Rodzice nie chcą krzyży w szkołach

i

Autor: archiwum serwisu kolaż własny

Edukacja

Rodzice walczą z krzyżami w salach lekcyjnych. "Krzyż to narzędzie zbrodni, to propagowanie nienawiści"

Problem z obecnością krzyży w salach szkolnych mają nie tylko niewierzący rodzice, ale też ci, którzy wychowują dzieci w innej wierze. "Dotychczasowa praktyka umieszczania jednego wybranego symbolu religijnego w szkołach była niezgodna z prawem" - argumentują w petycji, która ma trafić do nowej minister edukacji Barbary Nowackiej.

Krzyże w szkołach wywołały oburzenie

W Polsce trwa zażarta dyskusja na temat umieszczania krzyży w placówkach publicznych. Do grupy osób, które krytykują przyjętą tradycję, należą również niektórzy rodzice dzieci w wieku szkolnym. Do walki o zdesakralizowanie szkół przyłączyli także mieszkańcy woj. śląskiego.

Co najwyżej katecheta może wieszać krzyż na czas trwania zajęć religii, a potem go zdejmować – stwierdził w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" pan Tomasz z Sosnowca, tata czwartoklasisty.

Jak podaje "Gazeta Wyborcza", niekatoliccy rodzice uważają, że krzyże są umieszczane w salach szkolnych z powodu błędnej interpretacji przepisów. Według nich, przepisy pozwalają na wieszanie symbolu wiary chrześcijańskiej tylko w momencie trwania lekcji religii po to, by uczniowie mogli się pomodlić. W czasie, kiedy odbywają się inne zajęcia, krzyże powinny być zdjęte ze ściany.

„Dotychczasowa praktyka umieszczania jednego wybranego symbolu religijnego w szkołach była niezgodna z prawem. Umieszczanie symbolu kultu dowolnego związku religijnego na stałe jest bezcelowe, bo sale te nie są miejscem kultu religijnego i nie odbywają się w nich na stałe żadne praktyki religijne" – argumentuje grupa walczących rodziców w roboczej wersji petycji do minister edukacji, Barbary Nowackiej - informuje "GW".

Niewierzący uczniowie muszą zachowywać się tak, jak im krzyż podyktuje

Rodzice wskazują też na to, że obecność krzyży w salach wymusza na uczniach pewne zachowania, których osoby wierzące nie chcą lub nie powinny praktykować.

Wychowawczyni nakazała mojemu siedmioletniemu synowi zdjąć z głowy kaptur. Syn zapytał dlaczego, skoro jest mu chłodno. Nauczycielka odpowiedziała, że w sali wisi krzyż, więc chłopcy powinni zdjąć nakrycia głowy. Zagotowało się we mnie! Nie dość, że syn musi patrzeć przez pół dnia na symbol nieswojej religii, to jeszcze ma zachowywać się, jakby był w kościele – przekazała w rozmowie z "Wyborczą" jedna z mam z Katowic.

„Krzyż to narzędzie zbrodni. Nie sądzę, aby to był dobry widok dla dzieci. Moim zdaniem to propagowanie nienawiści i przemocy. Dzieci nie mają jeszcze naszych dorosłych "filtrów", więc przyjmują rzeczy wprost. I jeśli ze swoją otwartością pytają i dostają odpowiedź o człowieku przybitym żywcem do krzyża, by tak umarł, to nasiąkają tą przemocą" – możemy przeczytać na Facebooku w grupie „Szkoła bez krzyża".

Grupa niewierzących rodziców liczy na to, że sprawa obecności krzyży w szkołach zostanie rozwiązana przez nową miniter edukacji Barbarę Nowacką.