Weronika Rosati

i

Autor: Mateusz Jagielski/East News

Weronika Rosati kłamie w wywiadzie?! Robert Śmigielski komentuje skandal!

2019-03-12 15:49

Weronika Rosati kłamie w wywiadzie?! Robert Śmigielski komentuje skandal!

Jak Was informowaliśmy, Weronika Rosati udzieliła kontrowersyjnego wywiadu dla Wysokich Obcasów. Aktorka opowiedziała w nim o tym, jak miała być bita przez byłego partnera. Gwiazda twierdzi, że doznała przemocy fizycznej, psychicznej i ekonomicznej.

>> Weronika Rosati: "Doświadczyłam przemocy fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, werbalnej"

Po tym - słynnym już- wywiadzie Weronika Rosati otrzymała wiele wsparcia ze strony innych gwiazd. Jej trudną sytuację skomentowała między innymi Ewa Chodakowska.

PRZECZYTAJ!
Weronika Rosati, Ewa Chodakowska

Autor: www.instagram.com/chodakowskaewa, Artur Zawadzki/REPORTER/EastNews

Ewa Chodakowska do Weroniki Rosati: "Dziękuję Ci za odwagę! Jestem z Tobą!"

- pisze 52-letni ortopeda.

Były partner Weroniki Rosati dotąd milczał na temat wywiadu. Krótko skomentował go jedynie w rozmowie z mediami, wyrażając swoje zaskoczenie. Powiedział wówczas, że Weronika "chce go zdyskredytować". Teraz Robert Śmigielski zdecydował się wydać dłuższe oświadczenie, w którym odnosi się nie tylko do samego wywiadu, ale także do obecnej sytuacji w swoim zakończonym kilka miesięcy temu związku.

Robert Śmigielski wyjaśnia w oświadczeniu, że wywiad udzielony przez Rosati zawiera wiele kłamstw. Lekarz utrzymuje, że nigdy nie bił Weroniki, nie stosował także przemocy psychicznej i dawał jej bezpieczeństwo finansowe. Zapewnia także, że cały czas interesował się córeczką, z którą była partnerka blokuje mu obecnie kontakt.

Śmigielski twierdzi, że wspierał karierę zawodową Weroniki Rosati, a jedyne obiekcje, jakie miał w związku z jej aktorstwem, były związane z jej udziałem w scenach erotycznych. Konflikty w związku miały ponoć narastać z powodu negatywnego stosunku gwiazdy do dzieci partnera z poprzednich związków.

W związku z wywiadem, który w ubiegłym tygodniu ukazał się na łamach magazynu "Wysokie Obcasy", a w szczególności wielu nieprawdziwych informacji na temat mojej osoby oraz mojej relacji z byłą partnerką życiową, w trosce o dobro wszystkich moich bliskich, pragnę oświadczyć:
- Weronika Rosati skutecznie uniemożliwia mi utrzymywanie kontaktów z naszą córką, a jej żądania finansowe eskalują z każdym dniem, co zmusiło mnie do wkroczenia na drogę sądową,
- nie stosowałem wobec Weroniki Rosati przemocy fizycznej, psychicznej, ani ekonomicznej,
- była partnerka od początku naszej znajomości jest w pełni świadoma mojej sytuacji rodzinnej, co nie stanowiło dla niej przeszkody w utrzymywaniu ze mną bliskich relacji,
- zarówno przed narodzinami córki Elizabeth, jak i po jej przyjściu na świat, zapewniałem regularne wsparcie finansowe, które trwa nieprzerwanie do dzisiaj.

Nie jest prawdą, że nie interesuję się Elą oraz nie angażuję w zapewnienie jej odpowiednich warunków życiowych. Od jej narodzin regularnie przekazuję Weronice do dyspozycji środki finansowe. Obecnie regularnie wypłacam Weronice środki na utrzymanie Eli, w wysokości odpowiadającej świadczeniom wypłacanym na wszystkie moje małoletnie dzieci, o czym świadczą zgromadzone dowody przelewów. Mimo erozji naszego związku, wciąż jestem głęboko zdeterminowany w pełni uczestniczyć w życiu Elizabeth. Niestety, od kilku miesięcy nie miałem możliwości spotkania z córką. Mimo wszystko żywię głęboką nadzieję, że Weronika, przez wzgląd na dobro naszego dziecka, wyjdzie mi naprzeciw i przywróci kontakty z Elą.

Chcę z całą mocą zaprzeczyć doniesieniom mojej byłej partnerki dotyczącym stosowania przemocy fizycznej. Nie uderzyłem Weroniki, ani kiedy była w ciąży, ani po porodzie, czy też tym bardziej, kiedy trzymała na rękach Elę. Często dochodziło między nami do kłótni, w trakcie których z obu stron padało wiele gorzkich, mocnych słów. Nasz związek miał wysoką temperaturę. Równie nieprawdziwe są zarzuty dotyczące przemocy ekonomicznej.Dysponowaliśmy wspólnym kontem, zasilanym wyłącznie z moich przychodów. Ze względu na zobowiązania finansowe wobec moich dzieci z poprzednich związków, nie byłem w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom finansowym Weroniki. Jednak zawsze dbałem, by na naszym koncie znajdowały się środki, gwarantujące nam spokój i stabilność.

Zaprzeczam również jakimkolwiek zarzutom związanym ze stosowaniem przemocy psychicznej, co miałoby przejawiać się między innymi przez zablokowanie kariery Weroniki, przysłowiowe "zamknięcie w domu" i późniejsze piętnowanie braku sukcesów. Przez cały okres naszego związku, aktywnie wspierałem karierę zawodową Weroniki: nagrywałem z nią materiały wideo na potrzeby kolejnych przesłuchań do różnych ról, pomagałem jej nawiązywać kontakty, dzięki którym otrzymała interesujące propozycje filmowe. Jest prawdą, że wyrażałem obiekcje co do jej pewnych kontaktów zawodowych oraz udziału w scenach erotycznych. Sugerowałem, żeby wybierała role, w których będzie mogła pokazać i rozwijać swój warsztat aktorski. W trakcie naszych dyskusji nawiązywałem do rozmów ze znajomymi z branży, którzy zwracali uwagę, że kariera aktorska, oparta na eksponowaniu ciała, nie jest długotrwała – fragmenty tych rozmów, wyrwane z kontekstu, Weronika wykorzystała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów". Weronika nie otrzymywała propozycji, które byłyby zbliżone do jej aspiracji, co negatywnie wpływało na nasze rozmowy i atmosferę w domu.

Mając na względzie dobro moich dzieci, jak również przez szacunek, jakim darzyłem Weronikę Rosati, jako byłą partnerkę oraz matkę mojego dziecka, wstrzymywałem się od publicznej wymiany zdań z Weroniką. Jednak skala i powaga fałszywych oskarżeń kierowanych pod moim adresem przez Weronikę w wywiadzie opublikowanym na łamach Wysokich Obcasów, zszokowały mnie i zmusiły do zajęcia stanowiska w tej sprawie. Mam nadzieję, że Weronika, przez wzgląd na dobro naszej córki oraz moich dzieci, które, mam nadzieję, również darzyła sympatią, powstrzyma się od dalszego szerzenia nieprawdziwych informacji na mój temat. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, będę walczył o dobre imię – swoje i swoich bliskich.

Weronika Rosati

i

Autor: Mateusz Jagielski/East News