Znamy już pierwsze sondażowe wyniki wyborów prezydenckich. Zacznijmy od dwóch pierwszych miejsc. Tutaj zaskoczenia nie ma, ale jednak przewaga Rafała Trzaskowskiego nad Karolem Nawrockim jest niewielka. Afera mieszkaniowa nie miała wpływu na wyborców Prawa i Sprawiedliwości?
Tak, wyniki exit poll są na przysłowiowe żyletki. Moim zdaniem wynik Karola Nawrockiego jest w ramach poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości. Według sondaży, które były robione przed dniem wyborów PiS miało poziom poparcia na poziomie 28- 30 proc. i taki wynik ma Karol Nawrocki. To oczywiście daje nową energię sztabowi Karola Nawrockiego i samemu Karolowi Nawrockiemu, bo walczył skutecznie z faworytem. Natomiast Rafał Trzaskowski miał dosyć pasywną kampanię. Nie było w niej ciekawych elementów, porównując z kampanią Nawrockiego, który był w Stanach Zjednoczonych, ściskał dłoń Donalda Trumpa, widział się z politykami partii republikańskiej i uzyskał poparcie od Andrzeja Dudy. W moim przekonaniu sztab Prawa i Sprawiedliwości działał dużo sprawniej. Oczywiście zakładaliśmy, że Rafał Trzaskowski będzie tracił na rzecz swoich kontrkandydatów z tego obozu, czy to Szymona Hołowni, czy Magdaleny Biejat, natomiast poparcie stracił też poniekąd dlatego, że kampania była - według mnie - słabo poprowadzona.
Uwagę przyciągają dobre wyniki skrajnej prawicy. Na trzecim miejscu, tak jak zapowiadały sondaże przedwyborcze, znalazł się kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen z wynikiem 15,4 proc. To więcej niż sondażach. Czwarte miejsce przypadło Grzegorzowi Braunowi, który uzyskał 6,2 proc. głosów. To chyba największa niespodzianka.
Jest to zaskoczenie, ale według mnie wyborcy, którzy odpłynęli od Sławomira Mentzena, zagłosowali na Grzegorza Brauna. Trzeba pamiętać, że jeszcze trzy, cztery tygodnie temu Mentzen miał nawet przeskoczyć Karola Nawrockiego i ocierał się o próg 20 proc. Po słynnym wywiadzie u Krzysztofa Stanowskiego i wypowiedziach na temat aborcji i płatnych studiów notowania poleciały w dół. W moim przekonaniu to właśnie wyborcy, którzy popierali Mentzena odpłynęli do Grzegorza Brauna. Prawdopodobnie uznali, że Braun jest najlepszym reprezentantem ich interesów i poglądów. Gdyby Sławomir Mentzen skuteczniej poprowadził swoją kampanię, mógłby mieć wynik na poziomie 20 proc.
Zaskoczenie jest też po lewej stronie sceny politycznej. Piąte miejsce zajął Adrian Zandberg z wynikiem 5,2 proc., a dopiero siódme Magdalena Biejat, na którą zagłosowało 4,1 proc. wyborców.
Przyznam, że spodziewałam się, że Adrian Zandberg zrobi dobry wynik - powyżej 5 proc. Natomiast myślałem, że wynik Magdaleny Biejat będzie równie dobry, czyli też powyżej 5 proc.
Obserwując sondażowe wyniki, widać, że jej się nie udało. Natomiast, czy tak będzie faktycznie, zobaczymy dopiero wtedy, gdy poznamy pełne wyniki. Przypomnijmy, że są to wyniki exit poll, które były „zbierane” do godziny 17:00, poczekajmy chociaż do północy z ostatecznymi ocenami.
Powiedzmy coś jeszcze o wyniku Szymona Hołowni.
To będzie na pewno przedmiotem dyskusji w Trzeciej Drodze. Czy będzie to wynik, który położy kres temu projektowi politycznemu i doprowadzi do rozstania PSL-u z Polską 2050? Zobaczymy. Wiemy na pewno, że ambicje Hołowni były dużo większe. On był również jednym z najlepszych debatujących w debatach przedwyborczych. Tymczasem to nie przełożyło się na poparcie wyborców.
Czy rano możemy obudzić się w zupełnie innej rzeczywistości? Sam pan powiedział, że wynik jest na żyletki.
Chciałbym podkreślić, że wynik może być zupełnie inny, znając wyniki exit poll, które zaprezentował IPSOS. Zwłaszcza patrząc na dane frekwencyjne na godzinę 17:00 dotyczące ściany wschodniej. Tam frekwencja była poniżej 50 proc., a wiadomo, że województwa podlaskie, lubelskie i podkarpackie są bastionem Prawa i Sprawiedliwości. Jestem ciekaw, czy faktycznie tam nastąpiła demobilizacja, czy wyborcy ruszyli do urn po godzinie 17:00, a pojawiają się głosy, że właśnie w godzinach wieczornych nastąpił duży ruch. Głosujący z tych województw mogą kompletnie przemeblować wyniki, które obecnie obserwujemy.