Pożegnanie z filmowymi legendami nigdy nie jest łatwym przeżyciem dla fanów kina. Co roku odchodzą kolejni aktorzy, którzy na stałe zdążyli wpisać się do historii branży, a wielbiciele nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, ile już przeżyli... I tak 31 października 2020 roku zmarł Sean Connery. Gwiazdor odszedł w wieku 90 lat.
Sean Connery już zawsze najbardziej będzie kojarzyć się fanom z jego rolą agenta 007. Aktor wcielił się w Jamesa Bonda po raz pierwszy w 1962 roku w filmie Doktor No. Później zagrał go jeszcze sześć razy. To oczywiście niejedyna jego niezapomniana rola. W 1987 roku otrzymał Oscara za swój występ w filmie Nietykalni, a w 1989 roku pojawił się u boku Harrisona Forda w hicie Indiana Jones. Teraz jego filmowy syn wspomniał tamte czasy.
Harrison Ford wspomina Seana Connery'ego
Był moim ojcem... nie w prawdziwym życiu, ale w Indianie. Nie wiesz, czym jest przyjemność, póki ktoś nie płaci ci za to, żebyś wziął Seana Connery'ego na przejażdżkę na bocznym siedzeniu rosyjskiego motoru, podskakującego po wyboistym, krętym górskim szlaku i obserwowanie, jak podskakuje. Boże, to była zabawa - jeśli jest w niebie, mam nadzieję, że mają pola golfowe. Spoczywaj w pokoju, drogi przyjacielu.
- powiedział Harrison Ford w rozmowie z Variety.
Polecany artykuł:
Co ciekawe, filmowego ojca i syna tak naprawdę dzieliło zaledwie 12 lat różnicy. Harrison Ford podobno nie był z tego powodu początkowo zadowolony zaangażowaniem Connery'ego do produkcji. Efekty zaskoczyły jednak wszystkich. Jak żartował później Ford, wszystko udało się dlatego, że on sam wyglądał na młodszego, a Sean Connery - na starszego niż w rzeczywistości. "Ale gdybyś go zapytał, to powie, że to zagrał" - żartował z niego filmowy Indiana.