Piotr Mróz to bez wątpienia jedna z najbarwniejszych postaci polskiego show-biznesu. Aktor od lat buduje swoją karierę, z powodzeniem wcielając się w role w popularnych serialach takich jak „Gliniarze” czy „Pierwsza miłość”. Mróz nie ukrywa, że jest osobą niezwykle religijną, a różaniec to jego stały towarzysz. Pytany w wywiadach o swoja wiarę, często nie stroni od odpowiedzi, a niektóre jego wypowiedzi stały się tematem licznych artykułów, jak chociażby ta na temat Halloween.
Nie inaczej miało być w podcaście „Rachunek sumienia”, prowadzonym przez dziennikarskich wyjadaczy – Magdalenę Rigamonti i Tomasza Sekielskiego. Program, który z założenia ma być przestrzenią do rozmów o wierze i duchowości, stał się mie4jscem ostrej wymiany zdań. Już na samym początku rozmowy dało się wyczuć rosnące napięcie.
Krytyka księży
Aktor z pasją dzielił się swoimi osobistymi doświadczeniami, opowiadając o drodze do Boga. Jednak w pewnym momencie Mróz zdecydował się wyrazić swoje niezadowolenie z doboru gości, zarzucając, że na kanapach „Rachunku sumienia” zasiadają księża, którzy „zamiast Boga reprezentują siebie”.
Nie chciałbym, żeby zabrzmiało to niepokornie ani pysznie z mojej strony, ale widziałem kilka podcastów księży, którzy tu byli, i czasem mam wrażenie, że dramat zaczyna się wtedy, kiedy ksiądz zaczyna reprezentować siebie, a nie Boga. I niestety widziałem u państwa – w moim odczuciu – niektórych kapłanów, którzy są daleko od Boga
- mówił Mróz.
Gorąca dyskusja o filmach Sekielskiego
Napięcie wzrosło, gdy Mróz niespodziewanie nawiązał do filmów Tomasza Sekielskiego o ped***lii w Kościele. Aktor chwalił odwagę dziennikarza, ale jednocześnie ubolewał, że jego zdaniem "włożył wszystkich księży do jednego worka”. Oskarżył produkcję o to, że uogólnia i rykoszetem krzywdzi tych duchownych, którzy służą Bogu z oddaniem.
Sekielski nie pozostał dłużny. Szybko odparował, pytając aktora, czy ten zna jakiegoś księdza, który wystąpił przeciwko instytucji, która przenosi duchownych oskarżonych o przestępstwa seksualne z parafii do parafii. W odpowiedzi Mróz obrócił sytuację o 180 stopni i zaskakująco uderzył w dziennikarstwo!
Sam pan przed chwilą powiedział, że wśród dziennikarzy są tacy i tacy, i tacy. Czy pan powiedział: 'Nie, nie godzę się z takim rodzajem dziennikarstwa. Występuję i nie chcę w tym uczestniczyć!'. Nie. Jednak pana zadaniem jest bronić dobrego imienia dziennikarzy. Tak samo księża
- odpowiedział aktor.
„Po co mnie tu zaprosiliście?”
Atmosfera gęstniała z każdą minutą. Piotr Mróz poczuł się osaczony, zarzucając Magdalenie Rigamonti, że ta łapie go za słówka. Publicznie oskarżył również oboje prowadzących o naśmiewanie się z jego słów o zaręczynach w Licheniu. Wreszcie pękł i zadał pytanie, które zawisło w powietrzu jak grom z jasnego nieba.
Zastanawiałem się, po co mnie tu zaprosiliście? Po to, żeby mi ubliżać?
- pytał gwiazdor „Gliniarzy”, nie kryjąc oburzenia.
Reakcja prowadzących była natychmiastowa. Rigamonti i Sekielski zdumieni próbowali uspokoić Mroza, tłumacząc, że nikt mu nie ubliża, a jedynie dopytuje o szczegóły z jego życia. Sekielski podsumował całą sytuację, stwierdzając, że to Mróz przyszedł do programu, by coś udowodnić. Aktor jednak uparcie bronił się, że pytanie o jego zaręczyny w „świętym miejscu” było „niemiłe”, co tylko podsyciło napięcie.