Całkowity zakaz na stacjach paliw?
Wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny zapowiedział, że resort chce ograniczyć fizyczną dostępność alkoholu. Projekt nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi ma zostać uzupełniony po konsultacjach publicznych. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", możliwy jest nawet pełny zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw.
Prace nad ustawą rozpoczęto jesienią 2024 r., kiedy głośno zrobiło się o sprzedaży tzw. alkotubek. Pierwotnie planowano zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach 22–6, jednak pomysł zablokowało Ministerstwo Rozwoju i Technologii, powołując się na konstytucyjne gwarancje wolności gospodarczej.
Spór o granice wolności i zdrowie publiczne
Choć decyzja jeszcze nie zapadła, resort zdrowia skłania się ku bardziej zdecydowanym działaniom. Wersja projektu do dalszych konsultacji ma powstać w ciągu kilkunastu dni. Jak przekazało ministerialne biuro prasowe, wpłynęło wiele uwag, w tym propozycje całkowitego zakazu reklamy piwa i jego bezalkoholowych odpowiedników.
Eksperci nie są zgodni. Prof. Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że taki zakaz może być uznany za ograniczenie wolności prowadzenia działalności gospodarczej. Wskazuje na konieczność udowodnienia związku między zakupem alkoholu na stacji a jego spożywaniem przez kierowców.
Biznes kontra profilaktyka uzależnień
Według danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN), w Polsce działa około 5,5 tys. stacji paliw sprzedających alkohol. Samych punktów sprzedaży napojów alkoholowych jest ponad 119 tys. To oznacza jeden punkt na 303 mieszkańców.
Leszek Wiwała, prezes POPiHN, twierdzi, że potrzebna jest spójna polityka rządu. Sam zakaz nie wystarczy. – Trzeba jasno wskazać, jaki poziom spożycia chcemy osiągnąć i jakie konkretnie problemy zmniejszyć – mówi.
Tymczasem dane z pierwszego kwartału 2024 r. pokazują, że sprzedaż alkoholu na stacjach paliw stanowi zaledwie 2,2 proc. wolumenu całkowitej sprzedaży.
Alkohol nocą? Tylko na stacjach
Dr Bohdan Woronowicz, psychiatra i specjalista ds. uzależnień, zauważa, że stacje benzynowe często funkcjonują jako nocne sklepy alkoholowe. – Po alkohol przyjeżdżają osoby, które mają problem z jego kontrolowaniem. Czasem to osoby już uzależnione – komentuje.
Adrian Kłos ze Stowarzyszenia Naukowego Natura i Zdrowie dodaje, że zakaz mógłby mieć wymiar prewencyjny i ograniczyć budowanie nawyku sięgania po alkohol przez kierowców. – Każde ograniczenie dostępności alkoholu jest pożądane – dodaje.
Według badań CBOS z lipca 2024 r., za całkowitym zakazem sprzedaży alkoholu na stacjach paliw opowiada się 35 proc. Polaków.
Oprac. Jakub Mazurkiewicz, źródło: rp.pl