"Ci strażacy nie mieli szans"
Do ataku doszło w niedzielę, 29 czerwca, około godziny 13:30 czasu lokalnego. Według informacji biura szeryfa hrabstwa Kootenai, strażacy przybyli na miejsce w Canfield Mountain – popularnym górskim rejonie turystycznym – aby ugasić ogień. Zgłoszenie o strzelaninie wpłynęło niespełna pół godziny później.
- Na podstawie wstępnych informacji uważamy, że był to jedyny napastnik. (…) Uważamy, że jego działanie było celowe. Sądzimy, że podejrzany podłożył ogień i że była to zasadzka. Ci strażacy nie mieli szans – przekazał szeryf Richard Norris podczas konferencji prasowej.
Nie ujawniono dotąd tożsamości napastnika, ani rodzaju broni, jaką się posługiwał. Z nieoficjalnych informacji agencji Reuters wynika, że doszło do wymiany ognia między sprawcą a funkcjonariuszami.
Napastnik nie żyje, nie ma zagrożenia dla lokalnej społeczności
W poniedziałek, 30 czerwca władze hrabstwa Kootenai poinformowały o odnalezieniu zwłok mężczyzny podejrzanego o dokonanie ataku.
- Na podstawie wstępnych informacji uważamy, że był to jedyny napastnik. (…) Nie ma już zagrożenia dla lokalnej społeczności - zapewnił szeryf Norris.
Nie podano szczegółów dotyczących tożsamości sprawcy ani motywów jego działania. Obecnie nie wiadomo też, czy napastnik zginął w wyniku postrzałów oddanych przez policję, czy też popełnił samobójstwo.
Gubernator Idaho: „Proszę wszystkich mieszkańców o modlitwę”
Atak spotkał się z ostrą reakcją władz stanu. Gubernator Idaho Brad Little wyraził swoje oburzenie i współczucie:
- To odrażający, bezpośredni atak na naszych dzielnych strażaków. Proszę wszystkich mieszkańców Idaho o modlitwę za nich i ich rodziny, podczas gdy czekamy na więcej informacji.
Z kolei rzecznik lokalnego szpitala, cytowany przez agencję Associated Press, przekazał, że jeden z rannych strażaków znajduje się w stanie ciężkim i walczy o życie.
Niejasności wokół liczby ofiar i sprawców
W trakcie niedzielnej konferencji prasowej szeryf hrabstwa Kootenai przyznał, że służby nie mają pełnego obrazu sytuacji.
- Nie wiemy też, ilu podejrzanych jest na górze i nie wiemy, ile jest ofiar. Snajper jest wciąż aktywny - przekazał.
Wskazał również, że ponieważ część ludzi schodziła z gór, można zakładać, że inni wciąż znajdują się w zagrożonym obszarze.
Opracował: Dawid Piątkowski, źródło: PAP