Dorota Szelągowska, mimo że z aktorstwem czy muzyką ma niewiele wspólnego, to od pewnego czasu jest obecna w polskim show-biznesie.
Widzowie polubili jej programu wnętrzarskie, gdzie nie tylko doradza jak urządzić mieszkanie, ale także pomaga tym, którzy najbardziej tego potrzebują.
Wraz z rosnącą popularnością, fani Doroty chcą wiedzieć o niej jak najwięcej rzeczy. Szelągowska chętnie więc udziela wywiadów i co jakiś czas zdradza kilka szczegółów z życia.
Teraz pojawiła się w programie „Miasto kobiet”, gdzie opowiedziała m.in. o swoich silnych atakach paniki, z jakimi się zmagała.
Życie było dość mocno ograniczone, bo jeżeli ktoś chciał się ze mną spotkać, to musiał przyjechać do mnie, bo wyjście z domu powodowało u mnie paniczny lęk. Bałam się, że gdzieś dostanę ataku paniki, a atak paniki to jest "umieranie".
Projektantka wnętrz wspomniała też, że był czas, kiedy marzyła o tym, żeby lekarze zdiagnozowali u niej jakąś chorobę, ponieważ wówczas byłoby jasne, skąd biorą się u niej ataki paniki.
Marzyłam, żeby w końcu znaleźli mi jakiegoś guza w mózgu, żeby można to było wytłumaczyć realną rzeczą, którą można leczyć albo usunąć.
Co było przyczyną takiej reakcji organizmu? Jak sama przyznała brak umiejętności radzenia sobie z emocjami. Dzięki korzystaniu z terapii dzisiaj Dorota może w pełni cieszyć się z życia.