- Po ograniczeniu subwencji, PiS wprowadziło obowiązkowe składki, by załatać dziurę budżetową.
- Europosłowie PiS, w tym Dominik Tarczyński i Adam Bielan, zalegają z płatnościami składek partyjnych.
- Skarbnik partii osobiście przypomina o zaległościach, ale czy uda mu się zmobilizować wszystkich do wpłat?
Europosłowie PiS nie płacą składek. Skarbnik partii: „Dzwonię do nich, piszę SMS-y i przypominam”
W ubiegłym roku prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zarządził obowiązkową składkę partyjną. Krajowi posłowie co miesiąc mają przelewać tysiąc złotych, a eurodeputowani – pięć razy tyle, by załatać dziurę w budżecie po ograniczeniu subwencji. Okazuje się jednak, że nie wszyscy parlamentarzyści chętnie podporządkowali się decyzji prezesa.
PiS ma rocznie o 10 milionów złotych mniej
Rocznie Prawo i Sprawiedliwość otrzymuje z budżetu państwa około 15 milionów złotych. To o 10 milionów mniej, niż wynikało z wyniku osiągniętego przez partię w wyborach parlamentarnych. W związku z tym kierownictwo ugrupowania wprowadziło obowiązkową zbiórkę, która ma umożliwić funkcjonowanie PiS w trudnym finansowo czasie.
Ze zrozumiałych względów największe zobowiązania spoczęły na eurodeputowanych – co miesiąc mają przekazywać na partyjne konto po 5 tysięcy złotych. W skali czteroletniej kadencji oznacza to wpłatę sięgającą niemal miliona złotych. Jak się okazuje, nie wszyscy z nich wywiązują się z tego obowiązku.
Krezusi z Brukseli ociągają się z przelewami
Jak podaje Super Express, według partyjnych dokumentów, Dominik Tarczyński, Michał Dworczyk i Adam Bielan w tym roku nie dokonali jeszcze żadnych wpłat albo przekazali kwoty tak niewielkie, że nie znalazły się w oficjalnym wykazie. Mimo że zarobki europosłów należą do najwyższych w polityce, część z nich unika regularnych przelewów na partyjne konto.
Skarbnik PiS: „Dzwonię do nich, piszę SMS-y i przypominam”
Sytuację komentuje skarbnik partii Henryk Kowalczyk (69 l.), który zapewnia, że nie ma mowy o otwartym buncie.
– Nikt demonstracyjnie nie odmawia wpłat. Wspomniani politycy zapewniali, że to przejściowa zwłoka i wszystko uregulują do końca kadencji – mówi nam Henryk Kowalczyk.
Polityk dodaje, że po ostatnich wyborach prezydenckich w partii zapanowało pewne rozluźnienie.
– Niektórzy pomyśleli nawet, że to już koniec. Nic bardziej mylnego. Dzwonię do nich, piszę SMS-y i przypominam – zaznacza skarbnik PiS.
Prymusi prezesa Kaczyńskiego
Nie wszyscy jednak zawodzą zaufanie prezesa. Wśród najbardziej sumiennych członków PiS są politycy, którzy przekazali na konto partii dziesiątki tysięcy złotych.
- Patryk Jaki – przelał na partyjne konto już 40 tysięcy złotych
- Marlena Maląg – 30 tysięcy złotych
- Anna Zalewska – 30 tysięcy złotych
- Tobiasz Bocheński – 30 tysięcy złotych
Opracował: Dawid Piątkowski, źródło: Super Express