Prokuratura stawia zarzuty byłemu szefowi MON
Prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko Mariuszowi Błaszczakowi, byłemu ministrowi obrony narodowej. Według śledczych polityk PiS nadużył swoich uprawnień, odtajnianiając fragmenty dokumentów objętych klauzulami „ściśle tajne” i „tajne”.
Meritum sprawy dotyczy planu strategicznego „Warta”, w którym opisano użycie sił zbrojnych RP w sytuacjach kryzysowych. Śledczy zarzucają, że Błaszczak odtajnił część dokumentów w celu osiągnięcia korzyści politycznej dla Komitetu Wyborczego PiS.
Kto jeszcze usłyszał zarzuty?
Akt oskarżenia nie obejmuje wyłącznie Błaszczaka. Prokuratura wymienia także:
- Sławomira Cenckiewicza – obecnego szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego,
- Agnieszkę Glapiak – przewodniczącą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji,
- Piotra Z. – byłego dyrektora Departamentu Strategii i Planowania Obronnego MON.
Według prokuratury osoby te ułatwiły Błaszczakowi odtajnienie dokumentów, a w przypadku Cenckiewicza i Piotra Z. miało dojść również do przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia osobistych korzyści. W akcie oskarżenia podkreślono, że bez ich udziału nie doszłoby do ujawnienia tajnych fragmentów planu.
Reakcja Błaszczaka. "Akt zemsty Donalda Tuska"
Były minister obrony narodowej skomentował sprawę w serwisie X, określając działania prokuratury mianem politycznej vendetty.
To nie akt oskarżenia, a akt zemsty Donalda Tuska wobec mnie został skierowany do sądu. To cena, jaką płacę za to, że ujawniłem plany pierwszego rządu PO-PSL dotyczące oddania niemal połowy Polski bez walki” – napisał Mariusz Błaszczak.
Podkreślił, że gdyby jeszcze raz stanął przed podobnym dylematem, ponownie odtajniłby dokumenty, które – jego zdaniem – ujawniały „prawdziwe intencje ekipy Tuska”.
Sprawa planu "Warta"
Plan strategiczny „Warta” był jednym z kluczowych dokumentów dotyczących działań polskich sił zbrojnych. Został opatrzony klauzulami bezpieczeństwa najwyższego stopnia, co oznacza, że jego treść powinna być znana wyłącznie wąskiemu gronu osób.
Według prokuratury, odtajnienie fragmentów dokumentów naraziło państwo na poważne ryzyko i naruszyło zasady ochrony tajemnic państwowych. Sam Błaszczak utrzymuje jednak, że jego decyzja miała charakter społecznej misji i była uzasadniona prawem obywateli do informacji.
Oprac. Jakub Sadkowski, źródło: Onet