Patrycja Polis prowadzi profil na Instagramie pod nazwą @wearevintyl

i

Autor: Agnieszka Skawiańczyk

Ludzie Śląska

Czy jedna koszulka z lumpeksu może uratować świat? Rozmawiamy z Patrycją z @wearevintyl

Czy noszenie futra z drugiego obiegu jest ekologiczne? Co z osobami plus size, które nie potrafią w lumpeksie znaleźć ubrań w swoim rozmiarze? I wreszcie: czy kupowanie w sieciówkach zawsze jest złe? Na to i wiele innych pytań odpowiada Patrycja Polis, miłośniczka mody vintage i drugiego obiegu.

Patrycja Polis niedawno przeprowadziła się na Śląsk. W życiu zawodowym zajmuje się marketingiem modowym, a od ponad dwóch lat dodatkowo prowadzi konto na Instagramie pod nazwą @wearevintyl. Jej poczynania w Internecie śledzi blisko 18 tys. osób. Swoim obserwującym bez ogródek opowiada o kulisach mody, promuje ideę drugiego obiegu i vintage. Ponadto jest jedną z inicjatorek i organizatorek Targów Jedwab, które skupiają wystawców vintage z całej Polski.

Agata Olejarczyk: Skąd pomysł na to, by swoje zamiłowanie do vintage i drugiego obiegu przenieść do Internetu?

Patrycja Polis: Pomysł narodził się w czasie pandemii. Za natury jestem ekstrawertyczką i trudno mi było wtedy usiedzieć w domu. Szukałam kontaktu, społeczności. Dodatkowo czułam, że muszę sobie znaleźć jakieś zajęcie. Wcześniej byłam zaangażowana w komunikację marek modowych i stwierdziłam, że przyszedł czas na stworzenie własnego miejsca, gdzie będę miała przestrzeń do opowiadania o mojej pasji do mody i oczywiście do vintage.

A. O: No właśnie, czy vintage ma swoje miejsce na Śląsku? Spotkałam się z opinią, że tutaj ludzie ubierają się bardziej konserwatywnie. Czy moda vintage jest dla Ślązaków?

P. P: Odnoszę wrażenie, że na Śląsku wiele osób odważnie i kolorowo się ubiera. Szczególnie ludzie, którzy kręcą się w artystycznych kręgach. Na ulicach Katowic można naprawdę zatrzymać wzrok na outfitach innych. Tak naprawdę w Polsce wszędzie można spotkać miłośników vintage.

Patrycja Polis

i

Autor: Agnieszka Skawiańczyk Patrycja kocha modę vintage i nie boi się odważnych stylizacji

A. O: Ale jeszcze 20 czy 30 lat temu kupowanie ubrań w second-handach kojarzyło się Polakom raczej negatywnie. Uważano, że to domena ludzi biednych i dziwaków. Czy takie stereotypy dziś jeszcze w Polsce funkcjonują?

P. P: Z pewnością coraz rzadziej. Obecnie fakt, że udało się w lumpeksie dorwać jakąś perełkę, jest powodem do dumy. Sytuacja związana ze stanem środowiska niejako wymusiła na nas taką zmianę. A wiadomo, że jednym z najbardziej ekologicznych rozwiązań, jest korzystanie z drugiego obiegu. Zresztą w ostatnich latach sklepy vintage otwierały się jak grzyby po deszczu. Dla mnie to jasny sygnał, że czasy, gdy wstydziliśmy się nosić używanie ubrania, już dawno minęły.

A. O: Poza aspektem ekologicznym jakie są zalety drugiego obiegu?

P. P: Wcześniej wspomniana konsumencka odpowiedzialność, ale przede wszystkim unikatowość i oryginalność. Jeżeli znajdziesz coś w lumpeksie to masz szansę, że nikt w twoim gronie - a być może i całej Polsce - nie będzie takiej rzeczy miał. Poza tym kupując w lumpeksach można zaoszczędzić pieniądze. Dla mnie wielką zaletą jest również odnajdywanie sentymentów, historii danego ubrania. Kto tą sukienkę nosił, z jakiej okazji? I ile szczęścia ta sukienka przyniosła swojej właścicielce 30 lat temu?

Patrycja Polis

i

Autor: Agnieszka Skawiańczyk Patrycja prowadzi konto na Instagramie, gdzie promuje ideę drugiego obiegu

A. O: No tak, ale my tu swoje o drugim obiegu, a sieciówkom rosną zyski. W dyskusjach o kupowaniu rzeczy z drugiej ręki zawsze przewija się pytanie: czy nasze personalne decyzje mają jakikolwiek wpływ? Czy to, że kupię jedną koszulkę w lumpeksie, może zmienić świat?

