Jakiś czas temu w Widzewie zmienił się prezes. Mateusza Dróżdża zastąpił Michał Rydz. Jednym z powodów odwołania Mateusza Dróżdża były rozbieżne wizje jego i właściciela, w zakresie sportowej przyszłości klubu.
Chwilę po odejściu z Widzewa jego były prezes wypowiedział się o planach transferowych, jeszcze za jego kadencji. Jednym z priorytetów był ofensywny zawodnik Wisły Kraków – Luis Fernandez. Hiszpan ma za sobą fenomenalny sezon w 1. Lidze. W 30 meczach zdobył 20 bramek, dzięki czemu był drugi w klasyfikacji króla strzelców. Do tego dołożył jeszcze 7 asyst. Był on kluczowym zawodnikiem „Białej gwiazdy” i jego forma przyczyniła się do dobrych meczów zespołu podczas rundy wiosennej.
Ściągnięciem piłkarza było zainteresowanych wiele klubów Ekstraklasy, nie tylko Widzew. Przeszkodą w jego sprowadzeniu stała się wypłata piłkarza, która jest wysoka nawet na realia Ekstraklasy, a co dopiero 1. Ligi.
- Byliśmy zainteresowani Luisem Fernandezem. Ale jak zobaczyłem ile on zarabia w 1. lidze, pomyślałem: To jest niemożliwe. Niemożliwe – w rozmowie z dziennikarzami Goal.pl powiedział Mateusz Dróżdż.
Nie chciał zdradzić dokładnej kwoty jednak na wspomniane w wywiadzie 120 tys. zł odpowiedział tylko: „bardzo ciepło”.
Już wiadomo, że Hiszpan nie przedłuży kontraktu z Wisłą, który niedługo wygaśnie. Najbardziej jego sprowadzeniem mają być właśnie Widzew, drugi łódzki klub: ŁKS i Lech Poznań. Biorąc pod uwagę oczekiwane warunki finansowe to właśnie ten ostatni klub może mieć największe szanse na pozyskanie Fernandeza.