Kim trzeba być, by znęcać się nad słabszym? Zapewne wiele osób zadaje sobie to pytanie, kiedy czyta doniesienia o przypadkach przemocy wobec zwierząt. Niestety, ciągle zdarzają się nowe przestępstwa tego rodzaju.
Zostawił psa w bagażniku
Tym razem do bulwersującej sytuacji doszło w Ursusie. W samochodowym bagażniku ktoś zostawił psa. Zwierzę nie miało wody ani jedzenia. Po interwencji odpowiednich służb trafiło do schroniska.
Peugeot na białoruskich numerach zaparkował rankiem 12 marca przed jednym z budynków u zbiegu ulic Świerszcza i Obywatelskiej w Ursusie. Po kilku godzinach mieszkańcy bloku usłyszeli dochodzące z auta szczekanie. Próbowali na własną rękę ustalić, gdzie jest kierowca, ale nic z tego nie wyszło. Właściciel auta przepadł. Mieszkańcy zadzwonili więc po pomoc na policję i do straży miejskiej.
Czytaj także: Policjanci spełnili największe marzenie Wiktora. Wzruszająca akcja funkcjonariuszy
- Zgłoszenie otrzymaliśmy około godziny 22.30. Gdy niespełna kwadrans później przyjechaliśmy na miejsce, dowiedzieliśmy się od świadków, że pies jest zamknięty w aucie od około 13 godzin. Przez szybę widać było, że pies w typie husky nie miał dostępu do wody ani jedzenia. W małym bagażniku auta nie mógł też zmienić pozycji ciała – powiedział st. insp. Tomasz Szymczak z Ekopatrolu.
Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, zdecydowali o wybiciu szyby w drzwiach samochodu. Zwierzak miał wszczepiony chip, ale nie figurował on w bazie danych. Strażnicy miejscy przewieźli psa do schroniska "Na Paluchu".