Sandra Olszak

i

Autor: S. Olszak

Śląski mały biznes

Chcesz mieć w domu zieloną dżunglę, ale nie masz ręki do roślin? Bez obaw, Sandra ma!

Gdy kilkanaście dni temu na jednej z rybnickiej grup pojawiło się ogłoszenie Sandry Olszak, wiedziałam, że muszę skontaktować się z autorką. Pomoc w urządzeniu domu roślinami? To coś dla mnie - szczególnie, że na studiach zabiłam wszystkie doniczkowe prezenty, które dostawałam regularnie od koleżanek.

Umawiamy się w centrum Katowic, a dokładnie na placu przed Galerią Katowicką, tuż obok tzw. Lasu w Szkle. Wybór nie był przypadkowy, w końcu spotykam się z ekspertką od roślin! Po chwili oczekiwania podchodzi do mnie młoda, bardzo ładna dziewczyna. Sandra wita mnie uściskiem ręki i szerokim uśmiechem. "To co, gdzie idziemy?" - pyta, a ja wskazuję placem kierunek drogi.

Sandra Katowic zbyt dobrze nie zna, rzadko tutaj przyjeżdża. Od kilku lat mieszka w Rybniku, choć wychowała się w Olsztynie pod Częstochową. W "świętym mieście" chodziła do technikum, później wyjechała do Krakowa. To tam zawsze chciała mieszkać. I pewnie by tam została, gdyby nie miłość, która znalazła ją już w pierwszy weekend.

Gdy poszłyśmy pierwszy raz do klubu, to w kolejce poznałyśmy dwóch kolegów. Gadka-szmatka i tak się jakoś poznaliśmy. Dziś jeden z nich, Karol, jest moim mężem - śmieje się Sandra.

To właśnie ukochany sprowadził ją z powrotem na Śląsk, a konkretnie do Rybnika. Zamieszkali razem, a Sandra zaczęła szukać pracy. Znalazła jedną, drugą, trzecią, ale za każdym razem czuła, że "to nie jest to". Aż nagle wydarzyły się dwie rzeczy, które na zawsze odmieniły jej życie. Przyszła pandemia i zaszła w ciążę.

Moja mama wyjechała wtedy do Holandii do pracy i przywiozła wszystkie swoje rośliny do naszego mieszkania. Wcześniej nigdy nie miałam nic zielonego w domu, a tu nagle pojawiło się tyle doniczek! Z początku nie byłam zadowolona, ale stopniowo zaczęłam się przekonywać, aż w końcu całkowicie przepadłam - opowiada Sandra.

Sandra zajmuje się ratowaniem roślin. Urządzi zieleń w twoim domu tak, że poczujesz się jak w dżungli

i

Autor: Sandra Olszak

Sandra opowie, jak nie zabić naszej roślinki

Gdy ich synek przyszedł na świat, całą rodziną przeprowadzili się do większego mieszkania. Sandra od razu rzuciła się do urządzania zieleni. Zaczęła czytać o roślinach, coraz więcej i więcej, a później kupowała, kupowała i jeszcze raz kupowała. Metodą prób i błędów uczyła się, jak po objawach rozpoznać poszczególne szkodniki; jak wyleczyć chore roślinki; jak stworzyć najlepsze warunki dla ich rozwoju. Teraz swoją wiedzą chce dzielić się z innymi. Stąd ogłoszenie.

Sandra na jednej z rybnickich grup zaoferowała, że pomoże chętnym urządzić zieleń w domu lub firmie. Doradzi, które rośliny będą się nadawać pod kątem nasłonecznienia, wilgotności powietrza i budżetu klienta. Opowie o tym, jak o nie dbać, by ich nie zabić, wyleczy z chorób i zwalczy szkodniki. Koszt takiej wizyty zaczyna się już od 50 zł. 

W ostatnim czasie widać ogromny boom na rośliny. Wydaje mi się, że to wynika z pandemii, kiedy ludzie byli pozamykani w domach i kupowali rośliny, żeby czymś się zająć. Problem w tym, że wiele osób wyrzuca z doniczek plakietki, na których jest wyjaśnione, jak dbać o konkretny gatunek. Równie często zdarza się, że gdy ktoś kupuje pierwszą roślinkę, to chce się nią jak najlepiej zaopiekować i zaczyna ją przelewać. A większość roślin domowych tak naprawdę nie wymaga częstego podlewania, zwykle raz na tydzień wystarczy - mówi Sandra.

Zanim wrzuciła ogłoszenie, długo się wahała. Bała się, że na jej propozycję pomocy przy roślinach ktoś odpowie, że "od tego jest Internet".

Ale sama dobrze wiem, że przy dzisiejszym natłoku informacji trudno jest znaleźć poprawną odpowiedź. Bo z roślinami jest tak, że niektóre problemy dają takie same objawy. Na przykład zżółknięte liście mogą oznaczać przesuszenie, przelanie albo szkodniki - opowiada.

Branża roślinna to prawdziwe powołanie Sandry 

Finalnie jej propozycja spotkała się z niezwykle ciepłym odzewem. Wiele osób życzyło jej powodzenia, gratulowało pomysłu, a kilka odezwało się ze zleceniami. Odwiedziła już nawet swoich pierwszych klientów.

Pojechałam ostatnio do klientki, która miała w domu bananowca, monsterę i palmę. Martwiła się, bo dwie ostatnie rośliny zaczęły jej opadać. Okazało się, że były zarażone przędziorkiem. Od razu zrobiłam roślinkom kąpiel, spryskałam odpowiednim środkiem, zostawiłam jej małą buteleczkę i zaleciłam spryskać jeszcze raz za tydzień. Przedzwoniłam też do niej po tygodniu z przypomnieniem, tak na wszelki wypadek - opowiada Sandra.

Gdy mówi, cały czas się uśmiecha. Widać, że kocha to, co robi. W przyszłości marzy o tym, by otworzyć własną firmę i rozszerzyć działalność w branży roślinnej. "To jest to, znalazłam swoje powołanie" - mówi z pewnością, którą miło słyszeć. W końcu nie często spotka się osoby z taką pasją. 

Sandrę możecie znaleźć pod adresem __strugane__ na Instagramie. 

Więcej z serii "Śląski mały biznes": 

Najważniejsze wiadomości ze Śląska

i

Autor: Eska Link: https://www.eska.pl/slaskie/