Ojciec Kamilka modlił się na Jasnej Górze. Tylko Bóg i lekarze mogą uratować życie chłopca

i

Autor: Art Service/Super Express/facebook.com Ojciec Kamilka modlił się na Jasnej Górze. Tylko Bóg i lekarze mogą uratować życie chłopca

Wydarzenia

Ojciec Kamilka modlił się na Jasnej Górze. Tylko Bóg i lekarze mogą uratować życie chłopca

Kamilek z Częstochowy walczy w szpitalu o życie. Brutalnie maltretowane dziecko przebywa w GCZD w Katowicach od 17 dni. W Częstochowie na Jasnej Górze przed świętym obrazem modlił się biologiczny ojciec chłopca wraz z narzeczoną.

Ojciec Kamilka modlił się o jego życie i zdrowie na Jasnej Górze

Pogrążony w smutki i rozpaczy pan Artur modlił się wraz ze swoją narzeczoną o zdrowie i życie dla swojego syna Kamilka. Gdy klęczał przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, znajdującym się w najważniejszym i najbardziej uczęszczanym polskim sanktuarium maryjnym na Jasnej Górze w kaplicy Matki Bożej, łzy płynęły mu po policzkach jak strumienie. 

To właśnie przed tym obrazem ludzie z całej Polski modlą się o cudowne uzdrowienie. Podobnie było w czwartek, 20 kwietnia o godzinie 7:30. To właśnie o tej godzinie rozpoczęła się msza w intencji brutalnie maltretowanego 8-letniego Kamila z Częstochowy.

Zmaltretowany 8-latek w ciężkim stanie. Lekarze GCZD walczą o jego życie

8-letni Kamilek do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka trafił 3 kwietnia w ciężkim stanie. Lekarze niemal od razu podjęli decyzję, aby wprowadzić go w śpiączkę farmakologiczną, aby chłopiec jak najmniej cierpiał i podłączyli do specjalnej aparatury. Od tamtej pory przeszedł cztery zabiegi operacyjne usuwające martwicę z ran oparzeniowych i położono przeszczep skóry. Od 17 dni lekarze cały czas walczą o jego życie. Chłopiec ma 25 procent poparzonego ciała, a jego organizm walczy z chorobą oparzeniową. 

- Dziecko cały czas jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. Wciąż największym problemem jest ciężki przebieg choroby oparzeniowej u chłopca, spowodowanej rozległymi oparzeniami i nieleczeniem ran oparzeniowych przez wiele dni - Przekazało Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

Sprawca cierpienia chłopca, 27-letni Dawid B. trafił na trzy miesiące do aresztu w Strzelcach Opolskich. Przez współwięźniów nie został mile powitany. Mężczyzna od tygodni katował Kamilka. Połamał mu kończyny, przypalał go papierosami a 29 marca oblał wrzątkiem i rzucił nim na rozgrzany piec. Cierpiąc czekał kilka dni na pomoc, ponieważ nikt z domowników nie interesował się jego losem. ego gehennę przerwał biologiczny ojciec, pan Artur. To on wezwał pogotowie i powiadomił policję.

W tej sprawie cztery osoby usłyszały zarzuty. Dawidowi B. prokuratura zarzuca usiłowanie zabójstwa i maltretowanie chłopca ze szczególnym okrucieństwem. Zarzuty usłyszała także matka chłopca, Magdalena B.. Oboje zostali tymczasowo aresztowani. Zarzuty usłyszała także ciocia chłopca i wujek, którzy mieszkali z oprawcami pod jednym dachem i nie reagowali na przemoc wobec chłopca.