Foto

i

Autor: eska.pl/cinema Ilustracja zastępcza

BITWA POD WIEDNIEM - recenzja Tomasza Raczka. Zobacz co napisał Tomasz Raczek na swoim facebooku!

2012-10-13 13:31

BITWA POD WIEDNIEM - Tomasz Raczek na swoim facebooku napisał recenzję nowego, polskiego filmu. Zobacz, co sądzi Tomasz Raczek o BITWIE POD WIEDNIEM!

BITWA POD WIEDNIEM w recenzji Tomasza Raczka, umieszczonej na jego facebooku:

[...] BITWA POD WIEDNIEM jest religijną baśnią z polityczną tezą a nie filmem historycznym. Zrealizowana w manierze włoskiego kina hagiograficznego, od lat produkującego filmy o świętych, które są potem wyświetlane w salkach parafialnych, z założenia nie przykłada wagi ani do historycznej wierności faktom, ani do artystycznej formy. Opowiadana historia jest tu bowiem tylko pretekstem do udowodnienia tezy o zagrożeniu zachodniej kultury chrześcijańskiej przez islam. Koronnym argumentem ma być analogia między wielką XVII-wieczną bitwą, wygraną przez chrześcijan dzięki odsieczy wojsk polskich pod wodzą króla Jana III Sobieskiego a zamachem na World Trade Center w Nowym Jorku 11 września 2001 roku. Stąd tytuł filmu, który poza Polską brzmi - "11 września 1683".

Kłopot w tym, że nic tu się nie zgadza. Po pierwsze bitwa pod Wiedniem miała miejsce dzień później - 12 września 1683 roku. Po drugie w filmie 63-letniego włoskiego reżysera, Renzo Martinellego, chrześcijanie wygrywają właściwie nie dzięki sztuce wojennej Sobieskiego, lecz dzięki interwencji Boga. [...]

Jeśli przyjąć, że "Bitwa pod Wiedniem" to bajka religijno-polityczna, stają się jasne wszystkie celowe przekłamania: umieszczenie współczesnego orła na sztandarach husarii, włożenie w ręce mnicha krzyża Jana Pawła II, [...], wreszcie zmniejszenie liczebności polskich wojsk z 200 tysięcy do 40. Dla podkreślenia woli Opatrzności.


O polskim udziale w tym filmie nie da się mówić bez krzywego uśmiechu. Boryc Szyc nie wypowiada z ekranu ani jednego słowa, choć widoczny jest przez całe 10 sekund. Daniel Olbrychski ma zbliżenie i z przekonaniem krzyczy do polskich żołnierzy "Feuer!". Alicja Bachleda-Curuś psuje się od piersi, ale mnich cudotwórca znajduje na to sposób. Może tylko Piotr Adamczyk jako Cesarz Leopold stwarza rolę wartą zapamiętania, bo zabawną jak karykatura.

To nie jest film źle zrobiony. Prymitywne animacje komputerowe, baśniowe interwencje białego wilka w opowiadaną historię, tekturowe mury itp. mieszczą się w konwencji kina parafialnego. Ale jeśli na "Bitwę pod Wiedniem" mają być prowadzone szkoły to proszę tylko o jedno: niech to się nie dzieje na lekcjach historii; niech dzieciaki prowadzi do kina katecheta w ramach lekcji religii.

Pełny tekst recenzji: https://www.facebook.com/tomasz.raczek

BITWA POD WIEDNIEM w kinach od 12 października.