Sesja rady miasta

i

Autor: screenshot

Katowice

Radni nie uchwalili odmowy dla "lex deweloper" na Burowcu. Powrót do punktu wyjścia?

Podczas marcowej sesji rada miasta odrzuciła wniosek inwestora Pietrzaka o budowę osiedla na Burowcu. Dziś (27.04) radni mieli głosować nad uzasadnieniem odmowy, ale uchwała przepadła, bo nie udało się uzyskać wymaganej większości głosów. Nie wiadomo, co będzie dalej z inwestycją. Mieszkańcy nie kryją rozczarowania, a konflikt między nimi a miastem narasta.

Podczas poprzedniej sesji rada miasta Katowice odrzuciła wniosek inwestora o budowę osiedla na Burowcu. Grupa Pietrzak chciała wybudować osiedle domów jednorodzinnych w śladzie po dawnej linii kolejowej.

13 radnych (Forum Samorządowe i PiS) głosowało za inwestycją, a 13 przeciwko, więc wniosek nie uzyskał wymaganej większości. Ale to nie zakończyło dyskusji wokół Burowca - wręcz przeciwnie, konflikt między mieszkańcami a miastem zdaje się narastać.

Kradzież tożsamości i zawiadomienie do prokuratury

Zaczęło się od listu wiceprezydenta Waldemara Bojaruna, który został odczytany przed ostatnią sesją rady miasta. Wiceprezydent informował w nim, że złożył zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa "kradzieży tożsamości". Wątpliwości wzbudziły dostarczone do urzędu pisemne protesty, wśród których znaleziono 5 osób, które nie przyznały się do złożenia podpisu.

W odpowiedzi inicjatywa "Zielony Burowiec" zawiadomiła Regionalną Izbę Obrachunkową, wskazując na zmarnowanie przez katowicki urząd 3,768 zł na wysłanie listów z potwierdzeniem przyjęcia pisemnego protestu.

- Do co najmniej 175 osób UM wysłał listy ZPO po 9,80 zł, zamiast odpowiedzieć im elektronicznie, tak jak uwagę do UM skierowano, a w ten sposób zmarnowano 1 715 zł. Z kolei do 348 osób wysłano listy ZPO po 9,80 zł zamiast listów zwykłych po 3,90 zł (...), więc wydatkowanie kolejnych 2 053 zł (razem to już 3 768 zł) nie spełniało kryterium celowości, oszczędności i optymalnego doboru metod - piszą liderzy inicjatywy Zielony Burowiec.

Uzasadnienie, którego nie było komu przygotować

Oliwy do ognia dolało ostatnie posiedzenie Komisji Rozwoju. Radni mieli wówczas opiniować uzasadnienie odmowy ustalenia lokalizacji inwestycji na Burowcu. Okazało się jednak, że nie bardzo jest co opiniować.

Radny Tomasz Szpyrka, który głosował za "lex deweloper" na Burowcu, przygotował niezwykle krótką wersję uzasadnienia, którą radna Beata Bala nazwała "słabą" i "ośmieszającą". W odpowiedzi Szpyrka stwierdził, że to radni przeciwni inwestycji powinni przygotować projekt uchwały. Po długiej i zażartej dyskusji zdecydowano, by w tej sprawie zorganizować dodatkowe posiedzenie.

Ostatecznie radnym udało się wypracować obszerne uzasadnienie uchwały odmownej. Jednak uchwała przepadła, ponieważ większość radnych zagłosowała przeciwko. Na sali obrad rozgorzała dyskusja. Wątpliwości radnych wzbudziła sytuacja prawna, w której znalazł się urząd. Padła propozycja, by jeszcze raz zagłosować nad wnioskiem inwestora o budowę osiedla. Ostatecznie do  głosowania nie doszło, bo zabrakło kilku głosów do zmiany porządku obrad.

Przypuszczalnie wniosek inwestora Pietrzaka o wydanie lokalizacji dla inwestycji "lex deweloper" na Burowcu zostanie rozpatrzony ponownie na następnej sesji rady miasta. Co oznacza, że sprawa budowy kontrowersyjnego osiedla wróci do punktu wyjścia. 

Pietrzak: lider Zielonego Burowca ma w proteście własny interes. Sklorz: to kłamstwa

Podczas dzisiejszej sesji rada miasta głosowała również nad wnioskiem Adriana Sklorza. Prezes stowarzyszenia Prawo-Ekologia-Zdrowie wystąpił do radnych o sprostowanie nieprawdziwych informacji.

Chodziło o wypowiedź inwestora Bogdana Pietrzaka, który podczas ostatniej sesji stwierdził, że lider Zielonego Burowca interesuje się sprawą, bo posiada nieruchomość "zlokalizowaną najbliżej inwestycji". Sklorz chciał, by to protokołu z sesji dołączono jego oświadczenie notarialne.

Radni zgodzili się na takie rozwiązanie sprawy.