Po sensacyjnym meczu na Mistrzostwach Świata w Katarze pomiędzy Belgią a Marokiem, który zakończył się wygraną Lwów Atlasu, w Brukseli wybuchły zamieszki. Świętowanie historycznej wygranej prawdopodobnie wymknęło się spod kontroli. Jak piszą belgijskie media, społeczność marokańska tuż po zakończonym meczu wyszła na ulice. W Internecie pojawiły się filmy, na których widać płonące samochody, skutery oraz hulajnogi.
W belgijskim dzienniku "De Standaard" pojawiły się głosy kibiców Maroka.
- Chcemy po prostu świętować, ale policja nam na to nie pozwala. To rodzi napięcie – powiedział dziennikowi jeden z uczestników.
Brytyjski dziennik "The Sun" poinformował, że policja była przygotowana na zamieszki jeszcze przed rozpoczęciem meczu. Pierwsze race w stolicy Belgii miały zostać odpalone jeszcze przed zakończeniem spotkania. Z kolei brytyjski "Express" podaje, że zamieszki są efektem frustracji kibiców reprezentacji Belgii.
Wiadomo, że policja użyła armatek wodnych oraz gazu pieprzowego wobec uczestników zamieszek. Głos w sprawie rozruchów zabrał burmistrz Brukseli Philippe Close.
- Zdecydowanie potępiam incydenty, które miały miejsce dziś po południu. Policja już rozprawiła się z tym problemem. Dlatego radzę kibicom, aby nie przychodzili do centrum miasta. Policja robi wszystko, aby utrzymać porządek publiczny - napisał Close na Twitterze. - Poprosiłem ich również o przystąpienie do administracyjnych aresztowań uczestników zamieszek.
Belgijska telewizja VRT zaapelowała do mieszkańców, aby unikali centrum miasta.