Taylor Swift będzie przesłuchiwana w sprawie dziennikarza, Davida Muellera, który rzekomo złapał ją za tyłek po koncercie w Denver. Piosenkarka złożyła w sądzie wniosek o osobne przesłuchanie dla niej, by nie musiała spotkać się z mężczyzną, który - jak twierdzi - molestował ją seksualnie. Sędzia odrzucił jednak wniosek.
Mało tego, sędzia nie zgodził się również, by przesłuchanie nie było rejestrowane kamerą video. Zgodnie z amerykańskim prawem nagranie przesłuchania pozostanie tajne. W posiadaniu nagrania ma być prawnik Taylor Swift, jednak taśma ma być dostępna także dla adwokata drugiej strony.
Jeśli nie dojdzie do rozprawy sądowej, nagranie nie zostanie upublicznione. Jednak jeśli sprawa zakończy się procesem, amerykańskie prawo wymaga, by film został opublikowany w internecie (podobnie, jak stało się z nagraniem przesłuchania Justina Biebera).
Przypomnijmy - David Mueller prowadził spotkania Meet & Greet po koncercie Taylor Swift. Pozował z nią też do zdjęć. W pewnym momencie prezenter miał włożyć Tay rękę pod spódnicę i dotknąć jej tref intymnych. Ochroniarz piosenkarki wyprowadził Muellera z obiektu. Dwa dni później facet stracił pracę.
David Mueller złożył pozew sądowy we wrześniu 2015. Mężczyzna chciał udowodnić, że został niesłusznie oskarżony, przez co stracił świetnie płatną pracę i reputację.
Potem jednak Taylor Swift złożyła w sądzie roszczenie wzajemne. "Panna Swift wie dokładnie, kto dokonał napaści - to był Mueller" - czytamy w jej pozwie. Jest tam także opis tego, co zdaniem Tay dokładnie wydarzyło się dwa lata temu w Denver. Według piosenkarki Mueller "celowo sięgnął pod jej spódnicę i obmacał ręką intymną część jej ciała w niestosowny sposób, wbrew jej woli i bez jej pozwolenia".
"Mueller nie tylko otarł się ręką o pannę Swift pozując do zdjęcia. On uniósł jej spódnicę i obmacał ją"- piszą prawnicy Taylor, dodając, że gwiazda była "zaskoczona, wściekła, urażona i zaalarmowana".
i
