Od wielu miesięcy mówi się o wielkim wzroście religijności Justina Biebera. Przynosi mu to wiele korzyści – muzyk stał się bardziej spokojny i jak sam mówi, zależy mu na dobru innych ludzi. Wielu zdziwi jednak wybór kościoła, do którego się zapisał.
Przywódcy kościoła Hillsong zapewne długo dziękowali Bogu, gdy dowiedzieli się, że zapisał się do nich Justin Bieber. Posiadanie w swoich szeregach tak wielkiej gwiazdy to dla nich ogromne wyróżnienie i szansa na rozgłos. Okazuje się jednak, że rozgłos nie do końca pozytywny.
Jak podaje The Sun, Hillsong Church był wcześniej oskarżany między innymi o homofobię i molestowanie dzieci, przekręty finansowe. Jednocześnie społeczność słynie z rockowych koncertów i ognistych kazań. A już teraz na Justina Biebera bardzo duży wpływ ma podobno pastor Hillsong Church – Carl Lentz, z którym Justin był widziany kiedyś w barze. Panowie razem pili, a później Justin flirtował z kelnerkami i tańczył. Trudno byłoby stwierdzić, że spędza czas ze swoim pastorem.
Kontrowersje wokół Carla Lentza pojawiły się też po odwołaniu przez Biebera ostatnich koncertów w ramach Purpose Tour. Justin zrobił to podobno pod wpływem rad swojego nowego pastora. Plotkom tym szybko zaprzeczył jego manager, Scott Brown.
>> Justin Bieber rzuci muzykę i założy WŁASNY KOŚCIÓŁ?!
Najnowsze doniesienia The Sun nie brzmią najlepiej. Przykład Toma Cruise’a pokazuje, że kościół potrafi czasem w zły sposób wpływać na swoich słynnych wyznawców. Oby nie było tak w tym przypadku!

i

i