martyrum, inaczej Gesta albo Passiones. Były to sprawozdania z procesów i egzekucji wyroków na chrześcijanach. Inne słynne przykłady opowieści hagiograficznych to:

Najstarszy zachowany utwór hagiograficzny – „Vita Antonii” napisane przez świętego Atanazego w czwartym wieku;

„Rozmyślania przemyskie” z szesnastego wieku, czyli najdłuższy polski utwór hagiograficzny opisujący historię życia Świętej Rodziny, pokazujący Matkę Boską i Chrystusa w sposób nieco bardziej ludzki, a przez to bliższy przeciętnym odbiorcom;

„Legenda o świętym Aleksym” – historia młodzieńca pochodzącego z arystokratycznego domu, który postanawia poświęcić życie na służbę Bogu i pomoc potrzebującym. Opuszcza żonę i żyje z jałmużny. Pod koniec życia trafia na schody swego domu rodzinnego. Nikt go nie rozpoznaje, służba go poniża. Umiera jako żebrak, wcześniej jednak spisuje historię swego życia. O jego świętości świadczą cuda dziejące się po jego śmierci;

Żywoty świętego Stanisława i błogosławionej Kingi Jana Długosza.

Lektury szkolne - filmy. Ekranizacje książek, które pomogą w nauce