Sytuacja dotyczy Izraela. Decyzja o obniżeniu progu wieku z 60 do 50 lat została podjęta, ponieważ wskaźniki infekcji w zamieszkanym przez 9,3 mln osób Izraelu nie wykazały spowolnienia epidemii wywołanej przez wariant Delta koronawirusa. Liczba zakażeń wzrosła w Izraelu od kilkudziesięciu dziennie w czerwcu do 3,5 tys. na początku sierpnia. W czwartek infekcję stwierdzono u 6083 osób.
Wśród nieszczepionych Izraelczyków w wieku powyżej 60 lat w ciężkim stanie jest średnio 120,9 chorego w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców - podało ministerstwo zdrowia. W przypadku osób zaszczepionych wskaźnik ten wynosi 19,1, a wśród częściowo zaszczepionych - 45,3.
Cztery istniejące w Izraelu kasy chorych poinformowały, że do popołudnia nowo zakwalifikowane do szczepienia osoby umówiły 35 tys. wizyt, z czego co najmniej 9 tys. na piątek.
W ciągu kilku godzin od ogłoszenia, że rozszerzono podawanie trzeciej dawki, minister transportu Meraw Michaeli i minister zdrowia Nican Horowic udali się, by otrzymać dawkę przypominającą.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wezwała do wprowadzenia moratorium na dawki przypominające przynajmniej do końca września w celu pokonania nierówności w globalnej dystrybucji szczepionek. Premier Izraela Naftali Benet oświadczył jednak, że Izrael wyświadcza światu "wielką przysługę", podając trzecie dawki i dzieląc się wynikami badań.
Media lokalne podały, że na czwartkowym posiedzeniu rządu niektórzy członkowie panelu ekspertów opowiadali się za rozszerzeniem przedziału wiekowego do osób powyżej 40. roku życia. Również sam szef rządu miał wywierać presję na zarządzających ochroną zdrowia, członków gabinetu, a nawet członków panelu doradczego, by zezwolili na zastrzyki dla młodszych Izraelczyków.
Kancelaria premiera podała, że w czwartek Benet rozmawiał z szefem firmy Pfizer Albertem Bourlą i namawiał go do przyspieszenia zatwierdzenia przez organy regulacyjne szczepionki Pfizer-BioNTech dla dzieci w wieku poniżej 12 lat.
Polecany artykuł: