Władze miasta nie wiedzą dlaczego nie wpłynęła żadna oferta w przetargu na prąd. Sąsiednia Gdynia nie tak dawno otrzymała ofertę w przetargu, a Gdańsk nie. Włodarzem miasta zwracają uwagę na zamieszanie w sejmie. Jacek Sasin chce zamrozić ceny energii dla samorządów. Te za megawatogodzinę miałaby płacić 618 zł. Jak na razie nie wiadomo, kiedy i czy słowa polityka PiSu zostaną zmaterializowane.
Gdańsk i metropolitalna grupa zakupowa stoją przed wielkim wyzwaniem, jakim będzie zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego dla mieszkanek i mieszkańców Gdańska, ponowne rozpisanie przetargu, czy wybór oferty z wolnej ręki. Informacje, które docierają do nas z Sejmu za pośrednictwem mediów są takie, że mamy dzisiaj w Polsce wielki chaos
Komentuje prezydent Gdańska - Aleksandra Dulkiewicz.
Co Gdańsk może zrobić w tym przypadku?
Przy normalnych cenach energii Gdańsk mógłby spróbować zakupu energii z wolnej w ręki. Dodatkowo mógłby powtórzyć przetarg w takim samym kształcie, albo z lekkimi modyfikacjami. Ciężko jednak wierzyć że te scenariusz się sprawdzą. Jeśli sytuacja w sejmie się nie wyklaruje Gdańsk prawdopodobnie będzie musiał skorzystać z tak zwanego zakupu rezerwowego. Cena prądu z takiego zakupu powala z nóg. Jest aż 10 razy wyższa, niż obecne stawki płacone w Gdańsku i wynosi 4 tys zł za megawatogodzinę.