Potężna erupcja i chmura popiołu nad Sycylią
W poniedziałek rano doszło do gwałtownej erupcji wulkanu Etna, jednego z najbardziej aktywnych wulkanów Europy. Jak informuje agencja ANSA, nad kraterem uniosła się ogromna chmura popiołu, osiągająca kilka kilometrów wysokości. W sieci pojawiły się nagrania, na których widać turystów uciekających w popłochu.
Według ekspertów, doszło do przepływu piroklastycznego, powstałego wskutek zawalenia się fragmentu zbocza południowo-wschodniego krateru. Taka erupcja niesie ze sobą ogromne zagrożenie – gorąca mieszanina gazów, popiołu i fragmentów skał może poruszać się z dużą prędkością, niszcząc wszystko na swojej drodze.
Kod czerwony dla lotnictwa i zagrożenie w powietrzu
Centrum Doradztwa w Sprawie Pyłu Wulkanicznego (VAAC) w Tuluzie ogłosiło najwyższy, czerwony kod ostrzegawczy dla lotnictwa. Wulkaniczna chmura, złożona głównie z pary wodnej i dwutlenku siarki, przemieszczała się w kierunku południowo-zachodnim, stanowiąc realne zagrożenie dla samolotów.
Nagłe erupcje, takie jak ta, zmuszają do natychmiastowej reakcji zarówno służby porządkowe, jak i osoby znajdujące się w pobliżu. Materiały z mediów społecznościowych pokazują, jak turyści w panice opuszczają rejon wulkanu – niektórzy z nich znaleźli się zdecydowanie za blisko strefy zagrożenia.
Ryzykowne zdjęcia, brak przygotowania i ofiary
Nie pierwszy raz Etna przyciąga tłumy turystów spragnionych niezwykłych widoków. Już podczas erupcji w lutym zanotowano wzmożony ruch w jej okolicach. Widok ognistej lawy na tle śniegu zachwycał, ale też prowokował nieodpowiedzialne zachowania – ludzie wspinali się w nieodpowiednim obuwiu, bez zapasów wody i ciepłej odzieży.
- Turyści zamienili wulkan w plac zabaw – mówił wówczas Luca Ferlito z sycylijskiej agencji rządowej. Z rozczarowaniem relacjonował przypadki skrajnej nieostrożności: - Widzieliśmy najróżniejsze sceny. Ludzie zbliżali się do lawy w wysokich obcasach i minispódniczkach czy spodenkach. Niektórzy próbowali piec kiełbaski, a inni robili zdjęcia tuż obok lawy.
Tragiczne konsekwencje takich decyzji są realne. W lutym zmarło kilka osób – ofiarą padały nie tylko hipotermia i wypadki, ale też nieodpowiedzialność. Pomimo ostrzeżeń, wiele osób nadal ignoruje ryzyko, traktując aktywny wulkan jak scenerię do zdjęć, a nie potężny żywioł.
Oprac. Marcin Paczkowski, źródło: Onet.
Gdzie na urlop? Najtańsze słoneczne kierunki z Polski, ceny lotów