Pandemia spowodowana Covid-19 wciąż daje się we znaki i nie ma litości nawet dla gwiazd. Coraz więcej znanych osób apeluje o ostrożność. Niektóre z nich na własnej skórze przekonały się o tym, jak niebezpieczny potrafi być koronawirus.
W najnowszym wywiadzie o swoich zmaganiach z Covid-19 opowiedziała Salma Hayek. Aktorka ujawniła, że mało brakowało, a choroba skończyłaby się dla niej śmiercią...
W wywiadzie 54-letnia Salma zdradziła, że walczyła z wirusem na początku pandemii. W izolacji miała spędzić siedem tygodni w domu w Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka z mężem i 13-letnią córką.
O swojej dramatycznej walce z chorobą Hayek opowiedziała dopiero teraz. Wcześniej milczała na ten temat. Salma Hayek, która podczas walki z Covid-19 przez pewien czas korzystała z tlenu, do dzisiaj nie odzyskała pełnej energii.
Sytuacja była na tyle nieciekawa, że jej lekarz prosił ją, by zgodziła się na pójście do szpitala. Ta jednak odmówiła.
Mój lekarz błagał mnie, żebym poszła do szpitala, ponieważ było tak źle. Powiedziałam: nie, dziękuję. Wolałabym umrzeć w domu.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i Salma już nawet wróciła do pracy. W filmie House of Gucci Ridleya Scotta wciela się w rolę wróżki Giuseppiny. Dla Salmy rola w najnowszym filmie była idealnym powrotem do pracy po chorobie, ponieważ nie wymagała od niej poświecenia wiele czasu, na co Salma nie miała jeszcze siły…