Gdy Kim Kardashian ogłosiła dwa lata temu, że idzie na studia prawnicze, internauci nie mogli powstrzymać się od żartów na temat celebrytki. Kardashianka, która karierę zawdzięcza przedsiębiorczej mamie i seks-taśmie, nie sprawiała przecież wrażenia najlepszej kandydatki na prawniczkę. Kim zaskoczyła jednak wszystkich i bardzo pilnie wzięła się do nauki.
Po dwóch latach studiowania gwiazda może pochwalić się niemałymi sukcesami. Celebrytce udało się nagłośnić konieczność reformy amerykańskiego sądownictwa, pomogła kilku osobom niesłusznie skazanym oraz przemawiała u boku Donalda Trumpa w Białym Domu. Tym razem jednak jej działania się nie powiodły, co jest dla niej wyjątkowo bolesne. W jednym z amerykańskich więzień przeprowadzono egzekucję więźnia, o którego uniewinnienie walczyła!
- dodała.
Więzień, o którego walczyła Kim Kardashian, stracony
40-letni Brandon Bernard został skazany w 2020 roku za udział w napadzie, który doprowadził do śmierci Todda i Stacie Bagley w bazie wojskowej Fort Hood w Killeen w Teksasie w 1999 roku. Mężczyzna przebywał od tamtego czasu w celi śmierci, gdzie czekał na wykonanie wyroku. Jeszcze w listopadzie Kim Kardashian napisała do Donalda Trumpa, prosząc o uniewinnienie skazańca. Celebrytka zaznaczyła, że Bernard nie zasłużył na wyrok śmierci, ponieważ w rzeczywistości jego rola w zabójstwie była znikoma. Kim przypomniała też, że Brandon miał w momencie przestępstwa 18 lat, nie był jego inicjatorem i nie on strzelał do ofiar.
Chociaż Brandon brał udział w tej zbrodni, jego rola była niewielka w porównaniu do roli innych zaangażowanych nastolatków. Brandon nie brał udziału w kradzieży samochodu, która miała miejsce i był oszołomiony, gdy napad przekształcił się w zabójstwo, a jeden z pozostałych nastolatków strzelił Toddowi i Stacie w głowy. Bandyta zwrócił się do Brandona z bronią w dłoni i powiedział mu, żeby podpalił samochód, w którym Todd i Stacie leżeli, aby zniszczyć dowody. Brandon uważał, że oboje nie żyją i bał się o własne życie, więc podjął straszną decyzję, by się zgodzić.
- pisała.
10 grudnia 2020 roku Donald Trump odmówił jednak ułaskawienia i Brandon Bernard został stracony.
Jestem teraz załamana. Zabili Brandona. Był zreformowaną osobą. Tak pełną nadziei i pozytywną do końca. Co ważniejsze, było mu przykro, bardzo przykro za rany i ból, który zadał innym.
- napisała Kim Kardashian na Insta Story po egzekucji. Celebrytka wyznała, że rozmawiała z prawnikiem więźnia, gdy ten czekał już na wykonanie wyroku za pomocą zastrzyku.
Właśnie wykonali ostatni telefon i powiedzieli to... Brandon powiedział, że cię kocha i chce jeszcze raz podziękować. Powiedział, że nie czuje się zbyt klaustrofobicznie na krześle.