P. P: Jasne, że mamy wpływ, przede wszystkim na najbliższe otoczenie. Moje koleżanki na przykład zaczęły zwracać uwagę na skład ubrań, zainteresowały się vintage. Ale zmiany widać też w szerszym kontekście. Giganci rynku reagują na potrzeby konsumentów i wprowadzają linie premium, a nawet tworzą platformy, które sprzedają używane ubrania. Do tego tworzą kolekcje lepsze jakościowo, wykonane z bardziej ekologicznych materiałów.

A. O: Skoro już przy sieciówkach jesteśmy...Czy kupowanie tam ubrań jest zawsze złe?

P. P: Ja unikam takich ostrych ocen, nie lubię skrajności. U mnie w życiu też zdarzały się sytuacje, że kupowałam w sieciówce coś, czego nie potrafiłam znaleźć w drugim obiegu. To nic złego, nie ma się co biczować. Najważniejsze jest to, by z danej rzeczy korzystać, najlepiej przez jak najdłuższy czas i z uśmiechem! Ubrania mają być dla nas, nie my dla ubrań, prawda?

Patrycja Polis

i

Autor: Agnieszka Skawiańczyk Profil Patrycji śledzi blisko 18 tys. osób

A. O: Wygląda na to, że osoby plus size i nie mają wyboru: tylko odzieżowe giganty oferują rozmiarówkę dla nich. Twierdzą, że drugim obiegu nie potrafią znaleźć dużych rozmiarów.

P. P: Jeśli chodzi o lumpeksy, to mam całkiem inne wrażenie. Ja często trafiam właśnie na ubrania w dużych rozmiarach. Tak to już jest, że w drugim obiegu każdy ma szczęście do innych rzeczy. Ale faktycznie dotarły do mnie i takie opinie. Gdy w zeszłym roku przygotowałam opracowanie na temat giganta fast fashion, czyli Shein, wiele osób komentowało, że tylko tam potrafi znaleźć ubrania w dużym rozmiarze. To świadczy o sporej luce na rynku modowym.

A. O: Z drugiej strony na ekologiczne marki też nie ma co liczyć. Ich kolekcje zwykle kończą się na pięciu rozmiarach. Tymczasem wszelkie badania wskazują, że zachodnie społeczeństwa tyją. Dlaczego więc nikt nie inwestuje w rozmiary plus size?

P. P: Tworzenie większych rozmiarów jest po prostu trudniejsze. W standardowej rozmiarówce od XS do XL powiększanie rozmiaru polega na tym, że dodaje się 2 bądź 3 cm na długości i szerokości. Przy większych rozmiarach nie wystarczy dodać tu i ówdzie centymetrów. Tu potrzebny jest konstruktor, inne wycięcia, oddzielny wykrój. Wydaje mi się, że marki zniechęca trudność i to, ile sił trzeba zaangażować do takiego projektu. Ale racja, to jest kolejna nisza na rynku. Mam nadzieję, że już niedługo na rynek wkroczą marki, które ją wypełnią.

Patrycja Polis

i

Autor: Agnieszka Skawiańczyk Patrycja jest jedną z inicjatorek Targów Jedwab w Krakowie

A. O: Pozostając przy temacie ekologicznych marek. Zwykle wykluczają one z produkcji materiały odzwierzęce. Nie korzystają z jedwabiu, wełny czy futer. Jak należy spojrzeć na kwestię takich materiałów w drugim obiegu? Czy futro z lumpeksu warto nosić, czy jest to raczej zaprzeczenie ekologicznych ideałów?

P. P: Tutaj są dwie strony medalu. Z jednej można faktycznie uznać, że to nieekologiczne, bo produkcja futer to przecież okrucieństwo wobec zwierząt. Z drugiej strony są głosy, że lepiej taki płaszcz nosić, niż go wyrzucić i zmarnować. To jest temat kontrowersyjny, ale ja osobiście polecam korzystanie z drugiego obiegu. Warto zadać sobie pytanie: co się stanie z tym ubraniem, jeśli my go nie ubierzemy? Czy naprawdę lepiej, żeby wylądowało na śmietniku?

Więcej z serii "Ludzie Śląska": 

Zdolne tancerki ze Śląska z medalami na Mistrzostwach Polski

Drugie życie starych ubrań. Porozmawiałam z wystawcami mody vintage ze Śląska

"Katowice nocą ze spiżową mocą" zna cała Polska. Tak wygląda wokalistka