szejk

i

Autor: pixabay.com

Śląsk Wrocław w rękach Saudyjczyków? Przed meczem Polski z Arabią przypominamy tegoroczny absurd

2022-11-25 12:18

Mamy końcówkę maja 2022 roku. Sezon ogórkowy w piłce nożnej trwa w najlepsze, a media szukają tematów zastępczych między kolejnymi sezonami. Wtem nagle, jak grom z jasnego nieba, spada wielka sensacja - arabscy szejkowie chcą kupić Śląsk Wrocław. Na dzień przed meczem Polski z Arabią Saudyjską odświeżmy sobie tę pełną absurdów sagę.

Cała historia zaczęła się całkiem niewinnie. Śląsk Wrocław miał za sobą słaby sezon, który mocno wymęczył lokalnych kibiców. Nastroje w środowisku wokół klubu były mizerne, a jakakolwiek pozytywna informacja odczuwana była dziesięć razy bardziej. I wtedy wydarzyło się to... 

Informacja o bogatym inwestorze wydawała się zbawienna dla wszystkich. Kibice mogli mieć nadzieję, że z dodatkowymi funduszami ich klub nie powtórzy fatalnego sezonu. Media miały temat, na którym przez dłuższy czas można się skupić. Mieszkańcy Wrocławia, którzy nie interesują się piłką nożną, mieli nadzieję, że w końcu miasto przestanie inwestować w Śląsk, którego jest przecież właścicielem. Wszystko wydawało się piękne. Aż zbyt piękne.

Inwestor z Arabii Saudyjskiej chce kupić Śląsk Wrocław

Sytuacja rozwijała się dynamicznie. Do mediów wyciekła informacja, jakoby Saudyjczycy skontaktowali się już z prezydentem Wrocławia, Jackiem Sutrykiem. W wysłanym liście Saudyjczycy opisali swój plan, który w teorii nie brzmiał nawet głupio. Spółka LEC Light Electric Car z siedzibą w Berlinie szukała miejsca, w które można zainwestować.

Takim punktem miał być właśnie Wrocław, który strategicznie sprawiał wrażenie bardzo poważnego kandydata. W Biskupicach Podgórnych produkowane są akumulatory do aut elektrycznych, a połączenie drogowe z Berlinem jest przyzwoite, co znacznie ułatwiałoby wszelkie kwestie logistyczne. W dodatku inwestycja w WKS byłaby jednocześnie inwestycją w klub z największym potencjałem marketingowo-sportowym na Dolnym Śląsku.

Nie taki szejk bogaty, jak go malują

Pod listem do Jacka Sutryka podpisany był Mohammad Ali Iskandrani, prezes LEC Light Electric Car. Autor listu powoływał się nawet na księcia Muhammada ibn Salmana, następcę saudyjskiego tronu. Nastroje wśród kibiców Śląska były mieszane - część popadła w euforię, mając nadzieję na tłuste lata ich ulubionego klubu, a część, wobec braku konkretnych informacji, nastawiona była nieco bardziej sceptycznie.

Jak się później okazało, to właśnie te informacje okazały się w całej sprawie kluczowe. W pewnym momencie twitterowa społeczność WKS-u z dziennikarzem Michałem Zachodnym na czele zaczęła prowadzić własne śledztwo. Im głębiej w struktury firmy udawało się zajrzeć, tym bardziej saudyjscy inwestorze pachnęli oszustwem.

Największym sygnałem alarmowym okazały się jednak powiązania Mohammada Ali Iskandraniego z Adamem Pietrowskim i Matsem Hartlingiem.

ref_src=twsrc%5Etfw">June 8, 2022

Pierwsza była Wisła Kraków

W 2018 roku, gdy Wisła Kraków stała na skraju bankructwa, klub miał zostać nagle uratowany przez nieznanego zagranicznego inwestora. Vanna Ly z Adamem Pietrowskim i Matsem Hartlingiem u boku zobowiązali się do wsparcia krakowskiego klubu kwotą 130 milionów złotych. Cała trójka pojawiła się nawet w Polsce, z wysokości trybun oglądali jeden z meczów Wisły. Gdy przyszło już jednak do płacenia, to Vanna Ly, domniemany członek kambodżańskiej rodziny królewskiej, zniknął.  

Pietrowski i Hartling - powrót królów biznesu

Wracając do sprawy Śląska, koneksje Mohammada Ali Iskandraniego z Adamem Pietrowskim i Matsem Hartlingiem całkowicie ucięły jakiekolwiek dyskusje o zmianie właściciela klubu. 

Euforia wśród kibiców momentalnie zgasła i wiadomo już było, że przejęcie Śląska Wrocław to jedno wielkie oszustwo. Sprawa szybko ucichła, a klub niezmiennie pozostaje w rękach miasta. 

Mecz Polski z Arabią Saudyjską odbędzie się już w sobotę, 26 listopada, o godzinie 14:00.