“Dżentelmeni” – recenzja serialu Guya Ritchiego

i

Autor: Netflix “Dżentelmeni” – recenzja serialu Guya Ritchiego

Oceniamy

“Dżentelmeni”: stać Pana na więcej, Panie Ritchie (RECENZJA)

2024-03-07 15:00

“Dżentelmeni”, których tym razem Guy Ritchie nagrał w formie serialowej dla Netfliksa, to bez wątpienia jedna z najgorętszych premier tego miesiąca. I o ile jestem pewna, że będzie globalnym hitem, to mam, niestety, pewne zastrzeżenia…

Filmowi “Dżentelmeni” z 2019 roku to, w mojej skromnej ocenie, jedno z największych dokonań Guya Ritchiego. Gangsterskie porachunki, fenomenalna obsada, kapitalny scenariusz i żwawe tempo akcji – no to nie mogło się nie udać. Twórca “Porachunków” i “Przekrętu” poszedł więc za ciosem i po wielkim sukcesie filmu postanowił nakręcić serial. Nie w formie kontynuacji, a luźnego spin-offu, który ani myśli stać na barkach “starszego brata” – nie znajdziecie tu odniesień, piętrzących się easter eggów, czy cameos, które są zmorą współczesnego kina rozrywkowego (tak Marvel, patrzę na ciebie). Fakt, że serialowi “Dżentelmeni” stoją na własnych nogach jest jedną z wielu zalet tej produkcji, choć przyznaję się bez bicia – w serduchu odrobinę liczyłam, że zza rogu wyskoczy np. Charlie Hunnam. Ale nie tym razem i za to należy się szacunek.

“Dżentelmeni” – recenzja serialu Guya Ritchiego

Tym razem śledzimy losy niejakiego Eddiego Halsteada (Theo James) – żołnierza i członka utytułowanej brytyjskiej familii, który wraca do rodzinnej posiadłości, by pożegnać umierającego ojca. Nasz protagonista zakłada, że odbębni pogrzeb i wróci do swoich zajęć. Ale oczywiście nic z tego, bo patriarcha, żegnając się z tym światem, postanowił sprawić swej uroczej rodzince nie lada niespodziankę w postaci wolty testamentowej, gdzie pominął swego nierozgarniętego życiowo pierworodnego (Daniel Ings) i tytuł wraz z całym majątkiem zapisał właśnie Eddiemu. Zdezorientowany i niezbyt zadowolony z takiego obrotu spraw bohater postanawia pozbyć się ciężaru i zwyczajnie sprzedać rodzinny dom. Sytuacja komplikuje się jednak, gdy na scenę wkracza partnerka biznesowa zmarłego tatusia, Susie Glass (Kaya Scodelario), która zarządza plantacją marihuany, mieszczącą się – a jakże – na terenie posiadłości Halsteadów.

“Dżentelmeni” – recenzja serialu Guya Ritchiego dla Netfliksa

i

Autor: Netflix “Dżentelmeni” – recenzja serialu Guya Ritchiego dla Netfliksa

Eddie opracowuje więc nowy plan – połączy siły z Susie, by rozwinąć jej rodzinny biznes, a ta w ciągu roku ma wynieść się z jego terenu, wraz z całą swą uprawą. Jak się zapewne domyślacie, los wiecznie rzuca im kłody pod nogi i tak oto “Dżentelmeni” przybierają formę procedurala, w którym dwójka bohaterów (i sporadycznie starszy brat Freddy) albo usiłują wykaraskać się z kłopotów, albo nieświadomie pakują się w kolejne. Taka formuła sprawdza się w gruncie rzeczy przyzwoicie, bo podtrzymuje nasze zainteresowanie, ale a) w scenariusz co rusz wkradają się dłużyzny, przez co napięcie siada, a my nie siedzimy jak na szpilkach (jak to miało miejsce w przypadku pełnometrażowej wersji), i b) zwyczajnie zbija to stawkę, bo mamy pewność, że z każdej kolejnej dramy nasi bohaterowie wyjdą obronną ręką.

Wspomniałam już, że nowi “Dżentelmeni” mają sporo zalet i nie kłamałam – reżyseria nie zawodzi, podobnie zabawa montażem i sposób narracji, a główny bohater, jak naiwny i niedomyślny by nie był, szybko zyskuje naszą sympatię. Duża w tym zasługa Theo Jamesa, który świetnie czuje swoją postać i nie bawi się w niepotrzebne, i z góry skazane na porażkę, kopiowanie Matthew McConaugheya czy Ala Pacino (jeśli się jeszcze nie zorientowaliście, “Dżentelmeni” są nie tylko spin-offem filmu, ale też swoistą wariacją na temat “Ojca chrzestnego”). Do kompletu mamy też kreację Daniela Ingsa, który szarżuje w roli wykolejonego brata Freddy’ego i szereg wyrazistych postaci na drugim planie. Nie rozumiem tylko zachwytów nad Kayą Scodelario, bo choćby się dwoiła i troiła, swoją jedną miną nie przekona mnie, że jest bezwzględną i zmanierowaną mafijną baronesą. Jej zblazowana mimika sprawdzała się przy Effy Stonem ze “Skins”, tutaj zaś wypada płasko, sztucznie i jednowymiarowo.

“Dżentelmeni” – czy warto obejrzeć nowy serial Netfliksa?

i

Autor: Netflix “Dżentelmeni” – czy warto obejrzeć nowy serial Netfliksa?

“Dżentelmeni” – czy warto obejrzeć nowy serial Netfliksa?

Było już o zaletach, teraz przejdźmy do wad. Serialowi “Dżentelmeni” na papierze mają wszystko, co zbudowało sukces poprzednika, ale brakuje im werwy, błyskotliwych i ciętych ripost, oraz tej samej klasy, energii i charyzmy. W efekcie można odnieść wrażenie, że oglądamy rozwodnioną, rozwleczoną do 8 godzin i, niestety, nudniejszą wersję tego, co kiedyś zagrało, a teraz jakoś ani ziębi, ani grzeje. Obsada jest dobra, ale nie świetna i nie umywa się nawet do tego, co przed pięcioma laty zaserwowali nam McConaughey, Hunnam, Grant i Farrell – ich bohaterów pamiętamy do dziś, i to bardzo wyraźnie, a o tych serialowych zapomnimy do niedzieli.

Nie oznacza to oczywiście, że serial nie jest wart uwagi. Choć nie pochłania nas bez reszty (a przynajmniej mnie nie pochłonął), ogląda się go z przyjemnością i ma kilka naprawdę dobrych momentów i żartów, które “siadają”. Słowem kluczem jest tu jednak “kilka”.

Reasumując, “Dżentelmeni” to serial z gatunku “not great, not terrible”, który świetnie sprawdzi się jako niezobowiązująca rozrywka na wieczorny seans i wyszedłby na tym znacznie lepiej, gdyby nie był spin-offem wspomnianego przeze mnie dziesiątki razy filmu. Śmiało możecie go zatem włączyć i zapewne będziecie się przy nim dobrze bawić, ale nie spodziewajcie się fajerwerków.

Ocena: 6/10.

SPRAWDŹ TEŻ: Serialowe nowości na marzec. Wśród premier “Dżentelmeni” i “Problem trzech ciał” od twórców “Gry o tron”

Najlepsze seriale Netfliksa. Top10 produkcji, które powinniście obejrzeć

Jak dobrze znasz popularne seriale Netfliksa?

Pytanie 1 z 11
W którym roku rozpoczyna się akcja "Stranger Things"?
Aktorzy, którzy zostali brutalnie zamordowani | To Się Kręci #30