„Anarchistyczna organizacja wzywająca do obalenia rządu”
Zgodnie z treścią dekretu, datowanego na 22 września, Antifa została zdefiniowana jako „militarystyczna i anarchistyczna organizacja, która otwarcie wzywa do obalenia rządu Stanów Zjednoczonych”, a także organów ścigania i całego systemu prawnego. W dokumencie podkreślono, że ruch ten „wykorzystuje nielegalne środki do organizowania i przeprowadzania kampanii przemocy i terroryzmu w całym kraju”.
Zadania dla służb
Rozporządzenie prezydenta Trumpa wyznacza konkretne zadania dla amerykańskich służb. Mają one od teraz obowiązek wykrywać i „likwidować wszelkie nielegalne działania” prowadzone przez Antifę. Ponadto dekret zobowiązuje je do prowadzenia dochodzeń i ścigania podmiotów, które finansują działalność ruchu. Prezydent już wcześniej sygnalizował chęć podjęcia takiego kroku, obwiniając lewicowe organizacje o promowanie przemocy politycznej oraz o zabójstwo aktywisty Charliego Kirka.
Powrót do pomysłu z pierwszej kadencji
Donald Trump planował podjąć podobne działania już podczas swojej pierwszej kadencji, zwłaszcza w kontekście antypolicyjnych zamieszek po śmierci George'a Floyda. Ostatecznie jednak do tego nie doszło, co było częściowo wynikiem oporu wewnątrz jego administracji. Jedną z osób sprzeciwiających się takiemu rozwiązaniu był ówczesny szef FBI, Christopher Wray. Argumentował on, że nie może uznać żadnej krajowej organizacji za terrorystyczną, ponieważ naruszałoby to konstytucyjne swobody członków tych grup.
Kontrowersje wokół definicji ruchu
Decyzja prezydenta budzi kontrowersje również ze względu na charakter samego ruchu. Krytycy wskazują, że Antifa, czyli ruch antyfaszystowski wywodzący się z Niemiec, nie jest klasyczną, scentralizowaną organizacją. Opisywany jest raczej jako luźny zbiór różnych, autonomicznych grup, które nie mają wspólnej, centralnej struktury ani formalnych liderów.
