Wieczorem, w poniedziałek 5 września na Alei Krakowskiej między Jankami i Raszynem doszło do sytuacji niczym z filmu akcji. Policjanci z pruszkowskiej drogówki dojrzeli pędzący z bardzo wysoką prędkością samochód i od razu dokonali pomiaru. Okazało się, że kierowca jechał 167 km/h, choć znajdował się w obszarze zabudowanym, gdzie nie powinien przekraczać 50 km/h.
Czytaj również: GITD ujawnia dane z fotoradarów. 30 proc. mniej wykroczeń niż rok temu
W obszarze zabudowanym pędził 167 km/h i nie zamierzał się zatrzymać
- Jednocześnie kierujący popełnił wykroczenie niezastosowania się do znaku F10 i z pasa służącego do skrętu w lewo pojechał prosto. Funkcjonariusze ruszyli za kierowcą, dając mu polecenie do zatrzymania przy użyciu sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Kierujący nie zatrzymał się do kontroli, tylko przyspieszył i zaczął uciekać uliczkami Raszyna, popełniając kolejne wykroczenia. W trakcie ucieczki kierowca wielokrotnie gasił światła samochodu, ponadto wjechał na czerwonym świetle na skrzyżowanie ul. Sportowej i Krakowskiej - przekazała kom. Karolina Kańka.
Niewiele brakowało, aby ucieczka zakończyła się tragedią - 21-latek zakończył jazdę na betonowym ogrodzeniu na ul. Grocholickiej. Na szczęście nie odniósł obrażeń. Nic nie stało się również pasażerowi, którego wiózł.
- Kierujący został zatrzymany. Badanie stanu trzeźwości wykazało, że mężczyzna był trzeźwy, jednak została mu pobrana krew do badań, ponieważ analizator narkotyków wykazał możliwe działanie środków odurzających. W trakcie czynności 21-latek przyznał, że uciekał, bo nie posiadał uprawień do kierowania pojazdami, a samochód pożyczył od kolegi - dodała Kańka.
Mężczyzna usłyszał już trzy zarzuty. Przyznał się do wszystkich. Wkrótce do sądu trafi wniosek o jego ukaranie za sześć wykroczeń w ruchu drogowym.
ZOBACZ TAKŻE: