Sharon Stone jest jedną z najpopularniejszych aktorek na świecie. Gwiazda „Nagiego instynktu” jednak powoli schodzi ze sceny i ustępuje miejsca młodszemu pokoleniu. Nie przeszkadza jej to jednak w udzielaniu wywiadów. Ten ostatni musiał być dla niej bardzo trudny. Dlaczego? A no dlatego, że aktorka opowiada w nim o jednym z najniebezpieczniejszych zdarzeń w życiu. Chodzi o… porażenie piorunem.
Aktorka w podcaście Brett Goldstein on the Films To Be Buried opowiedziała o traumatycznym wydarzeniu. Piorun nie trafił co prawda bezpośrednio jej – wtedy raczej nie opowiedziałaby o swojej historii – ale zdarzyło się to podczas prasowania. A dokładniej w momencie, w którym z kranu aktorka nalewała wody do żelazka. Wtedy w studnię uderzył piorun, a energia przedostała się do domu gwiazdy przez wodę. W porę zareagowała mama aktorki.
Napięcie było bardzo mocne. Odrzuciło mnie tak, że przeleciałam przez kuchnię, uderzyłam o lodówkę i straciłam przytomność. Ocuciła mnie, od razu wsadziła do samochodu i zawiozła do szpitala. EKG pokazało, że mam w sobie bardzo duży ładunek elektryczny. Potem musiałam robić EKG codziennie przez kolejne 10 dni
zdradziła aktorka.