Policja

i

Autor: mat. pras.

Afera w policji

Białystok: 3 policjantów i żołnierz skazani ws. gróźb karalnych i grożenia bronią

Sąd Okręgowy w Białymstoku w piątek 30 czerwca utrzymał kary w procesie dotyczącym pomocy w uniknięciu odpowiedzialności karnej za groźby karalne i grożenie bronią. Wśród skazanych są policjanci i żołnierz. Wyrok jest prawomocny.

Wobec policjantów zapadły wyroki po roku więzienia w zawieszeniu i grzywny; mężczyzna, któremu zarzucono groźby karalne i grożenie bronią innym osobom również został skazany na taką samą karę.

Apelacje złożyły wszystkie strony; sąd uwzględnił częściowo jedynie apelację prokuratury, ale tylko w zakresie dotyczącym uzupełnienia podstawy prawnej skazania dwóch osób.

Białystok: Policjanci pomagali w niknięciu odpowiedzialności

Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, po zawiadomieniu Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Chodziło o incydent z grudnia 2019 roku, który miał miejsce w Hajnówce (Podlaskie). W nocy przy jednym z bloków doszło do kłótni, w czasie której - jak wynika z ustaleń śledztwa - jeden z mężczyzn dwóm innym osobom, z grupy zgromadzonej tam młodzieży, groził bronią.

Na miejsce został wezwany policyjny patrol. Jak ustalili śledczy, sprawca - zawodowy żołnierz - skontaktował się wtedy ze znajomym funkcjonariuszem (prywatnie są rodziną), wówczas zastępcą dyżurnego miejscowej komendy powiatowej policji. Prokuratura zarzuciła policjantowi pomocnictwo w tuszowaniu gróźb karalnych. Skontaktował się w tym celu z patrolem i poinstruował funkcjonariuszy, co mają zrobić, by ostatecznie nie doszło do postawienia zarzutów, czym - w ocenie prokuratury - działał na szkodę interesu publicznego i prywatnego, a w celu osiągnięcia korzyści osobistej (uniknięcia odpowiedzialności) przez tego znajomego.

Policjanci z patrolu oddali dyżurnemu telefon komórkowy, który na miejscu zgubił ów znajomy, podejrzewany o groźby karalne (aparat znaleźli i przekazali policji świadkowie). Telefon ostatecznie funkcjonariusz zwrócił znajomemu, czym - w ocenie śledczych - utrudnił postępowanie karne i pomógł w uniknięciu odpowiedzialności.

Zarzuty w tej sprawie usłyszeli również dwaj funkcjonariusze z patrolu; w ich przypadku przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków miało polegać na tym, że zaniechali działań wymaganych od nich prawem, czyli ustalenia sprawcy gróźb oraz tego, czy rzeczywiście posługiwał się bronią. Do tego wzięli od świadków telefon tej osoby i przekazali go zastępcy dyżurnego.

Według ustaleń śledczych, funkcjonariusze zataili to w dokumentacji z interwencji, czym utrudnili postępowanie i pomagali sprawcy w uniknięciu odpowiedzialności karnej.

Rok temu sąd w Hajnówce skazał 4 mundurowych

Po 10-miesięcznym procesie, rok temu sąd w Hajnówce całą czwórkę skazał nieprawomocnie na kary po roku więzienia w zawieszeniu i grzywny od 2,5 tys. zł do 10 tys. zł. Mężczyzna, który miał grozić bronią, został skazany nie tylko za groźby karalne, ale też za podżeganie znajomego policjanta do przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, by w ten sposób pomógł mu uniknąć odpowiedzialności karnej.

Sąd orzekł też zakazy wykonywania zawodu: skazany za groźby ma 3-letni zakaz wykonywania zawodu żołnierza WP oraz 4-letni zakaz zajmowania takich stanowisk i wykonywania takich zawodów, które wiążą się z wykorzystywaniem broni palnej. Policjant, który odpowiadał za tuszowanie sprawy, ma 3-letni zakaz wykonywania zawodu funkcjonariusza policji.

W uzasadnieniu sędzia Marek Wasiluk mówił, że nie było podstaw do podważenia ustaleń co do sprawstwa oskarżonych i ich udziału w zarzuconych im przestępstwach. Przypominał, że początkowo wydane zostało postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia (nie było wniosku o ściganie osoby, którą można byłoby uznać za pokrzywdzoną) i taki wniosek hajnowskiej policji zatwierdziła prokuratura.

Sąd odwoławczy zwracał uwagę, że w tym pierwszym postępowaniu nie ustalono sprawcy, a teza dotycząca posiadania broni była taka, że najprawdopodobniej to plastikowa zabawka (broń rzeczywiście miała plastikową obudowę, by była lżejsza). Sędzia Wasiluk mówił, że były to kwestie "sztucznie wygenerowane" a interwencja patrolu miała tak przebiegać, by nie ustalono sprawcy i "by nie do końca ustalono, że był to pistolet". Incydentem zainteresowała się też Żandarmeria Wojskowa